The Elder Scrolls Online: Morrowind – sieciowa wycieczka po Vvardenfell - Strona 3
Najnowsze rozszerzenie do The Elder Scrolls Online: Tamriel Unlimited zadebiutuje 6 czerwca. Zaoferuje nową wyspę, klasę oraz tryb PvP. Nie zabraknie również sporego pakietu nostalgii. Przekonajmy się zatem, czy Morrowind jest wart wydania 40 dolarów.
Przeczytaj recenzję Recenzja The Elder Scrolls Online: Morrowind – dobre, ale nieco za drogie DLC
Khajiit nie jest do końca zadowolony
Teraz pora na nieco marudzenia. Wymienione wyżej elementy są co najmniej dobre. Przede wszystkim przypadną do gustu nowym graczom, ale i starych wyjadaczy powinny zainteresować. Jest tylko jeden szkopuł, którego nie mogę przeboleć bez utyskiwania. Podczas testowania dodatku odniosłem wrażenie, że część funkcji i rzeczy oferowanych przez The Elder Scrolls Online: Morrowind powinna zostać wprowadzona już dawno. Zacznę od końca, czyli Battlegrounds. Tryb ten należało oddać do dyspozycji graczy podczas premiery tytułu lub wraz z jednym z wielu wydanych już DLC. Nie rozumiem, dlaczego trzeba kazać płacić komuś 40 dolarów, by mógł w ten sposób powalczyć z innymi. Tak, bez dodatku Morrowind nie będziecie mieć szansy sprawdzenia się w tej zabawie PvP.
W pakiecie jednak nie otrzymujemy jedynie Battlegrounds. W cenę wliczony jest przecież i Warden, czyli zupełnie nowa klasa postaci. Nie mam do niego zastrzeżeń, poza jednym – czemu musi być aż tak uniwersalny? Pozostaje mieć nadzieję, że całość zostanie odpowiednio zbalansowana. Nie mam jednak złudzeń, że przynajmniej przez pierwszy tydzień od premiery dodatku Warden nie będzie zbyt silny. W końcu w jakiś sposób trzeba przekonać ludzi do zakupu Morrowinda. Wbrew pozorom to całkiem normalne w grach MMORPG.
Na sam koniec zostawiłem wyspę Vvardenfell. Jest ogromna, wygląda przecudownie, a zróżnicowane biomy zachęcają do zwiedzania tych terenów. Linia fabularna może nie oferuje takich wrażeń jak DLC Thieves Guild, ale zdecydowanie daje radę. Na co zatem narzekam? Na fakt, że w rzeczywistości nie ma większego powodu, by zawędrować w te rejony. Nie mamy podwyższonego maksymalnego poziomu postaci (nadal 50.), nic nie wskazuje też na to, że liczba możliwych do wydania Champion Points (aktualnie 600) zostanie zwiększona – to samo dotyczy jakości ekwipunku. Po co zatem bawić się w The Elder Scrolls Online: Morrowind? Jedynie dla nowej klasy, trybu PvP oraz lokacji do pozwiedzania – w kwestii endgame’u dodatek niewiele zmienia.
Na koniec sprawy finansowe. Omawiane rozszerzenie kosztuje 40 dolarów, przy czym w mojej opinii część jego zawartości mogłaby pojawić się przy okazji innych DLC. Jednak największym moim problemem z Morrowindem jest fakt, że tego dodatku nie da się kupić za walutę premium w Crown Store. Oznacza to, że wszyscy zainteresowani będą musieli wydać na niego realne pieniądze. Nieważne, że spora część graczy nabyła kilka DLC (po około 20 dolarów) lub opłaca abonament. Oczywiście, osoby grające w World of Warcraft lub Final Fantasy XIV: A Realm Reborn również muszą kupować nowe rozszerzenia. Te jednak oferują więcej zawartości za podobną cenę.
Nostalgia to nie wszystko
Khajiit i ja skończyliśmy naszą wycieczkę po wyspie Vvardenfell. Generalnie wróciliśmy z wyprawy zadowoleni – podobało nam się walczenie z innymi na arenach, przytuliliśmy swojego niedźwiedzia oraz zostaliśmy oczarowani przez Czerwoną Górę. Jesteśmy jednak łasi na pieniądze i niekoniecznie chętnie pozbywamy się złotych monet. Dlatego wciąż zastanawiamy się, czy The Elder Scrolls Online: Morrowind jest warty swojej ceny. Niby dobrze się bawiliśmy, ale z drugiej strony wątpimy, czy ten dodatek zainteresowałby nas na dłużej. Wprawdzie oferuje rzeczy naprawdę niezbędne (Battlegrounds!), ale posiada też elementy, które niczego w sumie nie zmieniają (nowa lokacja), jeśli nie jest się fanem fabuły. Wiecie co? Rzucimy monetą i tak zadecydujemy, czy wydamy kasę na to rozszerzenie, czy nie!
O AUTORZE
Uniwersum The Elder Scrolls jest mi całkiem dobrze znane, chociaż moja przygoda z nim rozpoczęła się dopiero od The Elder Scrolls III: Morrowind. Gdy tylko mam okazję, wyruszam w podróż z moim Khajiitem, bowiem żadna inna rasa nie wzbudza we mnie zainteresowania. Jeśli zaś chodzi o The Elder Scrolls Online, to regularnie odwiedzam ten tytuł. Grałem w niego jeszcze, zanim wprowadzono Tamriel Unlimited. Dodam, że niekoniecznie podobają mi się wszystkie decyzje podejmowane przez twórców, jak np. aktualizacja One Tamriel. Nie zmienia to jednak faktu, że TESO to kawał porządnego MMORPG. Szkoda tylko, że nie jest tym, czym ludzie chcieliby, by było, czyli takim Skyrimem Online…
ZASTRZEŻENIE
Dostęp do testów dodatku do The Elder Scrolls Online uzyskaliśmy za pośrednictwem firmy Cenega.