autor: Przemysław Zamęcki
Test gry Master of Orion: Conquer the Stars - kosmiczna podróż w przeszłość - Strona 3
Master of Orion: Conquer of Stars zabiera nas w nostalgiczną podróż w lata dziewięćdziesiąte, w sposób niemal doskonały oddając hołd i samego ducha dwóch pierwszych oryginalnych części przygotowanych jeszcze przez Microprose.
W przypadku budowy floty możemy zdać się na propozycję komputera lub w specjalnie przygotowanym edytorze samemu budować unikalne rodzaje statków, w tym także potężnych okrętów wojennych. Niemniej ważne są różnego rodzaju instalacje obronne, które możemy umieszczać zarówno na powierzchni planet, ich orbitach, jak i slotach reprezentujących na mapie galaktyki miejsca skoków dla statków kosmicznych. Warto pamiętać o sensownej obronie, ponieważ w galaktyce nie brakuje losowych wydarzeń i podczas gdy prowadzimy działania wojenne w jednym rejonie mapy, na nie bronione sektory mogą napaść korsarze lub inna wojownicza frakcja. Kosmiczne bitwy możemy rozstrzygać na jeden z dwóch sposobów: albo zdać się na komputerową symulację, albo wziąć sprawy we własne ręce i przenieść się na ekran taktyczny, gdzie w czasie rzeczywistym, niczym w grze RTS, będziemy mogli starać się zetrzeć w pył przeciwnika.

Jednym ze sposobów na zwycięstwo jest dyplomacja. Ludzie z kotopodobnymi Mrrshanami akurat się nie polubili i władczyni odmawia udzielenia audiencji moim emisariuszom.
Dużo miejsca w tekście poświęciłem wojnie, ale podbicie galaktyki to nie jedyny warunek zwycięstwa, które można osiągnąć także na kilka innych sposobów. Umiejętna dyplomacja pozwoli zostać przedstawicielowi naszej frakcji przewodniczącym rady galaktycznej. Mamy pięćset tur na uzyskanie dominacji w galaktyce w kwestii handlu lub też stając się rasą najbardziej zaawansowaną technologicznie. Warto już na początku rozgrywki zaplanować odpowiednią strategię, ponieważ wybór rasy w dużej mierze determinuje dalszą rozgrywkę. Brutalni Bulrathi będą skłaniać się ku wojnie, przypominający ufoki Psiloni najlepiej radzą sobie w trakcie rozwoju naukowego.

Wraz z postępami w rozgrywce od nadmiaru planet może zaboleć głowa. Ta lista może jednak temu zapobiec.
Gra już we Wczesnym Dostępie umożliwia także zabawę w trybie wieloosobowym przewidzianym dla maksymalnie sześciu osób. Póki co kwintesencją zmagań pozostaje na razie tryb kampanii, który weteranom serii winien jawić się jako doskonale znany, choć nieco zapomniany przyjaciel. Testując Master of Orion nie sposób nie dać ponieść się fali nostalgii - twórcom doskonale udało się przywrócić dawny klimat i jednocześnie sprawić, aby nowym dziełem mogło zainteresować się nowe pokolenie graczy. Słowem kluczem, moim zdaniem świetnie definiującym to, co zobaczyłem na ekranie monitora, jest przystępność. Nawet wtedy, kiedy rozgrywka wraz z kolejnymi turami staje się coraz bardziej złożona, a na podjęcie czeka multum decyzji. Osobiście czuję się zauroczony tym projektem.