Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 17 sierpnia 2004, 14:09

autor: Piotr Szczerbowski

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry na PC

Sequel znakomitej gry akcji/TPP z 2003 roku, która pozwalała nam wcielić się w Sama Fishera - tajnego agenta, członka grupy nazywanej „Third Echelon”, jaka wchodzi w skład NSA (National Security Agency).

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Proceder tworzenia wielu kolejnych części hitów jest znany już od dłuższego czasu w świecie gier komputerowych. Odcinanie kuponów, bo tak w skrócie można całą sprawę nazwać, jest na dzień dzisiejszy standardem tworzenia nowych produkcji. Mimo, iż większość firm stara się fakt ten ukryć, to doświadczony gracz doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że często ma do czynienia z odgrzewanymi tytułami: Tomb Raider 6, Thief 3, Hitman 3, Half-Life 2, Doom 3 oraz GTA 4. Często dzieje się tak, że stworzenie hitu od razu pociąga za sobą kolejne, mniej lub bardziej udane kontynuacje. I tak było również w przypadku niebywałego sneakera, zatytułowanego Splinter Cell; gry, która – mówiąc w skrócie – polegała na wcieleniu się gracza w rolę agenta komórki działającej pod szyldem amerykańskiej CIA i ślepym wykonywaniu zleconych mu zadań. Wszystko to należało oczywiście robić tak, by nie pozostawiać po sobie żadnych śladów. Ta wciągająca „skradanka” miała w sobie ogromną dawkę grywalności oraz nazwisko Toma Clancy’ego w tytule, co w połączeniu z doskonałą oprawą audio-wizualną pozwoliło na jej chwalebne przejście do historii i okrzyknięcie mianem gry-legendy. Już od dłuższego czasu wierni fani tej produkcji świadomi byli, że autorzy rozpoczęli pracę nad drugą częścią przygód Sama Fishera, zatytułowaną Pandora Tomorrow.

Moim zachwytem nad SC:PT zdążyłem się już podzielić przy okazji beta testu. Od tamtego czasu sporo wody w Wiśle upłynęło, standardy z biegiem czasu troszkę się zmieniły, a nasze zwyczajowo opóźnione premiery pozwoliły grze troszkę się zestarzeć. Jednak ten konkretny tytuł można porównać do dobrego wina – z upływem lat staje się coraz lepszy.

To przede wszystkim zasługa doskonałego scenariusza, który dzięki ciekawym zwrotom akcji przykuwa do monitora na dłużej, oferując znacznie więcej, niż tylko skradanie się w ciemnych korytarzach. Już pierwsza część produkcji była w tej sferze swoistym arcydziełem, ale w końcu nazwisko Clancy mówi samo za siebie. Ten mistrz opowiadania fikcyjnych historii nie ma sobie równych i wie o tym każdy, kto miał okazję przeczytać chociaż jedną z jego powieści. W tytule, o którym mowa, mamy do czynienia z kolejnym konfliktem politycznym, tym razem w kraju troszkę bardziej oddalonym od nas niż Gruzja z pierwszej części, mianowicie w Indonezji. Pewną nowością jest pomoc, ale oczywiście tylko teoretyczna, ludzi z innych organizacji rządowych. Gracz nie zostaje samotnie porzucony gdzieś na końcu świata, ze swoją misją do wykonania. Tutaj trzeba będzie na przykład pomóc znajomym dopaść oprycha, czy też po prostu umieć skorzystać z czyjeś wiedzy, by owe zadanie móc wykonać.

Jako standardowa gra z widokiem z perspektywy trzeciej osoby (czyli zza pleców bohatera), Pandora Tomorrow niewiele różni się od pierwowzoru. Owszem, dodano całkiem pokaźną liczbę nowych ruchów Sama, z których zwłaszcza jeden zasługuje na szczególną uwagę. SWAT turn, bo o nim mowa, to doskonały sposób na omijanie niepostrzeżenie wszelkiego rodzaju oświetlonych przejść. Stojąc pod ścianą obok otwartych drzwi można szybko przebiec na drugą stronę, nie powodując poruszenia wśród przyglądających się przeciwników.

Pozostałe elementy nie uległy zasadniczym zmianom. Rozgrywka dalej sprowadza się głównie do niszczenia oświetlenia i zachodzenia przeciwników od tyłu; na koniec szybki cios w tył głowy i natychmiastowe unieszkodliwienie delikwenta. Wspinanie się po różnego rodzaju pudłach, dachach czy innych przeszkodach, to chleb powszedni szpiega CIA. I tak też będzie wyglądać większość czasu spędzonego z grą – dla niektórych może być to nudne doznanie, jednak fani sneakerów będą w siódmym niebie.

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry
Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry

Recenzja gry

Mamy do dyspozycji większe pole manewru! Lokacje są bardziej rozgałęzione, dzięki czemu zabawa jest dłuższa niż to miało miejsce w pierwszej części.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.