autor: Jakub Tracz
Captain Blood - przed premierą - Strona 2
„Captain Blood” z pewnością będzie grą trochę inną niż „Sea Dogs”, ale mimo to z warto na nią czekać. Po raz kolejny będziemy mieć okazję, by zanucić wirtualne Jo-ho-ho! i butelka rumu!
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Nowa produkcja Akelli będzie przygodową grą akcji. Dane nam w niej będzie wcielić się w tytułowego Kapitana Blooda i wraz z nim przeżyć ekscytujące morskie przygody, które rozpoczną się w 1685 roku. Sama rozgrywka będzie się nieco różnić od tej znanej z Sea Dogs. Przyjdzie nam się zmierzyć z szeregiem liniowych misji, które podzielą się na dwa rodzaje. Pierwszym z nich będą misje rozgrywane na otwartym morzu. Podczas ich trwania znajdziemy się na swoim statku, o nazwie „Arabella” i będziemy uczestniczyć w widowiskowych morskich bitwach, w których nieraz uczestniczyć będzie kilka statków. O tym, co będziemy podczas nich robić, zadecydujemy sami. Możemy np. zająć się osobiście obsługą dział pokładowych albo jako kapitan zlecić to zadanie swoim komputerowym podwładnym. Same bitwy mają być bardzo realistycznie przedstawione. Na uwagę zasługuje widowiskowy model uszkodzeń statków – będziemy mogli zaobserwować, jak po celnym trafieniu uszkodzony zostaje kadłub lub zawala się maszt, nie wspominając o zatopieniu, lub wysadzeniu całego okrętu. Muszę także napisać, że podczas bitew będziemy musieli brać pod uwagę takie czynniki jak stan swojego statku, aktualną pogodę i siłę wiatru czy też zasięg zamontowanych dział. A propos – dzięki zarobionemu złotu, będziemy mogli nieco „podrasować” swój statek, np. poprzez zakupienie nowych dział. Jeżeli wszystkie te zapowiedzi nie okażą się gołosłowne, morskie pojedynki będą bardzo ciekawym aspektem gry.
Drugim rodzajem misji będą nasze potyczki na suchym lądzie. Tutaj będziemy mieć do czynienia z licznymi elementami zręcznościowymi. Nasz bohater zostanie wyposażony w przeróżne bronie, odpowiadające tamtym czasom (np. noże do rzucania, muszkiet, szabla) i będzie zmuszony pojedynkować się z wrogo nastawionymi do niego piratami lub żołnierzami. Nie zawsze jednak będzie sam, w niektórych momentach będą mu towarzyszyć jego kompani. W trakcie walki Blood będzie mógł stosować wszelakie widowiskowe kombinacje ciosów. Ciekawostką również jest, że za pokonanych przeciwników będzie otrzymywać złoto oraz specjalne punkty, dzięki którym może znacząco rozwinąć wybrane umiejętności. Wszystkie misje urozmaicać ma całkowicie interaktywne otoczenie. Jak to wszystko wyjdzie – zobaczymy.
Twórcy zarzekają się, że całość będzie wyglądała niczym przygodowy film o piratach. Głównie dzięki zaawansowanemu silnikowi graficznemu, który będzie rozwinięciem engine’u STORM 2 (użytego już wcześniej w Pirates of the Caribbean). Wszystkie elementy otoczenia oraz modele statków mają być bardzo szczegółowe – zresztą już screeny wyglądają bardzo ładnie. Ciekaw jestem, jak to będzie prezentować się w finalnej wersji. Kolejną rzeczą, która ma nas utwierdzić w przekonaniu, że odgrywamy główną rolę w widowiskowym filmie, będą cut-scenki, które to będziemy oglądać pomiędzy misjami. Będą one mówić, co wydarzyło się po ukończonej misji oraz opowiedzą nam jak doszło do kolejnej. Jeżeli chodzi o oprawę audio, to Akella zapowiedziała jedynie, że ścieżka dźwiękowa do gry jest przygotowywana przez profesjonalną orkiestrę z Moskwy.
Cóż, co mogę napisać na koniec. Captain Blood z pewnością będzie grą trochę inną niż Sea Dogs, ale mimo to z zaciekawieniem będę czekać na jej premierę. Ta już odbędzie się niedługo, bo w grudniu 2004. I po raz kolejny będziemy mieć okazję, by zanucić swoje wirtualne Jo-ho-ho! i butelka rumu!
Jakub „Nimeri” Tracz