Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Przed premierą 16 stycznia 2018, 16:08

autor: Michał Pajda

They Are Billions – survivalowy RTS wzbudzający miliard emocji - Strona 3

Mogłoby się wydawać, że motyw zombiaków w grach wideo jest już wyeksploatowany do granic deweloperskiej przyzwoitości. They Are Billions oferuje za to nietypowe podejście do gatunku RTS-ów.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Trudno, że aż czasem boli

W They Are Billions można zaliczyć wtopę nie tylko za sprawą ataku zombie. Często zdarza się, że to sam gracz zapędzi się w kozi róg. Ryzyko zaistnienia takiej sytuacji mocno wzrasta, gdy podniesiemy jeden ze współczynników określających kondycję naszego miasta niewspółmiernie wysoko w stosunku do pozostałych – na przykład współczynnik jedzenia. Sprawia to, że nie jesteśmy w stanie wznosić nowych budowli i blokujemy się z powodu brakującej elektryczności (zasilającej mnóstwo chatek łowców). W takiej sytuacji trzeba wyburzyć pół osady, by zyskać rezerwę potrzebną do postawienia elektrowni. Trochę niszczy to poczucie administrowania miastem – w zamian mamy wrażenie opieki nad zbiorem statystyk, które powinny się perfekcyjnie dopasowywać – „a jeśli czegoś zabraknie, to dobudujemy to, by mieć to”. Trochę to bezpłciowe.

LISTY OCALEŃCA (4)

Jasmine, miłości mego życia,

mam niesamowite wieści. Zombie faktycznie istnieją. Co więcej – widziałem jednego z tych truposzy wędrującego wzdłuż miejskich murów – przerażający widok. To jednak nic, bo umarlaki zbudowały wokół naszego miasta własne osady. Jesteśmy osaczeni niczym lis otoczony przez zgraję chartów. Żołnierze wysyłani są na patrole, w czasie których niszczą budowle truposzy, nim ci rozbudują się zbyt potężnie – ostatnio wojacy przynoszą nawet trofea i surowce ze zburzonych budynków. Im jednak wojskowi częściej wyruszają polować na zombiaki, tym częściej umarlaki próbują dokonać krwawego odwetu. Atakują stadnie, hordami, a wśród nich można rozpoznać różne ich rodzaje – jedne są szybsze, inne silniejsze. Mia Strand umacnia miejskie mury na wschodzie i zachodzie, skąd ataki ostatnio się nasilają. Chociaż nasza burmistrz dwoi się i troi, to zdaje się, że zadanie to zaczyna ją powoli przerastać. Osadnicy są przerażeni.

Mam nadzieję wyjść z tego cało.

Kocham Cię,

Twój John

Mógłbym długo narzekać w nieskończoność na niedopracowanie i brak balansu rozgrywki, gdyby nie jeden, ale znaczący element – zombie. Bezmózgie istoty, przed którymi musimy bronić mieszkańców naszej osady, to wisienka na torcie tej produkcji. Żywe trupy rozsiane są po całej mapie w większych i mniejszych grupach – przed dokładnym przeczesywaniem lokacji warto więc zebrać drużynę. I to potężną. Oprócz losowych skupisk truposzy pilnujących surowców należy wyszukiwać też miasta zainfekowanych i obracać je w perzynę, by zbytnio się nie rozwijały – co ułatwia później dalszą rozgrywkę.

Co jakiś czas nasze fortyfikacje atakowane są przez hordy oszalałych zombie - nierzadko trzeba w szybkim czasie przerzucać jednostki wojskowe w zupełnie inny kraniec miasta, by obronić osadę.

Następnym elementem związanym z zombie są okresowe fale, które cyklicznie nadciągają w pobliże naszego miasta. Kierunek, z którego przybędą przeciwnicy, mamy zaznaczony na mapie, więc powinno być z górki – ale nie jest. Zombiaków pojawia się od groma i jeszcze trochę, a niemal zawsze brakuje surowców na zwiększenie liczebności wojska i wzniesienie dodatkowych fortyfikacji obronnych, co mogłoby powstrzymać agresorów.

Co więcej – liczebność fali rośnie, gdy jej przedstawiciele przedrą się do budowli mieszkalnych lub użytkowych i zaczną zarażać osadników. Wtedy nawet jeden ożywieniec może pokrzyżować plany rozwoju miasta – kilka razy zdarzyło mi się, że samotny, niedostrzeżony przeze mnie zombie przeszedł przez również niedostrzeżoną przerwę w murze i zaczął zarażać innych mieszkańców. Zanim zorientowałem się w sytuacji i posłałem w tamto miejsce wojsko, ludność cywilna szalała po całym mieście w poszukiwaniu kolejnych dawców mózgowego cateringu. Przykre, ale ta gra wynajduje nasze najdrobniejsze niedopatrzenia – i karze za nie z nieadekwatną do przewinienia mocą. Gdy po dwóch godzinach zabawy i rozwoju osady wszystko idzie się paść przez tak malutki błąd jak opisany powyżej, ma się wyłącznie ochotę roztrzaskać klawiaturę na głupim łbie.

LISTY OCALEŃCA (2)

Jasmine,

to mój ostatni list. Piszę go w pośpiechu, gdyż hordy nieumarłych przedarły się niespodziewanie z najmniej oczekiwanej strony – rozwaliły najsłabiej chronioną część muru na południu. Nie chciałem Cię martwić, ale obawiałem się, że nasze dni są policzone. Horda przenosi się od budowli do budowli, zagryzając Bogu ducha winnych robotników. Ci, którzy zginęli z jej rąk, wpadają w pośmiertną furię i dołączają do umarłego orszaku, siejącego śmierć i zniszczenie. Zombie demolują również budynki, uszkadzając między innymi wieżyczki Tesli odpowiedzialne za dostarczanie prądu do kolejnych urządzeń i zabudowań. Jakby wiedziały, że dewastując je, zapewniają sobie przewagę i unieruchamiają wszelkie struktury obronne. Poświęciliśmy wiele, by zbudować silną osadę i silną społeczność – a teraz miasteczko upada. Czekam jednak cierpliwie na koniec – jestem z nim pogodzony, a jedyną rzeczą, której żałuję, jest fakt, że przed śmiercią nie ujrzę Twego rumianego lica. Słyszę ich. Robią tyle hałasu, że chyba są ich miliardy. Koch...

Zombie, gdy przedrą się przez fortyfikacje obronne, zaczynają zarażać osadników, którzy przyłączają się do siania demolki i zniszczenia. Nawet jeden nieprzyjaciel w murach miasta może spowodować klęskę.

Najmilsza memu sercu Jasmine,

Mam deja vu... Żywię nadzieję, że dni naszej rozłąki upływają Ci w zdrowiu i pozbawione są niepotrzebnych trosk...

They Are Billions to niezła gra, ale na tę chwilę bardzo trudna, żeby nie powiedzieć, że źle zbalansowana. Satysfakcjonuje masakrowanie populacji truposzy z użyciem niezbyt zróżnicowanego uzbrojenia – szczególnie gdy trup ściele się bardzo gęsto. Niemniej frustracja to – przynajmniej na ten moment – emocja najczęściej towarzysząca grze w They Are Billions. Mimo wszystko pozycję tę warto zakupić i przetestować. Samobójcy poszukujący w grach olbrzymich wyzwań będą się tutaj czuć jak ryby w wodzie.

Gracze lubiący sprawdzać swoje możliwości dostaną natomiast produkcję, która przetrzyma ich przed komputerem przez długie godziny, zanim pozwoli im pląsać z satysfakcją w rytm tańca zwycięstwa. Samo zainteresowanie tematyką zombie tu nie wystarczy – potrzebna jest olbrzymia dawka samozaparcia, by w They Are Billions grać z przyjemnością.

O AUTORZE

Kilka lat temu zakochany byłem w serii Settlers, przy której spędziłem wiele popołudni. Przed napisaniem teksty spędziłem w brutalnym świecie They Are Billions 15 godzin, aby się rozgrzać i oswoić z gameplay'em. To w zupełności wystarczyło mi, bym ani razu nie wygrał (chociaż mechanikę rozgrywki znam już od podszewki), ale nauczył się nowego wymiaru słowa irytacja.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry They Are Billions otrzymaliśmy bezpłatnie od jej twórców, studia Numantian Games.

Michał Pajda | GRYOnline.pl

Age of Darkness to strategia, którą kocham i nienawidzę
Age of Darkness to strategia, którą kocham i nienawidzę

Przed premierą

Na rynku pojawił się Dark Souls gier RTS – mowa o Age of Darkness: Final Stand. Produkcja ta sprawiła, że popadłem w otchłań szaleństwa i rozpaczy. Zapraszam do lektury, jeżeli chcecie się dowiedzieć dlaczego.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.