autor: Wojciech Gatys
Rise of Nations: Rise of Legends - zapowiedź - Strona 2
Aio rządzone jest przez Alimów, czarodziejów, którzy od wieków pilnują ładu i porządku. Tymczasem ich mniej wpływowi pobratymcy Vinci wpadają na pomysł. Co by się stało, gdyby zastosować przekładnię? Dźwignię i wahadło? Zagotować wodę i wytworzyć parę?
Przeczytaj recenzję Rise of Nations: Rise of Legends - recenzja gry
Vinci z kolei lubują się w skomplikowanych mechanizmach, ciekawych rozwiązaniach i stylu prosto z epoki Renesansu. Nie znaczy to, że w ich budynkach brakuje fantazji – napędzane parą maszyny, rury tłoczące rozgrzane powietrzne i zmyślne konstrukcje hydrauliczne to prawdziwy raj dla mechaników. Twórcy gry przyznają, że niektóre projekty pochodzą prosto z notatników Leonardo i trzeba powiedzieć, że wszystko prezentuje się nadzwyczaj efektownie. A przetykane jest budynkami wyjętymi prosto z piętnastowiecznych Włoch. Nawet ogólna atmosfera świata Vinci oparta jest o malowidła renesansowych mistrzów – tutaj nie ma miejsca na przypadek, a całość chwilami po prostu zapiera dech w piersiach.
Również jednostki obu stron są bardzo zróżnicowane i oczywiście pasują do swoich stwórców. Alimowie korzystają z czterech żywiołów napędzających świat. Ogień i powietrze są jak najbardziej na miejscu, ale zamiast wody i ziemi mamy... piasek i szkło. Ogromne skorpiony i wzniesione z piaskowca golemy, dżinnowie występujący w roli artylerii dalekiego zasięgu i ogromne burze pustynne, gotowe na zawołanie – z Alimami nie ma co zaczynać. Najbardziej efektowne są jednak wspomniane szklane smoki, które niektórym przypomną niechlubne czasy szkła powiększającego i mrówek. Tak jest, szklany smok potrafi jednym ruchem wznieść do góry skrzydło i skierować zabójcze promienie słoneczne prosto na gromadę żołnierzy przeciwników. Już za chwilę pozostaną z nich tylko spalone szczątki.
Vinci posługują się oczywiście jednostkami mechanicznymi. Prócz dobrze wyposażonej piechoty mają do dyspozycji prototypowe czołgi i artylerię, a także nakręcanych piechurów, którzy nieźle dają sobie radę w boju. Wielkie na kilkanaście pięter, mechaniczne pająki sieją spustoszenie wśród wrogów, a wyposażony w świeżo wynaleziony karabin maszynowy Lewiatan budzi przestrach nawet pośród najodważniejszych z Alimów. W przypływie szalonego natchnienia, projektanci z Big Huge Games postanowili wprowadzić element dość humorystyczny – ponieważ większość konstrukcji Vinci to prototypy, zdarza się, że pęknięta sprężyna czy poluzowana nakrętka zdecydują o nagłej awarii na placu boju.
I choć tak naprawdę zasady gry w Rise of Legends nie odbiegają zanadto od schematu zwykłego RTS-a, nie da się już teraz nie pogratulować Reynoldsowi ambicji i pomysłu. Każdy element świata gry jest tak wspaniale dopracowany i tak przemyślany, a jednocześnie tak fantazyjny, że każdy, kto widział RoL w działaniu, nie będzie wprost mógł oderwać wzroku od monitora. Jeśli chodzi o polerkę, Big Huge Games już teraz odwalili kawał dobrej roboty, a przecież do wydania gry pozostał prawie rok. Trzymamy kciuki za Alimów i Vinci, pamiętając, że to przecież dopiero początek przygody – kolejne nacje mają zostać ujawnione wkrótce i jeśli będą choć w połowie tak ciekawe, jak te ujawnione dotychczas – będzie na co popatrzeć. I w co pograć, bo skoro taki wyjadacz, jak Brian Reynolds bierze się za strategię, to wynik musi być co najmniej zadowalający. Dodajmy do tego nieograniczoną wyobraźnię projektantów z BHG i... co można powiedzieć? Gwarantowany hit? Powiedzmy to więc. Gwarantowany hit.
Wojciech „Malacar” Gatys
NADZIEJE:
- niepowtarzalna wyobraźnia projektantów;
- nigdy wcześniej nie widziane jednostki i budowle;
- świetny silnik graficzny;
- doświadczenie Briana Reynoldsa.
OBAWY:
- za mało nowych elementów w gatunku RTS?