Graliśmy w Champions of Anteria – strategiczne RPG na gruzach Settlersów - Strona 3
Na gruzach skasowanej ósmej odsłony serii The Settlers niemieckie studio Blue Byte przygotowało... strategicznego RPG-a. Oto Champions of Anteria.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Może się podobać, ale...
Z Champions of Anteria spędziłem dwie godziny. To niewiele, ale moje pierwsze wrażenia są pozytywne. Podobała mi się oprawa graficzna – zarówno w trakcie przygód, jak i w wiosce. W tej ostatniej najmocniej zresztą czuć beztroski klimat Settlersów, z którym współgrają rysowane cut-scenki. Poznajemy za ich pomocą fabułę, a ta prezentowana jest lekko i zabawnie. Dobrze, że z historią współgra projekt postaci, które okazują się barwne i dowcipne. Przykładowo wojownik Vagus to klasyczny zakuty łeb, a uduchowiony mnich Anselm jest... wegetarianinem. Sztampowe to jak się patrzy, ale porządnie wykonane i kiedy trzeba – bawi.
Duże nadzieje pokładam w poziomie trudności – podczas misji zdrowie naszych postacie się nie regeneruje, więc w krytycznych sytuacjach ratować możemy się tylko ograniczoną liczbą mikstur leczących. Twórcy twierdzą, że w efekcie do każdej walki trzeba będzie podejść z głową (a jeśli się da – uniknąć starcia), bo niepotrzebna strata punktów życia utrudni zakończenie misji sukcesem. Przed wyruszeniem możemy też wybrać umiejętności bohaterów – każdy ma ich dwanaście, ale w trakcie misji korzystamy tylko z czterech. Pogłębia to warstwę taktyczną – bo pozwala przygotować się przeciwko konkretnym wyzwaniom – i lekko podnosi poprzeczkę.
Miałem do czynienia z wczesną wersją Champions of Anteria. Mając to w pamięci, muszę wyznać, że parę rzeczy wzbudziło mój lekki niepokój. Najbardziej martwi mnie pewna toporność walki, kluczowego przecież elementu tej produkcji. Nie przeczę, że grało mi się przyjemnie, ale pod względem wykonania tytułowi bliżej do ciut drewnianego w tej materii The Incredible Adventures of Van Helsing niż do niż do Torchlighta z jego płynnie przebiegającymi starciami. Trudno też oceniać już teraz poziom trudności, ale walka z bossem poszła mi zbyt łatwo – liczę na większe wyzwanie w dniu premiery.
Czekając na happy end
Champions of Anteria zapowiada się jako intrygująca odskocznia dla fanów nieszablonowych produkcji. Nie będziemy mieć w tym przypadku do czynienia z grą roku, ale po solidnym dopieszczeniu może wyjść z tego całkiem zjadliwa pozycja. A że twórcy obiecują 20-godzinną kampanię, nie będzie to wcale taka krótka przygoda.
Nadchodzące taktyczne RPG to zarazem historia upadku i próby podniesienia się z niego. Projekt powstaje na bazie nieudanej gry i choć efekt końcowy trudno oceniać po dwóch godzinach zabawy, to już dzisiaj widać, że Blue Byte wzięło sobie do serca krytykę i mocno zmieniło swe dzieło. Taka zagrywka, choć godna pochwały, może się Niemcom nie opłacić – rezygnacja z popularnej marki zapewne zmniejszy zainteresowanie nowym tytułem. Niemniej jestem optymistą – liczę na to, że wszystko zakończy się happy endem.