Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 6 października 2016, 13:00

Gramy w Dishonored 2 - ziarno wątpliwości zostało zasiane - Strona 3

Tuż przed premierą Bethesda Softworks wreszcie dała nam zagrać w Dishonored 2. Nie ma wątpliwości, iż Arkane Studios robi kolejną świetną skradankę, ale trudno uwierzyć, że za miesiąc dostaniemy grę, która sprosta naszym wysokim oczekiwaniom.

Cesarskie obietnice wyborcze

Kolejna rozbudzająca wyobraźnię obietnica dewelopera, której podczas demonstracji nie sposób było potwierdzić, to ta dotycząca ogromu poziomów. Może i mechaniczny pałac jest nieco większy niż gmachy odwiedzane w pierwszym Dishonored, ale o opadzie szczęki nie ma mowy. Zwłaszcza że liczba dróg wiodących w głąb rezydencji wcale nie przytłacza – momentami miałem wręcz wrażenie, że twórcy przygotowali ich trochę za mało, kładąc raczej nacisk na efekciarskie mechanizmy zmieniające układ pomieszczeń i na to, by gracz ich przypadkiem nie przegapił (dotyczy to zwłaszcza oskryptowanej sceny powitania bohatera przez Jindosha zaraz po wejściu do lokacji). Ale znów – widziałem tylko mały wycinek całości.

Tak jak w poprzedniczce, morderstwo to niejedyny sposób eliminacji celu misji.

Również sztuczna inteligencja przeciwników nie przystaje do buńczucznych zapowiedzi studia Arkane. Używając mocy służących do szybkiego przemieszczania się (Blink, Far Reach), nadal dość łatwo wyprowadzić strażników w pole i zgubić ich pościg. Poza tym gwardziści, poszukując gracza, ograniczają się do małych obszarów i nie umieją bić na alarm, stawiając w stan gotowości cały dom. Trzeba jednak przyznać, że wrogowie stali się czujniejsi i teraz potrafią się zaniepokoić, nawet jeśli widzą bohatera wychylającego się zza rogu przez ułamek sekundy (choć z drugiej strony potrzebują trochę więcej czasu na pełne rozpoznanie intruza i rzucenie się na niego).

Najgorsze jest jednak to, że Dishonored 2 w zaprezentowanym mi stanie nie wygląda na produkt, który byłby gotowy do trafienia na sklepowe półki za niewiele ponad miesiąc. Pokaz rozpoczęto od informacji, że gra „nie jest jeszcze zoptymalizowana pod używanie klawiatury i myszki” (więc testowałem wersję PC na padzie od XONE), a potem wpadały mi w oko kolejne przypadki nieprecyzyjnie działającego sterowania, chwilowych spadków płynności animacji przy wchodzeniu do większych pomieszczeń czy graficznych gliczy – np. migające w oddali tekstury i szwankująca fizyka. Niby to wszystko drobnostki, jednak ich suma pozostawia pewien niesmak.

Własnoręczne wytwarzanie kościanych amuletów - jeszcze jedna ciekawa nowinka, której twórcy w ogóle dotąd nie pokazali.

Ryzyko prawdziwego zniesławienia?

Co ciekawe, na pokazie próbowano tłumaczyć błędy, mówiąc, że mamy do czynienia z „wczesnym buildem” gry. W takim razie albo ktoś wykonał strzał w stopę, pokazując stare demo zamiast aktualnej wersji, albo po prostu Dishonored 2 zapowiada się na kolejną premierę, której będzie towarzyszyć wysyp łatek. Ewentualnie data 11 listopada nie jest nieprzekraczalnym terminem. Do myślenia daje również odpowiedź udzielona przez PR-owca Bethesdy na pytanie, ile misji będzie do przejścia w grze: „Nie jestem pewien, czy chłopacy [z Arkane Studios] już zamknęli listę poziomów”.

Podsumowując, demonstracja Dishonored 2 mocniej mnie zaniepokoiła, niż uradowała. Powtórzę raz jeszcze: znakomicie się bawiłem i stawiam konia z rzędem, że dostaniemy produkcję co najmniej bardzo dobrą. Problem polega jednak na tym, że można tu dostrzec dużą odtwórczość wobec pierwszej części, natomiast nowości, które miały spowodować przełom, albo budzą niepewność (mechaniczne różnice między grą jako Corvo i Emily), albo nadal pozostają w sferze domysłów (fabularne różnice między grą jako Corvo i Emily, wielkie poziomy itp.). Dlatego, mimo że premiera teoretycznie już za chwilę, wciąż jesteśmy skazani raczej na ufanie w wielkie obietnice twórców, zamiast opierać się na tym, co było nam dane zobaczyć i ograć do tej pory. Arkane Studios na pewno nie zszarga sobie opinii, serwując jakiegoś przeciętniaka, ale czy Dishonored 2 będzie wydarzeniem na miarę pierwszej części? Mam co do tego coraz większe wątpliwości...

Krzysztof Mysiak | GRYOnline.pl

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.