autor: Marcin Cisowski
Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - zapowiedź - Strona 3
Sequel znakomitej gry akcji/TPP z 2003 roku, która pozwalała nam wcielić się w Sama Fishera - tajnego agenta, członka grupy nazywanej „Third Echelon”, jaka wchodzi w skład NSA (National Security Agency).
Przeczytaj recenzję Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry na PC
Otóż cała jego wyjątkowość polega na tym, że chyba po raz pierwszy to nie gracz będzie decydował o poziomie trudności gry, ale gra będzie dopasowywała się do predyspozycji manualno-intelektualnych gracza. Tak więc emerytka, która dostanie Splinter Cell: Pandora Tomorrow gratis jako bonus do nowo zakupionego komputera, będzie mogła stanąć w szranki z indonezyjskimi rebeliantami bez narażania się na wylew, a równocześnie gracze, którzy od komputera wstają tylko z przyczyn wyższych, nie będą na forum GOLa gnębili normalnych ludzi informacjami, w ileż to minut oni gry nie kończą. Komputer będzie na bieżąco analizował poczynania kierowanej przez nas postaci i dostosowywał poziom trudności do aktualnych umiejętności gracza. Niestety, wiąże się to z zaangażowaniem w proces dość sporej mocy obliczeniowej komputera. Poza tym wrogowie będą dysponowali kilkustopniową skalą zainteresowania naszą osobą. Od niewielkiego zaniepokojenia i wytężenia swojej uwagi, przez rozpierzchnięcie się i poinformowanie współtowarzyszy, aż po prawdziwego kreta. Nie trzeba dodawać, że im większy damy powód, aby nas tropiono, tym większa będzie trudność w przebrnięciu przez dany fragment przygody. Oczywiście zmian i ulepszeń w trybie single-player można spodziewać się znacznie więcej, choć nie sądzę, abyśmy poznali je wcześniej, jak w momencie premiery finalnego produktu.
Osobny akapit z pewnością należy się obowiązkowemu w tych czasach, ale równocześnie jakże nowatorskiemu w tego typu grach, trybowi multiplayer. Już powierzenie pracy nad nim zupełnie innej grupie, która miała za zadanie skupić się tylko i wyłącznie na opracowaniu rozgrywki wieloosobowej zapowiadało, że nie będzie to tylko dodatek do trybu single, ale coś, co ma mu dorównać, a być może stać się główną atrakcją Splinter Cell: Pandora Tomorrow. Chyba najtrudniejszym zadaniem, jakie postawiono przed chłopakami z Ubi Annecy, było znalezienie dobrego pomysłu na przeniesienie zasad typowych jednak dla samotnej rozgrywki do środowiska wieloosobowego. Musieli połączyć elementy skradania się, infiltracji, eksploracji środowiska i cichej eliminacji wroga z dynamiką i błyskawicznym tempem akcji, charakterystycznym dla multiplayera. I chyba znaleźli złoty środek. Tryb nazwano „Mercenary versus Spy”, czyli „Najemnik kontra Szpieg”. Jak wspominałem wcześniej, w singlu zasygnalizowano obecność innych agentów NSA, i to właśnie ich poczynaniami przyjdzie nam kierować. Ogólna zasada jest bardzo prosta – szpiedzy wnikają do wnętrza bazy chronionej przez najemników, aby przejąć znajdujące się w komputerze dane. Nie będzie to jednak takie proste, gdyż kumple Sama Fishera zostali pozbawieni jakiejkolwiek śmiercionośnej broni. Do ich dyspozycji pozostanie bezszelestne poruszanie się, kocia zwinność, a jedynym sprzymierzeńcem na wrogim terenie będzie cień. Oponenci natomiast hojnie zostali przez programistów obdarowani. Pełny asortyment broni na amunicję ostrą, a także cała masa innego ekwipunku. Detektory ruchu, miny, detektory pola elektromagnetycznego, to tylko niektóre z użytecznych zabawek, jakich przyjdzie użyć najemnikom w wydawać by się mogło nierównej walce. Ale to tylko pozory. Oto bowiem programiści zastosowali bardzo ciekawy patent, mianowicie kontrola poczynań szpiegów odbywa się z punktu widzenia trzeciej osoby, natomiast gracze, którzy wybiorą najemników będą skazani na widok pierwszoosobowy. Fakt – uzbrojonym w broń z ostrą amunicją będzie łatwiej w takiej sytuacji wycelować, ale na tym korzyści z tego tytułu się kończą.