autor: Wojciech Gatys
Vanguard: Saga of Heroes - zapowiedź - Strona 3
W 2002 roku Brad McQuaid i Jeff Butler, którzy zaprojektowali EverQuesta, postanowili wyrwać się z kieratu komercji i założyć studio Sigil Games Online. Później jednak zaprzedali dusze Microsoftowi i tak zaczął powstawać projekt Vanguard: Saga of Heroes.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Choć nikt nie ukrywa, że Microsoft i Sigil Games Online celują w zaawansowanych MMORPG-owców, nikt nie chce też alienować początkujących graczy. Dla n00bsów przewidziano sporo zachęt, takich jak zaawansowane tutoriale czy specjalni mistrzowie gry, którzy będą krążyć po okolicy i dzielić się swoją wiedzą z bezbronnymi bohaterami na niższych poziomach. Mają powstać również specjalnie wydzielone strefy, do których wstęp będą mieli tylko początkujący gracze – ma to zapobiec nagminnemu w innych MMORPG-ach terroryzowaniu słabszych przez silniejszych. W każdym razie, jeśli ktoś do tej pory nie grał w sieciowe erpegi, o swoje magiczne drugie śniadanie może być spokojny (ech, żeby mnie tak ktoś pomagał, kiedy chodziłem do szkoły...).
Choć Vanguard: Saga of Heroes nie wygląda w tej chwili jak MMORPG, który ruszy z posad bryłę świata i pokona World of Warcraft, czy nawet swojego bezpośredniego konkurenta – EverQuesta II – niech o jakości warsztatu speców z Sigil Games Online świadczy fakt, że na ponad rok przed wydaniem gry, na jej oficjalnej stronie zamieszczony został kompletny opis wszystkich postaci, klas, zdolności i zaklęć oraz dokładne informacje o systemie ekonomicznym, gildiach czy prawach własności. Widać, że twórcy gry chcą zbudować na solidnych podstawach coś naprawdę... solidnego.
No właśnie – ale czy Vanguard nie stanie się paradoksalnie ofiarą ogromnego doświadczenia swoich twórców? Czy poświęcenie 100% sił i środków na stworzenie idealnego acz klasycznego MMORPG (złośliwi mogliby powiedzieć – podróbki EverQuesta) nie spowoduje, że produkcja ta zagubi się w tłumie konkurencji? W chwili obecnej rzeczywiście można martwić się o to, czy nie zabraknie tej iskry, która odróżnia gry wybitne od dobrych. Trzymam kciuki za Brada i Jeffa, chociaż czeki od wuja Billa pewnie osłodzą im ewentualną gorycz porażki – nic tak nie poprawia humoru jak nowe Porsche pod apartamentem. A ja tymczasem muszę już lecieć, bo spóźnię się na autobus...
Wojciech „Malacar” Gatys
NADZIEJE:
- doświadczenie twórców;
- dopracowanie projektu do najdrobniejszych szczegółów;
- coś dla naprawdę zaawansowanych graczy;
- zachęty dla początkujących;
- wsparcie infrastrukturą Microsoftu.
OBAWY:
- brak przełomowych pomysłów;
- silna konkurencja.