Test gry The Long Dark - próbujemy przeżyć zimę stulecia - Strona 3
Zimno, samotnie, z ograniczonymi surowcami, wśród drapieżników – The Long Dark podchodzi do kwestii przetrwania znacznie poważniej i bardziej realistycznie niż większość konkurencyjnych tytułów, dając prawdziwy wycisk graczom nieuczącym się na błędach.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Long Dark – klimatyczny survival dla jednego gracza

Przebudowany interfejs pozwala nam w mgnieniu oka ocenić, w jak bardzo nieciekawej sytuacji jesteśmy.
Mimo iż twórcy obiecali uwinąć się z trybem fabularnym do końca minionego roku, gracze wciąż mogą pobawić się tylko w trybie piaskownicy, w którym jedynym celem jest swobodna eksploracja i jak najdłuższe przetrwanie. Według najnowszych informacji historię w grze zaczniemy poznawać dopiero wiosną tego roku, w ramach mającego zapewnić kilka godzin rozrywki pierwszego epizodu kampanii. Nie wiadomo, ile takich odcinków ostatecznie wejdzie w skład pełnego sezonu ani jak długie okażą się odstępy pomiędzy debiutami kolejnych fragmentów, ale przynajmniej pewne jest, że osoby, które zakupiły grę, otrzymają dostęp do kompletnej opowieści.
W kwestii oprawy wizualnej nie zaszły żadne radykalne zmiany – The Long Dark nadal wyróżnia się kreskówkową stylistyką, która na papierze zdaje się zupełnie nie pasować do dość realistycznego podejścia do tematyki przetrwania, tymczasem w praktyce sprawdza się znakomicie i tworzy wyjątkową atmosferę osamotnienia. Nie podoba mi się jedynie to, że protagonista wydaje się wyjątkowo niski – najprawdopodobniej efekt ten ma jeszcze bardziej potęgować wrażenie naszej bezradności, ale w moim przypadku zamiast tego zaburzał immersję. Całkowitej przebudowie uległ interfejs, który teraz jest znacznie wygodniejszy w użyciu i mnogość możliwości oraz funkcji przedstawia w przystępny sposób. Jest to o tyle ważne, że gra wciąż nie posiada typowego samouczka. I mam nadzieję, że posiadać nie będzie – bycie rzuconym na głęboką wodę i dochodzenie do wszystkiego samemu sprawdza się znacznie lepiej.
Przebudowany interfejs, nowe mapy, wybór poziomu trudności – to największe zmiany, jakie zaszły w przeciągu półtora roku w The Long Dark. Do tego oczywiście dochodzi kilkaset mniejszych poprawek, ulepszeń czy nowych funkcjonalności, które jednak nie wprowadzają nowej jakości do zabawy, jedynie nieznacznie ją ulepszają. Nie jest to jakiś wyjątkowo imponujący rezultat, ale z drugiej strony produkcja kanadyjskiego studia już w chwili debiutu była tytułem zaskakująco dopracowanym i kompletnym, zwłaszcza na tle innych symulatorów przetrwania masowo pojawiających się w usłudze Early Access. Ciężko więc winić twórców o brak rewolucji, gdy już na starcie dostarczyli graczom bardzo solidny produkt. Tak naprawdę jedyną rzeczą, której niedobór jest w aktualnej wersji odczuwalny (nie licząc ciągle opóźnianego trybu fabularnego, który dałby konkretne cele do realizacji osobom znudzonym piaskownicą), są inni żywi ludzie, jakich w przyszłości mamy spotykać na naszej drodze. Poza tym The Long Dark, mimo że wciąż pozostaje w fazie wczesnego dostępu, jest zdecydowanie warte uwagi każdego miłośnika symulatorów przetrwania – nawet na obecnym etapie bije większość konkurencji na głowę i nie daje nam w żaden sposób odczuć, że nie jest jeszcze w pełni ukończonym dziełem.