Wirtualne przedszkole czeka na niesforne dzieciaki – graliśmy w MisBits - Strona 2
Multiplayer, strzelanie, budowanie w wykonaniu kolorowych zabawek. Wirtualne przedszkole-piaskownica, w której można dać upust swojej kreatywności. Czym będzie MisBits?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Mordercze zabawki
Wspomniałem, że każdą rozgrywkę rozpoczynacie jako toczące się z zawrotną prędkością „głowy” zabawek (możecie je oczywiście customizować, odblokowywać nowe, unikatowe główki oraz kupować za wirtualną walutę). Jako głowa jesteście niemalże bezbronni – wystarczy jeden celny atak, aby rozstać się z życiem i czekać na respawn. Dopiero gdy przejmiecie jedną z rozstawionych w kluczowych punktach map zabawek, otrzymujecie pasek życia oraz specjalne ataki zależne od typu przejętej zabawki.
EASY TO PLAY, HARD TO MASTER
W MisBits istnieje jeden trik, który wydał mi się najciekawszy (ale też obarczony dużym ryzykiem). Kierując głową jesteśmy bezbronni, to fakt. Ale jesteśmy też niezwykle zwinni i szybcy. I możemy wykorzystać naszą szybkość, stając naprzeciw przeciwnika, który zdobył już zabawkę. Jeśli dobrze wymierzymy naszą głową, jesteśmy w stanie wyrzucić główkę przeciwnika i zająć jego lalkę, a następnie użyć jej mocy do anihilacji swojego byłego właściciela. Właśnie ta strategia wywoływała w trakcie deathmatchy najwięcej radości.
Wcielić się możemy więc w mecha/robota, który potrafi przyciągać do siebie innych graczy i ogłuszać, przerośniętego pluszowego misia, który uderzy nas swoich wielkim brzuchem, zawrotny i szybki samochodzik, voodoo lalkę, zamieniającą wrogich graczy w żaby czy też w wybuchowego kurczaka. Wyobraźcie więc sobie, że tę przedziwną ferajnę wrzuca się na jeden plac zabaw i stawia cel: pozbawić głowy innych graczy. To oczywiste, że wyjdzie z tego jeden wielki, zabawny i kolorowy chaos. Dodajmy do tego jeszcze porozrzucane po planszy granaty, zapadnie, wysuwane kolce, lasery czy sidła i otrzymujecie mniej więcej obraz tego, jak mogą wyglądać mecze w MisBits. Na marginesie, zapamiętajcie poradę: wielkie, zielone ogóry, które znajdziecie na planszy, są OP.
W czasie tych kilku godzin zabawy kilka razy parsknąłem ze śmiechu, krzyczałem oburzony (Elessar z TVFilmy opanował do perfekcji przemienianie graczy w żaby, czego nieustannie padałem ofiarą), głowiłem się, o co chodzi w danym poziomie, szukałem najlepszych, ukrytych zabawek, strzelałem bramki i biłem po głowach innych graczy wielkim ogórem. Nie dane mi było nic zbudować (udostępniona wersja tego nie przewiduje), więc nie mogłem sprawdzić, jak rozbudowany edytor oddadzą nam twórcy do dyspozycji. A szkoda, bo po ograniu kilku większych poziomów i wypróbowaniu mniejszych poziomów-konceptów, zwyczajnie zacząłem spoglądać na zegarek.
Zabawki szybko się nudzą
Powtórzę się: o sukcesie lub porażce tej gry zadecyduje kreatywność i chęci innych graczy. Jeśli deweloperzy oddadzą na premierę skończony, spójny, ciekawy, efektowny i połatany kod – a dużo wskazuje na to, że tak się stanie – to gracze zadecydują, czym właściwie MisBits będzie. Szybko zapomnianą ciekawostką, czy jedną z gier, w których youtuberzy wykonują przekomiczne kaskaderskie akcje na oczach tysięcy widzów?
Gra nie posiada żadnej historii, a postaci z gry nie mają za sobą żadnego fabularnego tła. Być może to cecha wczesnej wersji gry, a może po prostu przyjęte założenie twórców. Szkoda, bo brakuje tu choćby głupkowatych biogramów – czegokolwiek, co mogłoby nas zatrzymać na dłużej. Tymczasem cały zamysł wygląda trochę tak, jakby twórcy chcieli stworzyć najprawdziwszy plac zabaw i nic ponadto – nawet scenografia poziomów wygląda, jakby żywcem wyciągnięta z przedszkolnego przedstawienia.
Oparcie sukcesu na kaprysie graczy to ryzykowne posunięcie. Ale po zagraniu w MisBits szybko odkryjecie, że ta gra to tak naprawdę przedszkole wypełnione zabawkami. I każde przedszkole – nawet to najpiękniejsze, najbardziej kolorowe, pełne dodatkowych aktywności i zajęć, wypełnione najwspanialszymi zabawkami i bajkową scenografią, będzie smutne, jeśli nie zaludnią go emocje rozbawionych dzieciaków. Bo zabawki bawią tylko wtedy, gdy ktoś nimi steruje – obdarza ruchem, energią, głosem i uczuciem. Jeśli pozostają same, to w najlepszym wypadku stają się bohaterami tanich horrorów. A MisBits na tym etapie produkcji ma, jak sądzę, więcej ambicji, niż laleczka Chucky.
Grupa Webedia jest partnerem projektu MisBits wydawanego przez 3BD Games. Dodaj grę do listy życzeń Steam, aby śledzić jej rozwój.
Maciej Pawlikowski | GRYOnline.pl