autor: Michał Pajda
Of Kings and Men - gramy w kolejnego klona gry Mount & Blade - Strona 3
Mount and Blade trafiło na sklepowe półki w 2008 roku. Gra okazała się nad wyraz toporna, a mimo to po dziś dzień cieszy się olbrzymią popularnością. Czy Of Kings and Men kroczy ścieżką, której zwieńczeniem będzie podobny sukces?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Duże problemasy czy małe problemiki?
Wiadomo, że opisanemu trybowi, szczególnie we wczesnym dostępie, do ideału jeszcze wiele brakuje. Niemniej podbój stanowi – jak na razie – główną oś rozgrywki w Of Kings and Men, dlatego kilka poważnych baboli potężnie psuje zabawę. Pierwszą – a przy tym chyba najbardziej dokuczliwą – bolączką jest brak możliwości zmiany uzbrojenia bezpośrednio podczas bitew. W menu ekwipunku dokonałeś wyboru, w efekcie którego pogrywasz łucznikiem? Zapomnij o walce bronią dwuręczną – oczywiście do czasu, aż wyjdziesz z serwera. Nie da się nawet podnieść broni upuszczonej przez zabitego towarzysza. Jest to męczące, szczególnie że każdy mecz trwa dobrą godzinę i z konsekwencjami naszej decyzji musimy mierzyć się przez wszystkie rundy.
Będąc już przy łuczniku, warto wspomnieć, że ubogi tutorial nie bierze pod uwagę nauki walki dystansowej. W związku z czym przez większość gry nie byłem świadomy, że łucznicy są uzbrojeni w małe toporki i – po wypluciu wszystkich strzał – popełniałem samobójstwo, by mieć czym walczyć w dalszej grze, przez co drastycznie zmniejszał się mój stosunek liczby zabójstw do zgonów.
Irytujący jest również brak balansu pomiędzy poszczególnymi typami uzbrojenia – broń dwuręczna dla przykładu okazuje się ewidentnie szybsza od jednoręcznej, co nie powinno mieć miejsca. Mniejszymi problemami – ale wciąż problemami – są brak jasnej informacji o awansie naszej postaci na wyższe levele (pasek doświadczenia pod paskiem zdrowia nie działa tak, jak powinien) oraz brak mapy, który powoduje, że – szczególnie nowemu graczowi – łatwo zagubić się na skomplikowanych poziomach przypominających konstrukcją labirynty. Okazuje się jednak, że zasady rozgrywki nie są skomplikowane, o ile trafi się na pomocną osobę, która wyłuszczy je dokładnie na czacie tekstowym – gra nie informuje bowiem bezpośrednio o tak istotnych sprawach. Mam nadzieję, że wraz z premierą pełnoprawnej wersji pojawią się łopatologiczne samouczki wyjaśniające każdy aspekt rozgrywki.

Najważniejszym filarem zabawy ma być jednak tryb epic, który – przynajmniej na tę chwilę – jest bardzo mało grywalny. W zapowiedziach twórcy przedstawiają ten fragment produkcji jako olbrzymią piaskownicę, w której gracze będą mogli wcielić się nie tylko w wojowników, ale także w polityków lub chłopów, by wybudować swoje osady, walczyć o surowce i współtworzyć potężne królestwa oraz inne grupy interesów. Do tej pory udostępniona została jednak wyłącznie jego część strategiczna.