Graliśmy w Expeditions: Viking – krew i zdrada w wikińskim RPG - Strona 2
Nadciąga kawał solidnego RPG-a. Expeditions: Viking bestsellerem nie zostanie, ale fani erpegów powinni mieć ten tytuł na radarze, bo zapowiada się bardzo ciekawie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Expeditions: Viking – bardzo dobre RPG, ale z błędami
Okręt mój płynie dalej

Wbrew powszechnym przekonaniom, wikingowie nie nosili rogatych hełmów – to głównie wymysł malarstwa romantycznego z XIX wieku. Zdarzały się ceremonialne nakrycia głowy z rogami, ale nie korzystano z nich w czasie walki – byłby niezbyt praktyczne. Expeditions: Viking to RPG o historycznym zacięciu, nie ma więc w grze rogatych hełmów.
Wciągająca fabuła to atut każdego RPG-a, równie ważna jest jednak mechanika gry. W uproszczeniu przypomina ona poprzedniczkę, czyli Expeditions: Conquistador, ale poprawioną i rozbudowaną. Mamy więc do czynienia z taktycznym RPG-iem, w którym zwiedzamy poszczególne obszary, przemieszczając się po nich w czasie rzeczywistym (cieszy usprawniony system poruszania). Jeśli w trakcie zwiedzania osady, miasta czy lasu natrafimy na wrogów, bądź rozmowa z NPC-em doprowadzi do starcia, na mapie pojawi się siatka heksów, a rozgrywka przełącza się w tryb turowy.
Walka w Expeditions: Viking pod pewnymi względami przypomina serie Jagged Alliance czy XCOM – mowa o systemie osłon, punktach ruchu czy dużej roli flankowania. Oczywiście od wymienionych gier odróżnia ją prostota, która powoduje, że w praktyce najbliżej produkcji studia Logic Artists do utrzymanej w podobnych klimatach, choć wzbogaconej mocną domieszką fantastyki, Banner Sagi. Dowodzimy więc kilkoma wojownikami (teoretycznie mapy zwiedzamy w góra pięcioosobowej grupie, ale czasem dołączają do nas dodatkowi sojusznicy), a każdy ma dwa punkty akcji – możemy się ruszyć i zaatakować, bądź oba wykorzystać na przesuniecie postaci, tyle że dalej. Każdy z naszych wojowników posiada pięć podstawowych statystyk (np. siła, kondycja), różne umiejętności (np. ogłuszanie czy oddanie dwóch mniej celnych strzałów w jednej turze); jest też system tarczy, która może pochłaniać obrażenia. Słowem, taktyczno-erpegowy standard. Walka w Expeditions: Viking mnie nie urzekła – jest po prostu przeciętna. Nawet jeśli twórcy poprawią ten aspekt przed premierą, to nie będzie ona największym atutem gry.

Twórcy ciekawie zrealizowali system obozowania. Nasi bohaterowie odczuwają zmęczenie, więc co jakiś czas trzeba zatrzymać się na jednym z biwaków, które oznaczone są na mapie kampanii. Na miejscu wyznaczamy zadania dla każdego członka ekipy – możemy wysłać ich na polowanie, kazać pilnować obozu, gotować czy leczyć innych. Trzeba więc kombinować tak, aby zrobić konieczne rzeczy, ale zarazem wypocząć.
Kiedy mój bohater zaliczył kontuzję (a o to nie jest trudno – początkowe walki stanowią wyzwanie; parę musiałem powtarzać), pełne jej wykurowanie zajęło parę dni i dwa noclegi. Przez ten czas postać zadawała niższe obrażenia.
Banner Saga w innym wydaniu

Shieldmaiden to występująca w skandynawskich mitach i sagach wojowniczka. Chociaż historycy spierają się o to, czy wikińskie kobiety faktycznie walczyły na równi z mężczyznami, to obraz ten inspirował wielu twórców. Tolkienowska Eowina określała samą siebie jako shieldmaiden, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, jak gruntownie Tolkien znał nordycką mitologię i kulturę.
Kilka godzin z rozbudowanym RPG-iem to niewiele, ale wystarczająco, żeby wstępnie ocenić, co już dobrze się sprawdza, a nad czym twórcy powinni jeszcze popracować. W Expeditions: Viking szczególnie spodobali mi się bohaterowie niezależni. Członkowie mojej drużyny mieli swoje charaktery, a zdobywaliśmy ich zaufanie lub obietnicę służby w różnych okolicznościach – dzięki temu zżyłem się z nieustraszonym Gunnarem, początkowo przywódcą wrogiego najazdu, zabobonną wiedźmą Roskvą czy honorową wojowniczką Nefją, archetypową wikińską shieldmaiden. Nasi towarzysze mają swoje poglądy, często włączają się w rozmowy – nie są tylko pionkami na polu bitwy. Przypomina mi to Baldur’s Gate’a, w którym postacie niezależne także zostały świetnie napisane. Skoro mowa o kultowym RPG-u BioWare, to trzeba podkreślić, że nawiązań do niego w Viking znajdziemy więcej – ot, choćby zbieranie przedmiotów czy zasobów z beczek i skrzyń porozrzucanych po mapach (obiekty te są podświetlane, gdy przytrzymamy klawisz Alt). Podobnie wygląda też odgrywający w grze dużą rolę system dialogów.