autor: Daniel Stroński
5 powodów, dla których Borderlands 3 zachwyci fanów - Strona 4
Kilka planet do odwiedzenia, ponad miliard giwer, drony, mechy i biegające spluwy – Borderlands 3 zapowiada się na największą, a zarazem najbardziej odjechaną część serii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Borderlands 3 – w kosmosie bez zmian
Drzewka umiejętności? Mamy tu cały las!
Borderlands 3 przedstawi czwórkę nowych poszukiwaczy krypt – i ciężko wpisać ich w standardowy podział na „tanka, snajpera, typa z wieżyczkami i syrenę”. Co prawda mamy syrenę Amarę, ale nie jest to wcale taka typowa przedstawicielka tej klasy. Dużą uniwersalność każdej z grywalnych postaci uzyskano poprzez rozbudowanie drzewek umiejętności. W tej kwestii deweloper poszedł o parę kroków dalej niż dotychczas i tak oto każda z postaci może pochwalić się nie jedną, nie dwoma, ale aż trzema umiejętnościami specjalnymi! Teraz nawet podczas grania solo powinniśmy mieć wrażenie, jakbyśmy kierowali małą, wszechstronną armią.

Cóż takiego kryje się wśród umiejętności naszych poszukiwaczy? Wielbiciel technologii Zane potrafi przyzwać posiłki w postaci drona, stworzyć digikopię samego siebie oraz postawić barierę, za którą schroni się cała drużyna. Syrena Amara stawia na moc sześciu magicznych ramion, zadając duże obrażenia obszarowe lub utrzymując wroga w jednym miejscu. Malutka Moze posiada mecha i jej drzewka dzielą się na trzy rodzaje giwer dla tego mechanicznego olbrzyma – półautomatyczną wyrzutnię granatów, miniguna lub railguna. Mało tego, podczas korzystania z mecha drugi gracz może zasiąść na jego szczycie i użyć znajdującego się tam działka! Najmniej wiemy o FL4K, który ma polegać na swoich towarzyszach bestiach – psowatym skagu, pajęczaku gatunku spiderant oraz potworze zwanym Jabberem.

USTRZELIŁ SECOND WINDA TRZECIEGO DNIA, JAK OZNAJMIA PISMO
Kuriozalna broń i absurdalny humor serii stanowią jej atut, ale jednocześnie może to niektórych odrzucić. Ryzykownym zagraniem było ujawnienie grafiki promocyjnej Borderlands 3. Obrazek, jaki ostatecznie stanie się okładką gry, przedstawia typowego przeciwnika psycho zaprezentowanego na podobieństwo Jezusa. Oczywiście szybko znalazły się osoby urażone tym faktem, poczytując grafikę za obrazę ich uczuć religijnych. Były to jednak pojedyncze głosy i obyło się bez większej afery, choć nie można powiedzieć, że deweloper okazał się zupełnie nieczuły w takich kwestiach. Mniejsza odmiana bandytów w poprzednich odsłonach zwanych „Midget” (z ang. „karzeł”) była przez niektóre osoby cierpiące na niedobór centymetrów uznawana za obraźliwą. Z tego też powodu w BL3 wrogowie niskiego wzrostu nazywani będą neutralnym określeniem „Tink”.
Umiejętności to jednak nie wszystko, bowiem powraca ulepszanie postaci poprzez osiągnięcia – czyli rangi „badass”, które tym razem zobaczymy pod nazwą „guardian ranks”. Jest to sposób na przedłużenie rozgrywki, pozwalający na praktycznie nieskończony rozwój bohatera. Ta opcja staje się jednak dostępna dopiero po ukończeniu głównego wątku fabularnego. Na ten moment to jedyne, co wiemy o zabawie po obejrzeniu napisów końcowych (zwanej z angielska „endgame’em”), ale możemy być pewni, że twórcy mają kilka asów w rękawie i będą chcieli zatrzymać nas przy Borderlands 3 jak najdłużej.