Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Battalion 1944 Przed premierą

Przed premierą 6 lutego 2018, 15:00

Battalion 1944 – czy tęsknimy za sieciowymi FPS-ami w starym stylu?

Battalion 1944 przywołuje ducha pierwszych strzelanin sieciowych w klimatach II wojny światowej, ale czy nostalgia i porzucone dawno temu mechaniki wystarczą, by zatrzymać przy sobie graczy?

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

BATTALION 1944 TO:
  • dynamiczna sieciowa strzelanina oparta na dawnych mechanikach;
  • klasyczne tryby rozgrywki;
  • brak specjalnych zdolności postaci i nagród za serię zabójstw;
  • e-sportowy tryb Wartide z wątkiem ekonomicznym;
  • płatne skrzynki ze skórkami na broń.

Co jest lepszym rozwiązaniem – czysta rozgrywka oparta na prostych mechanizmach, z wizją ewentualnej wygranej po kilkunastu bądź kilkudziesięciu minutach, czy ciągłe nagradzanie gracza punktami, odznakami, opcją mocniejszego ataku i wyznaczanie mu małych, szybko osiągalnych celów? Wirtualny świat sieciowych potyczek ewoluował na przestrzeni lat – od zwykłych pojedynków na skill, czyli quick-scope’ów i jumpshotów, po istny festiwal kill-streaków, unlocków i rank-upów. Już nie trzeba zawsze wygrywać, by czuć się nagrodzonym, a deweloperzy pilnują, by motywacja do systematycznej zabawy stale rosła.

Tymczasem twórcy Battalion 1944 chcą przypomnieć, jak multiplayerowe strzelaniny wyglądały kiedyś. Ich gra, która właśnie ukazała się w programie wczesnego dostępu, nawiązuje do pierwszych odsłon Call of Duty i Medal of Honor, gdy liczyły się tylko czyste umiejętności i radość z zaliczanych fragów. Battalion 1944 istotnie stanowi hołd złożony tamtym tytułom, ale widać w nim również chęć zostania drugim Counter Strikiem – twórcy nie kryją się z e-sportowymi ambicjami, które stawiają ponad wszystko. Tylko czy rzeczywiście brakuje nam drugiego Counter Strike’a, tyle że z garandami i MP40?

Jump, jump, bunny hop! To nie graficzny glicz, to staroszkolna taktyka ciągłych skoków na niezwykłą wysokość, by utrudnić wrogowi celny strzał. Battalion 1944 odtwarza ją perfekcyjnie.

Słowniczek sieciowego FPS-owca:

skill – umiejętność, czyli nasz talent do likwidacji wroga tylko za pomocą refleksu, spostrzegawczości oraz sprawnej obsługi myszki i klawiatury;

quick scope – technika strzelania polegająca na szybkim przywołaniu celownika (prawy klawisz myszy) i strzeleniu w tym samym momencie, w którym krzyż pojawi się na ofierze;

jumpshot – wykorzystywanie wysokich skoków postaci do uzyskania przewagi i strzelanie do wrogów, będąc w powietrzu, tak by maksymalnie utrudnić im celowanie;

kill-streak – premia po uzyskaniu pewnej liczby zabójstw pod rząd, pozwalająca skorzystać z dodatkowego, mocniejszego ataku, np. zrzucenia bomby;

unlock – dodatki do broni odblokowywane po oddaniu się konkretnym aktywnościom;

rank-up – zwiększanie poziomu doświadczenia postaci w grach sieciowych.

Counter Strike: WWII

Wejście Battalionu 1944 do programu wczesnego dostępu rozpoczęło się od dość poważnych kłopotów z serwerami – twórcy padli niejako ofiarą klęski urodzaju, nie przewidując aż tylu chętnych do wypróbowania ich produkcji. Zamiast serwerów gotowy był za to sklepik z loot-boksami dostępny z poziomu głównego menu gry, w którym za niecałe 6 złotych można kupić skrzynkę z losową skórką na broń. Uzyskiwane w ten sposób pieniądze mają być w sporej części przeznaczane na pulę nagród w e-sportowych turniejach, a resztę ma dorzucać wydawca – Square Enix.

Ascetyczne, białe menu, ikonki do zapraszania znajomych u góry i skrzynki ze skórkami - Battalion 1944 to deja vu na każdym kroku.

W turniejach zagramy w specjalnym trybie Wartide – wariacji na temat „znajdź i zniszcz” – w którym dwie pięcioosobowe drużyny atakują lub bronią dwóch wybranych punktów, z małą dozą ekonomii przed startem każdej rundy. Wszystko wsparte jest oldskulową rozgrywką, w której dominują strzały z szybkiego wycelowania i ciągłe podskakiwanie w biegu na nienaturalną wysokość – żadnych perków, umiejętności czy kill-streaków. Wypisz wymaluj Counter Strike w drugowojennej otoczce, z gotowym systemem zawodów i skórek w skrzyniach!

Nostalgiczny powrót

Battalion 1944 wygląda jak jeden wielki plagiat wszystkiego, co już było. Menu i interfejsem przypomina ostatnie gry Electronic Arts, skórki i turnieje wyjęto z CS-a, znajdziemy tu też sporo starego CoD-a – ale jak już kopiować, to najlepszych. Jeśli chodzi o dawne mechaniki i klimat, twórcy rzeczywiście celująco odrobili zadanie. Tutaj naprawdę można poczuć atmosferę Call of Duty 2 czy Medal of Honor: Allied Assault, skupiając się wyłącznie na własnej celności i sprycie. Rozgrywka jest niezwykle dynamiczna, strzela się i ginie bardzo szybko, historyczne karabiny mają swoje wady i zalety, a do dyspozycji są jedynie proste, klasyczne tryby, takie jak Team Deathmatch, Dominacja i Capture the Flag.

Wykolejona lokomotywa przed dworcem we Francji to oczywiste nawiązanie do prawdziwego zdarzenia słynnego mema z failami (patrz ramka).

Interesujący jest również system ekonomiczny w trybie Wartide. Zamiast pieniędzy dysponujemy tu określoną pulą żetonów pozwalających skorzystać z konkretnych typów broni, np. snajperki czy lekkiego karabinu maszynowego. Tak jak w trybie Dog-Tag w nowych CoD-ach żetony te upuszczamy w razie zgonu i jeśli podniesie je wróg zamiast kolegi, tracimy je na rzecz przeciwnej drużyny, co może w pewnym momencie pozbawić cały zespół chociażby niezwykle skutecznych snajperów. W przypadku meczów o większą stawkę każda runda wymagać będzie wspólnych narad i ustalania, kto powinien się wcielić w jaką specjalność.

Klasyczny Capture the flag to jeden z dostępnych trybów rozgrywki.

Podobały mi się również mapy, zarówno pod względem artystycznym, jak i projektu, bez jakichś specjalnie poukrywanych zakamarków do kampienia. Mimo że grafika nie należy do najlepszych, a tekstury straszą niską rozdzielczością, są dość szczegółowe i pełne charakterystycznych, a czasem wręcz pomysłowych obiektów. Zdziwiło mnie jedynie, jak duże są niektóre z nich, co rzuca się w oczy przy tylko 10 osobach i ciągle tych samych dwóch gorących punktach. Gdy zabrałem się za eksplorację francuskiego miasta na mapie Derailed, odkryłem kino, dworzec i kościół, choć żadne walki nigdy tam nie dotarły. Być może to ukłon w stronę prywatnie zarządzanych serwerów i dowolnych ustawień w liczbie graczy. Na oficjalnych trochę się jednak ta przestrzeń marnuje i widać wtedy, jak przemyślane są niby klaustrofobiczne lokacje z Call of Duty: WWII.

Mapa Derailed jest trochę za duża. Są w niej miejsca, do których nigdy nie przenoszą się walki 5 osobowych drużyn.

WCZESNY DOSTĘP UROCZY JAK ZWYKLE

Kupując grę w obecnym stanie, musimy być przygotowani na standardowe problemy pozycji z Early Access. W Battalionie 1944 jest jeszcze dużo do poprawienia, jeśli chodzi o wyszukiwanie serwerów czy matchmaking. Gra potrafi czasem dziwnie połączyć drużyny lub nie dobiera zawodników, gdy ktoś wyjdzie w trakcie rozgrywki, przez co wiele meczów odbywa się w proporcjach 2 przeciw 5 czy 3 kontra 4. Nie bez wad pozostaje także system odradzania się i wykrywania trafień.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?