autor: Wojciech Ząbek
A Vampyre Story - przed premierą - Strona 2
Patrząc na grę wraca sentyment do starych przygodówek z lat 90-tych, korzeni point & click. Pod względem wykonania gra przypomina choćby „The Curse of Monkey Island”.
Przeczytaj recenzję A Vampyre Story - recenzja gry
Nie kryję swego wielkiego zadowolenia z faktu, że A Vampyre Story nie ma za zadanie olśniewać gracza wymyślną grafiką i najnowszymi rozwiązaniami w tej dziedzinie. Jeśli ktoś kolekcjonuje gry wyłącznie z powyższego względu, to trafił pod zły adres. Patrząc na grę wraca bowiem sentyment do starych przygodówek z lat 90-tych, korzeni point & clicka. Pod względem wykonania gra przypomina choćby The Curse of Monkey Island. Twórcy zaserwowali nam smakowity kąsek, a połączenie ręcznie rysowanego tła z trójwymiarowymi modelami postaci, które wykonane są w technice cell-shading tworzy cudowną kombinację. Ciemne kolory w połączeniu z pewną aurą tajemniczości stwarzają idealną atmosferę, potrzebną do oddania klimatu pierwszych przygód zupełnie nowej w swym fachu wampirzycy.
Studio Autumn Moon Entertainment tworzy grupa byłych programistów LucasArts. Ze swojego poprzedniego miejsca pracy odeszli, by móc dalej robić to, co lubią najbardziej, czyli gry przygodowe. W latach 90 pracowali nad wieloma produkcjami uznawanymi dziś za klasykę gatunku. Z ich dotychczasowego dorobku można wymienić m.in.: Curse of Monkey Island, Full Throttle czy Indiana Jones and the Fate of Atlantis.
Programiści słusznie wychodzą z założenia, że nie każdy gracz z łatwością wiąże wszystkie fakty i posiada taką intuicję jak Sherlock Holmes. Dla owych pomocą ma być właśnie nasz towarzysz podróży Froderick, który w każdym momencie będzie w stanie udzielić nam wskazówki, doradzić, co możemy zrobić i poniekąd zbliży nas do rozwiązania zagadki, która przysporzy nam nieco więcej kłopotów. Poza tym z myślą o graczach wbudowano również funkcję dziennika najważniejszych wydarzeń całej podróży. Ma on być pomocny zarówno po okresie dłuższej rozłąki z grą, abyśmy mogli sobie przypomnieć, co się w całej historii już wydarzyło, ale również jeśli przeoczymy jakiś istotny aspekt i z czasem zechcemy do niego powrócić. System podpowiedzi dla graczy wydaje się być całkiem dobrze rozwiązany.
O tym, jak twórcy, określeni już dziś mianem swoistych mistrzów, poradzili sobie z szumnie zapowiadaną produkcją przekonamy się w okolicach kwietnia 2006 roku. Wszystkie nietoperze na niebie zwiastują nam póki co interesujące, smakowite danie. Niezwykle krzepiące są wypowiedzi autorów, na które można natrafić w wywiadach: „nie robimy gier po to, aby stać się bogaci, tworzymy je, bo to kochamy”. Ja im uwierzyłem i jestem pewien, że to właśnie Autumn Moon Entertainment jest jedną z niewielu firm mogących przywrócić gry przygodowe do łask graczy.
Wojciech „Zombie” Ząbek