autor: Michał Wasiak
Graliśmy w Osiris: New Dawn – early access, którego nie trzeba się wstydzić - Strona 3
Wiele milionów kilometrów od Ziemi znajduje się przytulny układ planetarny Gliese 581. W tym urokliwym miejscu przychodzi nam, ziemskim pionierom w kosmosie, rozbić się i walczyć o przeżycie, by ostatecznie całkiem nieźle się urządzić.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Graficznie Osiris prezentuje się znakomicie, co nie powinno dziwić, jako że założyciele Fenix Fire mają na koncie doświadczenie pracy w Blizzardzie właśnie jako artyści – projektanci środowiska w grach. Świetnie dobrana paleta kolorów, idealna gra świateł i dynamicznie zmieniająca się pogoda tworzą naprawdę zapierający dech w piersiach efekt. Dopieszczono nawet takie szczegóły jak czerwony pył, który osiada na skafandrze w trakcie spacerowania po planecie. Patrząc na wizualne cuda Osirisa, na niesamowite wschody i zachody gwiazdy Gliese nad horyzontem i majestatyczne skalne formacje, aż chce się zakrzyknąć: „Dajcie to na gogle VR!”. A twórcy faktycznie przewidzieli takie żądania i już teraz zapowiadają, że kiedyś ich gra uzyska wsparcie dla tej technologii.
Na pochwałę zasługuje też sam Proteus 2. Teren gry jest spory i funkcjonuje jako jedna przestrzeń, bez ekranów ładowania czy punktów szybkiej podróży. W odróżnieniu od No Man’s Sky świat nie jest generowany proceduralnie, tylko dokładnie zaprojektowany przez twórców. Dzięki temu lokacje są urozmaicone i unikatowe. Takie podejście do kreowania uniwersum z pewnością będzie w toku dalszych prac sporym wyzwaniem dla Fenix Fire, gdyż nie da się w ten sposób stworzyć całego globu. Obecnie, wybierając się poza rozległą jałową pustynię, otaczającą właściwą planszę, natykamy się na granicę świata, gdzie wariują tekstury i fizyka. W ostatecznej wersji takie coś nie może mieć miejsca i zapewne trzeba będzie uzupełnić pozostałe tereny, opracowując je na bazie algorytmu, tak by glob dało się spokojnie oblecieć i wylądować w każdym jego punkcie.
Ambitne plany
Osiris: New Dawn już teraz, w fazie wczesnego dostępu, prezentuje się całkiem nieźle, a rozgrywka sprawia mnóstwo frajdy. Twórcy jednak zapowiadają, że rozmach ostatecznej wersji przejdzie najśmielsze oczekiwania graczy. Do naszej dyspozycji zostanie bowiem oddany cały układ Gliese 581, z możliwością podróży między planetami oraz prowadzeniem działań na ich orbitach. Zapewne dojdą też kolejne struktury do zbudowania czy pojazdy do poprowadzenia. Możliwość skonstruowania klatki do łapania stworów sugeruje natomiast, że rozwinięciu ulegnie koncepcja korzystania z lokalnej fauny do realizacji naszych celów. A to zapewne jeszcze nie wszystko, co Fenix Fire chowa w zanadrzu.
Osiris New Dawn jest grą o wielkim potencjale. Ciekawa mechanika rozgrywki i niezwykle atrakcyjna wizualna strona produkcji z pewnością przyciągną niejednego miłośnika kosmicznych klimatów. Mimo że skala świata nie jest tak gigantyczna jak w przypadku No Man’s Sky czy Star Citizen, to ograniczenie się do jednego układu planetarnego paradoksalnie stwarza o wiele większe możliwości wykreowania szczegółowego, niepowtarzalnego i wiarygodnego uniwersum. Jednocześnie przemyślana koncepcja całej gry otwiera drzwi do praktycznie niczym nieskrępowanego wzbogacania tytułu nowymi elementami, nawet po premierze. Aby jednak osiągnąć sukces, twórcy muszą głęboko zastanowić się nad formułą funkcjonowania multiplayera, skutecznie wyeliminować masę błędów technicznych i poprawić toporny interfejs, rodem z lat 90. Premiera pełnej wersji gry planowana jest na rok 2017. Pozostaje mieć nadzieję, że dobre pierwsze wrażenie i spora liczba graczy w ramach wczesnego dostępu pomoże Fenix Fire utrzymać właściwe tempo prac i już niedługo ukończony i dopieszczony Osiris: New Dawn zabierze nas w kosmiczną wyprawę w nieznane.
Michał Wasiak | GRYOnline.pl