Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Battlefield 2042 Przed premierą

Przed premierą 6 października 2021, 09:00

Battlefield 2042 to powrót starego, dobrego BF-a!

Klimat współczesnego pola walki był chyba tym, czego seria Battlefield potrzebowała najbardziej. Pierwsze godziny z wersją beta Batlefield 2042 udowadniają, że klimaty z „trójki” i „czwórki” powróciły z pełną mocą!

Przeczytaj recenzję Battlefield 2042 - recenzja. Dla każdego coś multiplayerowego

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

W Battlefieldzie 2042 spędziłem raptem około 3 godzin, ale to wystarczyło, bym mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że nigdy nie grałem w tak ładnego Battlefielda i dawno już nie grałem w tak dobrego Battlefielda! A to „dawno” oznacza dokładniej czasy Battlefielda 3 i 4, bo nadchodząca odsłona to wypisz, wymaluj powrót klimatów współczesnego konfliktu zbrojnego, gdzie taka formuła rozgrywki z bitwami na pełną skalę pasuje chyba najlepiej.

Z całym szacunkiem dla oryginalnego settingu BF1 – nic chyba nie zastąpi tańczących nad budynkami śmigłowców, sunących obok siebie czołgów, wozów bojowych i quadów oraz piechoty z pełnym wachlarzem uzbrojenia i dodatków. Po pierwszej bitwie poczułem niemal, jakby ktoś pościągał jakieś blokady ograniczające Battlefielda przez ostatnie kilka lat i w końcu pozwolił grze pokazać swój pełny potencjał.

To takie szybkie refleksje na gorąco, po zobaczeniu zaledwie jednej mapy i jednego trybu. Odniosłem dobre wrażenie ogólne, choć oczywiście były też elementy, które mi się nie spodobały, ale tutaj sporo może poprawić zawartość trybu Battlefield Portal. Co więc w nowym BF 2042 nastraja pozytywnie, a co nie?

O rany, ile tu błędów! To ma być beta?

Na zamkniętym pokazie dla dziennikarzy graliśmy w tę samą wersję beta, która zostanie niedługo udostępniona wszystkim w otwartych testach. Bądźcie więc przygotowani na parę bugów czy glitchy, ale nie należy po nich oceniać stanu technicznego gry.

W wywiadzie z twórcami poruszono tę kwestię i dowiedzieliśmy się, że build udostępniony w becie liczy sobie kilka dobrych miesięcy. Obecna wersja, na której bazować będzie niedługo ta finalna, to już ponoć mocno poprawiony kod, a wiele bolączek zostało w niej wyeliminowanych. Jak będzie w rzeczywistości – zobaczymy.

Czołgi, kolimatory, spadające śmigłowce - Battlefield w końcu wrócił do domu

Kocham współczesne klimaty w BF-ie o poranku

Wkraczam do bitwy! Do karabinu podczepiam lunetę z kolimatorem w wersji mini, granatnik i tłumik. Wsiadam na quada, nade mną przemyka śmigłowiec Little Bird, gdzieś z tyłu wolno posuwa się potężny czołg wzorowany na Abramsie. Daleko za skałą widać snajpera obsługującego na tablecie drona. Żołnierz wsparcia namierza wrogi samolot z wyrzutni rakiet, strzela – rosyjski „Su-57” spada w kuli ognia, ale pilot wyskakuje na spadochronie i celną serią zdejmuje swojego oprawcę w akcie zemsty. Achhh… kocham zapach spalonego wraku odrzutowca o poranku i nie miałem pojęcia, że aż tak brakowało mi współczesnego settingu w Battlefieldzie.

Uczucie deja vu z „trójki” i czwórki” towarzyszyło mi w zasadzie przez cały czas i można było to porównać do radości wywołanej powrotem do domu po długim czasie – same pozytywne doznania. Nowości również nie zabrakło. Małą rzeczą, która cieszy, jest dostęp do wszystkich dodatków do broni w czasie bitwy. Rozwijane menu prosto z Crysisa jest niezwykle wygodne i praktyczne. Mieliśmy dostęp do zaledwie kilku modyfikacji karabinów, a i tak za każdym razem coś zmieniałem w polu.

Na osobną wzmiankę zasługuje znany ze zwiastunów robopies – Ranger. Pierwsze spotkanie z nim (zwłaszcza z psiakiem wroga) jest szczególnie szokujące, bo mała maszyna jest świetnie animowana i wywołuje autentyczną ciekawość. Gdy jednak po chwili wpatrywania się w nas zaczyna celnie strzelać, robi się niewesoło. O wiele lepiej podziwiać ją po własnej stronie, gdy pociesznie człapie za żołnierzami.

Współczesne klimaty chyba najlepiej sprawdzają się w serii Battlefield.

W tłumie moc – o ile to nie boty

Istotną zmianą w wersjach na nowe generacje konsol oraz komputery PC są bitwy na 128 graczy (na PS4 i Xboksie One to wciąż maks 64). Podwojenie liczby żołnierzy rzeczywiście czuć. Bardzo często widać uwijające się wokół jednej lokacji małe tłumy, co daje uczucie rozgrywania bitwy na ogromną skalę. Nie ma też sytuacji, by jakieś punkty kontrolne nie były obstawione i ziały pustką. W zasadzie we wszystkich strategicznych miejscach coś się dzieje, a spory rozmiar mapy oraz różnorodne uzbrojenie pozwalają wspierać obronę lub atak również z daleka.

Kontrowersyjną sprawą jest mechanika zastępowania niedoboru 128 graczy botami sterowanymi przez SI. Z jednej strony to dobry ruch, by skrócić czas oczekiwania na rozpoczęcie bitew. Na pierwszy rzut oka nie widać też żadnych różnic. Nie da się jednak ukryć, że umiejętności botów nijak mają się do skilla graczy i w grze pełnią oni rolę trochę takiego „mięsa armatniego”. Jeśli nagle robi się łatwo i fragi zaczynają nam się kumulować bardzo szybko w dużej liczbie, to zazwyczaj trafiliśmy na grupę „sztucznych” przeciwników, co widać także po nickach zabijanych wrogów. Autorzy twierdzą, że boty spotkamy głównie na samym początku meczu albo w sytuacjach, gdy z powodu pory dnia w jakimś rejonie świata nie będzie aż tylu chętnych na grę.

Rola strzelca pokładowego sprawdza się tylko przy dobrym, ogarniętym pilocie.

Pogoda rządzi mapą

Autorzy bardzo zachwalają i reklamują atrakcje związane z samą mapą. Start ogromnej rakiety z kosmodromu to jednak tylko typowo kosmetyczny efekt, podobny do wcześniejszego „levolution”. Jest mnóstwo dymu, odłamków, ale przyznam, że walący się maszt na Caspian Border w „trójce” robił na mnie większe wrażenie. Twórcy podkreślali tu, że zrobienie z rakiety jakiegoś istotnego elementu gry wymagałoby stworzenia nowych zasad do wygranej/przegranej i całkowitego przebalansowania rozgrywki. Bardziej obiecująco wygląda tornado, które miałem szczęście zobaczyć w grze (w becie ma być 10% szans na wystąpienie trąby powietrznej). Niestety pech chciał, że gdy zbliżyłem się do granicy wielkiego wiru, gra się wysypała do pulpitu. Na ocenę efektów kolejnej „epickiej burzy” będę musiał jeszcze poczekać.

Sama dynamiczna zmiana pogody, znana już z poprzednich odsłon, wydaje się chyba ciekawsza niż start rakiety. Mapa potrafi pogrążyć się niemal w ciemności pod warstwą chmur, deszcz nieznacznie wpływa na pole widzenia, a efekty wiatru uwypuklane są świetnymi efektami cząsteczkowymi. Generalnie oprawa graficzna Battlefielda 2042 wygląda wspaniale wszędzie tam, gdzie widać naturalną roślinność i tekstury terenu. Imponujący jest też zasięg rysowania terenu, ale tu już widać wyraźnie spadek liczby detali wraz z rosnącym dystansem. Trochę gorzej jest przy budynkach i różnych zabudowaniach, wciąż prezentujących się jak z programu do grafiki 3D, choć tutaj być może wynika to z mechanik destrukcji otoczenia. Zabrakło mi bardzo jakichś naturalnych przetarć i śladów zużycia na broni, bo każdy egzemplarz prezentuje się jak „nówka” z fabryki.

Auu! Parzy! Uważaj z tymi łuskami!

BF Wars – wojny klonów

3 godziny z zaledwie jedną mapą to za mało, by wyrobić sobie ostateczne zdanie o największych wadach gry. Na pewno jednak zupełnie nie przekonuje mnie pomysł z konkretnymi operatorami do wyboru zamiast dwóch armii i klas do wyboru. Przez taki zabieg na polu bitwy biegają klony takich samych żołnierzy – i to nie tylko po jednej stronie, ale i przeciwnej. Dochodzi do sytuacji, w których szturmowiec Webster MacKay z niebieską kropką nad głową strzela do szturmowca Webstera MacKaya z czerwoną kropką. Tak, w wirze bitwy często nie widać szczegółów wyglądu postaci, niemniej są sytuacje, gdy polega się na mundurze, obrysie sylwetki, bo np. kropka z różnych powodów się nie pojawiła, a karabiny można dowolnie zmieniać. Wtedy robi się kłopot, bo nie wiadomo, kogo właściwie mamy przed sobą. O wiele bardziej wolałbym dawne rozwiązanie z dwoma armiami o różnych mundurach i wyposażeniu.

Mam także zastrzeżenia do interfejsu ekranowego. Nie wszystkie elementy chce się wyłączać, a niektóre z nich albo są niefortunnie ulokowane, albo zajmują zbyt dużo miejsca – zwłaszcza ogromne banery u góry ekranu, informujące o statusie przejęcia danego punktu. W połączeniu z mocno wyróżniającymi się kolorami trochę to przeszkadza w skupieniu. Zamiast zero-jedynkowego włącz-wyłącz wolałbym po prostu bardziej dyskretne wersje tych komunikatów.

Destrukcja otoczenia jest. Tylko czemu nie obejmuje szkieletu budynku tylko same ściany?

Powrót króla?

Przyznam, że tak jak po pierwszym spotkaniu z pełną wersją Battlefielda 5 nie miałem kompletnie serca do tej gry ani żadnej ochoty grać dalej, tak w przypadku Battlefileda 2042 jestem już pewien, że beta jest dopiero początkiem mojej przygody i z pewnością spędzę z tą odsłoną mnóstwo czasu. Podczas krótkiej sesji odnalazłem w niej wszystko to, za co tak bardzo lubiłem BF-a 3, a tu przecież dojdzie jeszcze faktyczna zawartość z „trójki”. Mam tylko nadzieję, że stan techniczny finalnej gry nie będzie sprawiał problemów i że serwerów nie opanują cheaterzy. Jeśli twórcom uda się z tym uporać, to nie mam wątpliwości, że stary dobry Battlefield powróci w pełnej, jeszcze piękniejszej krasie.

O AUTORZE:

Serię Battlefield znam od pierwszej odsłony z 2002 roku. Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia z Bad Company 2, najwięcej czasu spędziłem z dodatkiem Vietnam do niej i „trójką”. Battlefield 2042 zapowiada się na powrót wszystkiego, za co tak bardzo cenię BF-a. Liczę bowiem na to, że klimat współczesnego pola walki i zawartość z BF-a 3 to nie wszystko i że do trybu Portal dodane zostaną mapy i jednostki z BF Vietnam.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.