Graliśmy w Dying Light: The Following - dodatek, który zawstydzi niejedną dużą grę - Strona 4
Odwiedziliśmy siedzibę Techlandu, by spędzić ponad godzinę z Dying Light: The Following. Dodanie samochodów i otwarcie konstrukcji świata wprowadza do gry zupełnie nową jakość, bez mała wywracając model rozgrywki do góry nogami.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dying Light: The Following - ostry skręt w kierunku Far Cry'a
Skoro była już mowa o łowcach, wypada powiedzieć co nieco o rozgrywce nocą. Niestety, we fragment z akcją o tej porze doby dane mi było pograć tylko przez chwilę, więc trudno o daleko idące wnioski. Tak jak wcześniej po zmroku zaleca się dyskrecję, bo każdy zombie jest silniejszy niż za dnia, a ponadto między żywymi trupami przechadzają się właśnie łowcy, którzy po zauważeniu gracza potrafią mocno uprzykrzyć mu życie. I wcale nie wystarczy wskoczyć do samochodu, by szybko umknąć przed zagrożeniem – wspomniana odmiana umarlaków jest w stanie dogonić pędzące buggy i dorwać bohatera siedzącego za kółkiem. Nitro może trochę poprawić sytuację, ale też nie jest to rozwiązanie ostateczne. Jednak nie oznacza to, że nocą pojazdy stają się bezużyteczne – przeciwnicy występują w rozproszonych grupach, a do tego sprawny (czyt. niehałasujący nadmiernie) łazik nie przyciąga uwagi zombiaków dużo bardziej niż drepczący na własnych nogach Crane, więc przy pewnej dozie ostrożności i planowaniu wojaży „niezamieszkanymi” drogami można użytkować samochód przez całą dobę.
Ciekawym urozmaiceniem zabawy nocą jest nowy rodzaj lokacji – tzw. gniazda łowców. Jeśli gracz zapuści się do takiej strefy (może to być jaskinia, piwnica itp.) i ją zniszczy, w przyszłości w okolicy gniazda będzie pojawiać się mniej przeciwników tego typu. Trzeba jednak mieć na uwadze, że legowiska pełne są łowców za dnia, a pustoszeją dopiero po zmroku, gdy ci ruszają na żer.
Rzecz jasna zabawa zyska na atrakcyjności, gdy ściągniemy jednego lub więcej (maksymalnie trzech) kolegów i ruszymy na przygodę w trybie współpracy. Buggy są dwumiejscowe – oprócz fotela kierowcy mają też stanowisko strzeleckie – więc i na tym polu Techland zaoferuje nowe doznania. Szczególnie ciekawą formą kooperacyjnej aktywności są wyzwania, które robią użytek z łazików. Przygotowano ich w sumie ok. 30, a znajdą się wśród nich zarówno klasyczne wyścigi na szutrowych torach z przeszkodami czy rajdy przełajowe, jak i zmagania nasuwające skojarzenia z serią Carmageddon, w których ścigamy się i musimy rozjeżdżać zombie, by dodawać sekundy do kurczącego się nieustannie licznika czasu, oraz formy rywalizacji skupione stricte na eliminacji żywych trupów. Przy okazji warto wspomnieć, że Edycja Rozszerzona wprowadzi nowy rodzaj wyzwań dla samotników (i w podstawce, i w The Following), ale jak dotąd nie podano więcej informacji na ten temat. Warto jeszcze przypomnieć, że omawiany dodatek zaoferuje również nowe atrakcje w trybie „Zostań zombie” (ang. Be the Zombie). Tu także szczegóły nie są na razie znane, ale można oczekiwać świeżej lokacji do zmagań tego typu oraz pewnych zmian w mechanice, mających na celu lepsze wyważenie zabawy.
Choć do ukazania się Dying Light: The Following na rynku zostały raptem trzy tygodnie, twórcy nadal nie ujawnili wszystkich sekretów swojej najnowszej produkcji. Zarówno omawiany dodatek, jak i Edycja Rozszerzona kryją jeszcze parę niespodzianek, które poznamy albo bliżej premiery, albo dopiero po debiucie tytułu. Jednak wiadome są już wszystkie podstawowe założenia projektu, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by pokusić się o wnioski.