Test gry The Forest - wielki hit czy wieczny Early Access? - Strona 3
The Forest było jednym z pierwszych wielkich hitów wczesnego dostępu, który pociągnął za sobą całą rzeszę naśladowców. Problem w tym, że po przeszło półtora roku od debiutu grywalnej wersji prace nad tytułem wciąż zdają się być dalekie od finiszu.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Na szczęście, kiedy już zdecydujemy się na eksplorację, The Forest rozwija skrzydła i przypomina sobie, czym tytuł ten miał być. Obszar gry został powiększony w ciągu minionego roku, głównie o mały fragment zasypanych śniegiem gór, gdzie warunki atmosferyczne dają w kość znacznie mocniej niż na położonych niżej terytoriach. Znacząco przebudowano kompleks podziemnych jaskiń, w których znajdziemy wiele interesujących lokacji i przedmiotów, a także nowych przeciwników. Również na powierzchni wyspy czeka parę nowych niespodzianek – gigantyczny krater kryjący jeszcze niedostępne terytorium czy jacht, wokół którego natrafić można na kilka klimatycznych sekretów. Kiedy – porzuciwszy nasze wiecznie oblężone bazy – rozpoczynamy podróż w nieznane, The Forest na chwilę staje się horrorem, atmosfera robi się znacznie gęstsza, a przeciwnicy w jaskiniach, w przeciwieństwie do swych naziemnych odpowiedników, potrafią przestraszyć. Problem w tym, że bez odpowiednich przygotowań takie wędrówki dość szybko kończą się śmiercią. A przygotowania z kolei trwają długo, gdy jednocześnie musimy odpierać nieskończone legiony przeciwników. Dopiero w trybie multiplayer, mając silne wsparcie, można pokusić się o dłuższe wyprawy.
The Forest półtora roku po debiucie w programie wczesnego dostępu nie tylko jest grą wciąż daleką od ukończenia, ale także mocno różniącą się w swych założeniach od tego, co obiecywano na samym początku. Twórcy kompletnie poddali się w kwestii uczynienia wrogów inteligentnym, niepokojącym i realistycznym zagrożeniem, zamiast tego stawiając na bezmyślne ataki i przewagę liczebną. Powoli przestaję też wierzyć, że doczekam się sensownie funkcjonującego ekosystemu w świecie gry. Nie oznacza to, że jest ona zła – mimo nie do końca pasującego mi przejścia od mieszanki horroru i symulatora przetrwania do miksu gry akcji i symulatora przetrwania powrót do produkcji Endnight Games był całkiem udany i ponownie spędziłem z nią kilkanaście przyjemnych godzin, wyszukując dodane przez kilka ostatnich aktualizacji nowości.
Tempa prac twórców pochwalić jednak nie mogę – liczba błędów może i została zredukowana, dorzucono też nieco nowych atrakcji, ale wciąż do zrobienia pozostaje tak wiele, że jeśli szybkość wprowadzania nowej zawartości i naprawiania tej już istniejącej nie zostanie znacząco poprawiona, to tytułowi rzeczywiście może grozić łatka „wiecznego wczesnego dostępu”. A przynajmniej brak premiery wersji finalnej w 2016 roku.