autor: Daniel Stroński
5 powodów, dla których Borderlands 3 zachwyci fanów - Strona 3
Kilka planet do odwiedzenia, ponad miliard giwer, drony, mechy i biegające spluwy – Borderlands 3 zapowiada się na największą, a zarazem najbardziej odjechaną część serii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Borderlands 3 – w kosmosie bez zmian
Ponad miliard spluw
Jakim zmianom ulegnie najważniejszy aspekt całej gry, czyli broń palna? Jedno słowo – ogromnym! Już w „dwójce” chwalono się łączną liczbą niemal 18 milionów giwer, ale to nic w porównaniu z ponad miliardem (sic!) możliwych konfiguracji losowo generowanych narzędzi mordu w Borderlands 3. Na szczęście za ilością idzie jakość, co widzieliśmy już we fragmentach rozgrywki. Po raz kolejny arsenał zostanie przypisany dziewięciu producentom, z których każdy ma do zaoferowania wyjątkowe właściwości swego sprzętu, np. broń marki Atlas cechuje się samonaprowadzającymi pociskami, pukawek Tediore nie przeładowujemy, a wyrzucamy przed siebie niczym granat, zaś działka oznaczone literkami COV (od miejscowej sekty) mają niekończącą się amunicję, choć po dłuższej serii mogą się przegrzać.

Największą nowością będą jednak dwa tryby strzelania każdej broni – zwykły i alternatywny. Możemy mieć karabin z normalną amunicją, który po zmianie trybu zaczyna zalewać wroga minirakietami. Albo shotguna potrafiącego zmienić się w diablo celną broń na dłuższy dystans. Zabieg ten zapewnia jeszcze większe zróżnicowanie arsenału, co przy miejscu na cztery aktywne typy broni naraz daje w rzeczywistości zawrotną liczbę ośmiu giwer na praktycznie każdą okazję! Jest tego tyle, że być może częścią Waszego głównego wyposażenia stanie się bazooka strzelająca... hamburgerami. Tak, to naprawdę znajdzie się w grze.

Pisząc o broni, nie sposób nie wspomnieć o pewnym wyjątkowym egzemplarzu – Trevonatorze. Jest to legendarna strzelba firmy Maliwan zaprojektowana przez wyjątkowego fana gry. Chory na raka Trevor Eastman obawiał się, że nie dożyje premiery trzeciej odsłony Borderlands i poprosił twórców o możliwość zagrania we wczesną wersję tytułu. Gearbox Software nie tylko przystało na jego prośbę, ale także pozwoliło stworzyć mu własną broń. Być może we wrześniu Trevora nie będzie już wśród nas, ale zawsze będziemy mieć Trevonatora, który nam o nim przypomni.
Osoby, które mogły spędzić już trochę czasu z grą, jednogłośnie przyznają, że spluwy mają kopa i czuć ich moc. Cieszą małe smaczki, jak różnorodne celowniki przy strzelaniu „z biodra”, ale też większe zmiany – że wspomnę chociażby o strzelbach z własną tarczą. Ekipa Gearbox Software udowadnia, że pomysłów jej nie brakuje. Fanów Borderlands 2 może zdziwić brak obrażeń typu „slag”, które sprawiały, że wrogowie byli bardziej podatni na zranienia, jednak nie pozbyto się zupełnie tej formy osłabiania przeciwników – teraz nazywa się to po prostu „radiation”, czyli „promieniowanie”.