autor: Borys Zajączkowski
Gangland - przed premierą - Strona 2
Gangland to hybryda zawierająca w sobie elementy strategii (RTS), cRPG oraz gier akcji, traktująca o przemocy i zorganizowanej przestępczości. Akcja osadzona została w sycylijskich klimatach rodem z filmów Ojciec Chrzestny czy Chłopcy z Ferajny.
Przeczytaj recenzję Gangland - recenzja gry
Hybryda trzech gatunków
Tajemnicą Poliszynela jest to, że gry komputerowe zmierzają w kierunku stworzenia świata wirtualnego, w którym gracze z całego świata będą mogli prowadzić drugie życie tym się różniące od ich własnego losu, iż w znacznej części pochodzące z ich wyboru. Tym samym coraz bardziej we współczesnych grach komputerowych daje się zauważyć mieszanie się klasycznych gatunków. Wszystkie tytuły powolutku ewoluują w stronę gier fabularno-taktyczno-ekonomiczno-zręcznościowo-symulacyjno-przygodowych określanych coraz częściej niewiele mówiącym mianem gier akcji. W przypadku „Ganglandu” nie mamy do czynienia z aż tak skomplikowaną hybrydą, lecz jej jednoczesna fabularność, symulacyjność i taktyczność jest bezsporna.
Z erpegów „Gangland” czerpie przede wszystkim kreację i rozwój podległych graczowi postaci oraz bogatą interakcję z otoczeniem. Symulacyjność lub lepiej: simowatość gry przejawia się w dbaniu o własną rodzinę (mafię), która wymagać będzie od gracza ożenku oraz... produkcji dzieci, które pomogą prowadzić biznes. W ulicznych walkach „Gangland” objawi swoją taktyczną stronę – bliższą wszak strategiom czasu rzeczywistego niźli drużynowym grom taktycznym. Całość zmuszać wprawdzie będzie do nieustannego wyznaczania celów do ataku swoim podkomendnym, lecz krycie się za przeszkodami czy strzelanie z jadących samochodów ma szansę nadać krwawym przeprawom jeszcze więcej przeważnie czerwonego koloru.
Ładnie, acz karykaturalnie
Przygotowana na potrzeby gry w pełni trójwymiarowa grafika prezentuje się co najmniej atrakcyjnie, aczkolwiek pewien niepokój budzi zauważalne przerysowanie postaci. Z jednej strony każdy dobrze się orientuje, jak wygląda gangster, jak policjant, a jak sklepikarz, lecz w rzeczywistym życiu nic nie jest takie oczywiste. Głosy postaci również czerpią z utartych schematów tak, że nikt się nie patrząc na monitor nie pomyli, czy przemawia dobry czy zły.
Podobnie fabuła „Ganglandu” jest sztampowa do bólu. Piątka braci. Trójka z nich zabija jednego i wyjeżdża za Wielką Wodę, by tam, w Paradise City rozpocząć nowe życie i zarobić kupę kasy. Tymczasem na Sycylii nie wodą się krew zmywa i piąty brat wyrusza do Ameryki śladem własnej krwi przecież, lecz wiedziony potrzebą zemsty oraz poleceniem swojego dziadka. Z każdego kąta wieje tu „Ojcem chrzestnym” i „Chłopakami z ferajny”, ale... to przecież dobrze. Tym bardziej, że w światku gier komputerowych tematyka mafijna do wyeksploatowanych nie należy.
Interesy rodzinne prowadzone przez gracza opierać się będą na pewnych, sprawdzonych metodach pozyskiwania pieniędzy: nielegalna produkcja i sprzedaż alkoholu, prowadzenie agencji mocno towarzyskich, dobrze płatna ochrona przed wszystkim i wszystkimi (pożarów nie wyłączając), pozyskiwanie przyjaciół za pieniądze i pieniędzy za byłych przyjaciół – w tym przejmowanie biznesu po przedwcześnie zmarłych.