autor: Piotr Deja
Commandos: Strike Force - przed premierą - Strona 2
Pierwszy szok – gatunek: to nie strategia, tylko FPS! Drugi szok – tylko trzech komandosów do wyboru. Mam nadzieję, że fani serii przemogą się i przeczytają zapowiedź, a także postarają się obdarzyć kredytem zaufania nowy pomysł twórców.
Przeczytaj recenzję Commandos: Strike Force - recenzja gry
Jeszcze w innej misji, polegającej na obronie wioski, jeden komandos – kierowany przez AI - nie pozwala Niemcom się zbliżyć, natomiast drugi wykorzystuje zdolność pływania, by zakraść się na tyły przeciwnika i stamtąd, z zaskoczenia, go wykończyć. Dodać należy, że tutaj akurat woda jest na tyle zimna, że nie możemy w niej przebywać cały czas – im dłużej w niej jesteśmy, tym więcej zdrowia stracimy. Wymienione sposoby przejścia misji to nie gotowe scenariusze, lecz po prostu opcje. Równie dobrze zamiast razić wrogów snajperem, możemy wybrać zielonego bereta i używając skrzynek jako zasłony przed kulami, zbliżyć się do przeciwników na odpowiednią odległość. Szpieg także będzie miał swój udział – np. misja będąca skradanką a’la Splinter Cell, gdzie musimy dostać się do strzeżonego kompleksu i uwolnić dwóch więźniów. Jeśli uda nam się zabić oficera i przebrać w jego mundur, to nie trzeba będzie się już kryć (tylko przed innymi oficerami).
Do przejścia czekają na nas trzy kampanie rozgrywające się we Francji, Norwegii i Rosji. Zadania – główne i opcjonalne – będą wymagały od gracza różnych podejść do problemu, w zależności czy chodzi o sabotaż, infiltrację, zabójstwo, porwanie kogoś czy rozpoznanie terenu. Tym bardziej że teren ma być ogromny. Przed i w czasie misji będziemy mogli spojrzeć na mapę pokazującą okolicę i położenie komandosów, a także ostatnie miejsce, gdzie widziani byli wrogowie (nie będzie tak łatwo, że od razu wiemy jaką drogą kroczy wrogi patrol... i w sumie bardzo dobrze). Położenie przeciwników będzie miało najwięcej znaczenia dla snajpera. Co ciekawe, w statystykach nie liczy się liczba zabitych przeciwników, a czas wykonania misji, liczba strzałów w głowę, liczba zabitych oficerów itp. Prócz mapy co jakiś czas wyskakiwać będzie okienko pokazujące ważne wydarzenia – np. zbliżające się wrogie wojska lub atak na komandosa, którym aktualnie nie sterujesz. Co oczywiste, w wyposażeniu komandosa znajdą się przedmioty i broń z okresu II Wojny Światowej. Prócz wymienionych, użyjemy także pistoletów, wyrzutni rakiet, granatów zwykłych i dymnych, noży (i do podcinania gardeł, i do rzucania) i wiele innych.

Nie zawiedziemy się na grafice i animacji postaci. Wybuchy, efekty pogodowe itp. – wszystko to będzie. Część można zobaczyć już na screenach, choć trudno będzie autorom wybić się ponad inne tytuły, których akcja rozgrywa się podczas II Wojny Światowej. Gra zostanie wydana na platformy PC, Xbox i PSX2. Jeśli mamy blaszaka, to w multiplayerze pogramy sobie w maksymalnie szesnaście osób, jeśli Xboxa lub PS2 – to tylko w osiem. Autorzy zapowiedzieli trzy tryby gry – deathmatch, team deathmarch oraz sabotaż (specjalny tryb, w którym drużyna lub gracz musi porwać jakąś postać z bazy przeciwnika i przesłuchać ją by uzyskać kod otwierający drzwi). Szkoda tylko, że nie było na razie mowy o trybie co-operative, bo ten właśnie wydaje mi się najbardziej interesujący... Na koniec pozwolę sobie przytoczyć słowa twórców o ich najnowszym dziele:
Szef Pyro Studios, Ignacio Perez: „Łącząc w sobie taktyczny sposób grania, znany z poprzednich Commandosów, oraz mocną akcję, którą dają nam FPS-y, Commandos Strike Force bardziej niż inne gry wojenne będzie wymagał używania szarych komórek. To nasz najbardziej ambitny projekt dotychczas i wierzymy, że podniesie poprzeczkę stawianą grom rozgrywającym się w czasie II Wojny Światowej”. Jeśli pan Perez się nie pomyli, to szykuje się dla nas naprawdę ciekawa gra.
Piotr „Ziuziek” Deja