Vivisector: Dusza Bestii - zapowiedź - Strona 3
„Vivisector: Beast Inside” nie podbije rynku dynamicznych strzelanin. Jest jednak spora szansa, iż gra ta spodoba się miłośnikom mniej wymagających shooterów, którzy od czasu do czasu zwracają jednak uwagę na warstwę fabularną.
Przeczytaj recenzję Vivisector: Dusza Bestii - recenzja gry
Przygotowywany przez producentów Vivisectora bestiariusz na obecnym stadium produkcji wypada dość obiecująco. Na naszej drodze stanie około dwudziestu gatunków zmutowanych zwierząt. Podejmiemy walkę między innymi z genetycznie udoskonalonymi hienami, wilkami a także istotami, które ciężko na pierwszy rzut oka przyrównać do znanych ludzkości ssaków. Wspomniane przed chwilą modyfikacje będą przede wszystkim obejmowały wygląd danego zwierzęcia oraz jego inteligencję. Zaprezentowane już istoty sprawiają wrażenie bardziej humanoidalnych. Większość przeciwników porusza się na dwóch nogach, niejednokrotnie potwory trzymają też w swych łapskach jedną z kilku odmian broni.
Miejmy nadzieję, że same walki będą emocjonujące i zdołają zbliżyć się do najciekawszych tytułów gatunku, z „wielką trójcą” (Far Cry, Doom 3, HL2) na czele. Odrobinę dziwić może to, iż większość starć będzie rozgrywała się w dość standardowy sposób (kto szybciej kogo namierzy). Autorzy gry najprawdopodobniej postawią na ilość pojawiających się wrogów a nie poziom trudności toczonych z nimi walk. Oprócz genetycznie zmodyfikowanych bestii spotkamy również ludzi (mutantów i zwykłych żołnierzy) a także różnorodne środki transportu, w tym bojowy śmigłowiec.
Miłośników rozwiązań siłowych ucieszy zapewne zapowiadany system podziału ciał wrogów na strefy i uwzględniania zadawanych im (przy użyciu jednej z posiadanych broni) ran. Pierwszy element nie wymaga chyba zbyt dokładnych objaśnień. Logiczne jest to, iż strzał w głowę szybciej powali danego wroga aniżeli trafienie go w korpus. Drugi element jest jednak znacznie ciekawszy. Trzeba przyznać, iż system „ukazywania” zadanych ran zapowiada się całkiem nieźle. Niejednokrotnie będziemy mieli okazję przyjrzeć się przeciwnikowi, który zamiast brzucha ma wielką dziurę a jego nogi zostały w zasadzie pozbawione otaczającej kości skóry. Osoby o słabych żołądkach już teraz powinny skreślić Vivisectora z listy zakupów na bieżący rok.
Jakość oprawy wizualnej gry jest dość trudna do sprecyzowania, szczególnie w sytuacji, gdy nie opublikowano jeszcze grywalnego dema. Na kartce wygląda to całkiem nieźle – obsługa najnowszych technologii (Pixel Shader 2.0, Vertex Shader 1.2), dynamiczne oświetlenie, zaawansowany efekt dymu a nawet modny w dzisiejszych czasach filtr nakładany na obraz. Problem w tym, iż opublikowane już materiały sugerują coś zupełnie innego. Grafika Vivisectora zdaje się nie dorównywać większości wysokobudżetowych FPP-ów. Lokacje sprawiają wrażenie dość ograniczonych, świat gry nie jest też przesadnie skomplikowany... Uwagę zwraca jedynie sierść niektórych przeciwników (np. hien), która wykonana jest wprost idealnie. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, iż autorzy wykorzystają wolny czas, aby upiększyć swą grę, a ona sama nie będzie charakteryzowała się wygórowanymi wymaganiami sprzętowymi.
Vivisector: Beast Inside nie podbije rynku dynamicznych strzelanin. Jest jednak spora szansa, iż gra ta spodoba się miłośnikom mniej wymagających shooterów, którzy od czasu do czasu zwracają jednak uwagę na warstwę fabularną. Tajemnicę opanowanej przez potwory wyspy powinniśmy odkryć w połowie tego roku.
Jacek „Stranger” Hałas