Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 czerwca 2006, 12:42

autor: Krzysztof Gonciarz

Rise of Nations: Rise of Legends - recenzja gry

Co otrzymamy łącząc w jednej grze szkice Leonarda da Vinci, baśnie tysiąca i jednej nocy oraz kulturę Majów? Okazuje się, że całkiem niezłą strategię czasu rzeczywistego.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Naturalna, jeśli można ją tak nazwać, droga rozwoju i ewolucji gier wideo płynie już sobie te circa 20 lat, w którym to czasie przyniosła nam w gruncie rzeczy nieprzeliczalny zbiór rozwiązań, pomysłów i szkieletów, na bazie których coraz to nowi twórcy próbują rozpościerać swoje własne wizje. Mało który z owych, dziś powiedzielibyśmy, predefiniowanych wzorców utarł się w historii gier tak skutecznie jak schemat strategii czasu rzeczywistego – po raz pierwszy szerzej zaprezentowany całemu światu w pewnej „mało znanej” grze opartej na książce Franka Herberta. Zjawisko, wedle którego od tylu lat kręcimy się w kółko po tym samym bajorku, nie jest bynajmniej żadnym ewenementem, jeśli popatrzeć na całokształt popkulturowych procesów naszych czasów. Nie dziwi także fakt, że podejmując się zrobienia RTS-a (FPP-a, TPP-a itp.) developer stawia niejako na „pewniaka”, oszczędzając sobie tym samym niemało brainstormingu związanego z wprowadzaniem innowacji. Mimo to, gatunek ewoluuje. Wciąż posuwamy się powolutku do przodu, na przystankach otrzymując tytuły co najmniej bardzo dobre. Sięgając pamięcią do pół roku wstecz, starczy wymienić Age of Empires 3 czy Battle for Middle-Earth II, by utwierdzić się w przekonaniu o dobrej kondycji real-time’ów. Ten odrobinę przeteoretyzowany wstęp zmierza rzecz jasna do konkluzji, w której w roli głównej pojawi się „sequel” Rise of Nations o (pod)tytule Rise of Legends. A w jakim kontekście? Takim otóż, iż receptą na przyrządzenie dobrego RTS-a jest umiejętne połączenie ze sobą czerpiącej z klasyki tradycji z własnym widzimisie. I raczej nic w tym odkrywczego, ale trudno o bardziej trafny wniosek podsumowujący zalety RoN.

When I roll into the ła ła łes.

Specyficzny styl to główny wyróżnik tej wychodzącej przed szereg produkcji. Baczni obserwatorzy już w pierwszych reklamujących grę grafikach i zwiastunach dostrzegli z pewnością piętno miłego dla (głównie) oka indywidualizmu. Do rzeczy jednak. Baśniowy świat, w środek którego rzuceni jesteśmy z chwilą uruchomienia znajdującego się w folderze z grą pliku „legends.exe”, intryguje i zadziwia zarazem. Rozgrywka oparta została o trzy odmienne rasy, różniące się nie tylko preferowanym stylem działań wojennych, ale przede wszystkim źródłem inspiracji dla grafików i designerów. Każda z nich okazuje się być wzięta z zupełnie innej pieśni, a sposób, w jaki pozornie niezgodne typy łączą się w spójną całość – to jakieś czary.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.