Horizon: Zero Dawn – oryginalna postapokalipsa w otwatym świecie - Strona 2
Twórcy serii Killzone po latach obcowania z pierwszoosobowymi strzelaninami zmieniają klimat. Nie dość, że próbują swych sił w otwartym świecie, to biorą się za mieszankę RPG akcji z survivalem.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Horizon Zero Dawn – więcej takiego postapo!
Po kilkunastu latach spędzonych na rozwijaniu serii Killzone studio Guerilla Games postanowiło wziąć rozwód nie tylko z tą znaną marką, ale również z gatunkiem pierwszoosobowych strzelanin, oferując zupełnie inny produkt. Horizon: Zero Dawn to jeden z nowych tytułów ekskluzywnych firmy Sony, a o jego istnieniu dowiedzieliśmy się na konferencji prasowej japońskiego giganta, zorganizowanej tuż przed formalnym rozpoczęciem targów E3. Zaprezentowany na wieczornej imprezie fragment rozgrywki przedstawiał się bardzo intrygująco, dlatego z radością przyjęliśmy zaproszenie na bardziej intymne spotkanie z Aloy, w pokoju skutecznie odizolowanym od hałasu dobiegającego z hal Convention Center. Szybko okazało się, że warto było tam zajrzeć, gdyż Holendrzy zdradzili garść dodatkowych informacji na temat powstającego od 2011 roku dzieła.
Horizon: Zero Dawn przeniesie nas do fantastycznego świata, w którym niezbyt liczne plemiona ludzi próbują koegzystować z potężnymi maszynami. Nikt nie wie, skąd wzięły się owe mechaniczne potwory, trudno nawet określić, na jakiej planecie będzie się rozgrywać akcja gry. Przedstawiciele holenderskiego studia byli często o to pytani podczas trzydniowego święta w Los Angeles, ale świadomie wymigiwali się od odpowiedzi, twierdząc, że tego typu informacje są zbyt kluczowe dla fabuły produkcji, by zdradzać je przed premierą. Z tych samych względów nie dowiemy się również, kto odpowiada za wzniesienie tajemniczych konstrukcji, które często można ujrzeć podczas wędrówki. „Do naszej gry idealnie pasuje określenie postpostapo” – oznajmił Mark Morris z Guerilla Games. – „Zawłaszczone przez naturę ruiny budowli sugerują, że kiedyś doszło do jakiegoś tragicznego w skutkach wydarzenia, ale od tamtej pory minęło już tak wiele lat, że możemy mówić o zupełnie innej rzeczywistości”.
Główną bohaterką gry jest Aloy, świetnie wyszkolona łuczniczka, która likwiduje wspomniane wyżej bestie, by pozyskać surowce niezbędne do przetrwania jej plemienia. Na takim właśnie polowaniu skupiła się prezentacja gry podczas konferencji firmy Sony. My mogliśmy je zobaczyć również na zamkniętym pokazie, ale dla odmiany dziewczyna zachowywała się w zupełnie inny sposób. Grazery, będące źródłem surowców, nie są specjalnie wytrzymałe, dlatego ich stadom towarzyszą watchery, wyczulone na wszelkie przejawy podejrzanej aktywności. W zapowiadającym grę filmie Aloy poszła na totalny żywioł, co doprowadziło do spłoszenia zwierzyny. Z kolei na zamkniętej prezentacji kobieta najpierw wyeliminowała po cichu pilnującego ją watchera, a następnie rozstawiła za pomocą swojej cudownej broni specjalne elektryczne liny, które unicestwiały uciekinierów, gdy tylko zbliżali się do wyznaczonego wcześniej miejsca zasadzki. Oba scenariusze kończyły się w podobny sposób – do akcji wkraczał nagle ogromny juggernaut, ale do tego tematu wrócimy jeszcze za chwilę.
Pozyskane z grazerów surowce Aloy jest w stanie wykorzystać do produkcji bardziej zaawansowanych przedmiotów, a także amunicji do łuku. Musicie bowiem wiedzieć, że dziewczyna używa różnego rodzaju strzał (np. wybuchających i elektrycznych), które kończą się w ekspresowym tempie. Morris zdradził, że jego koledzy niechętnie widzieli dodatkowy panel do tworzenia gadżetów, dlatego pociski do broni można stworzyć po wciśnięciu zaledwie jednego przycisku. Wystarczy uaktywnić interesujący nas arsenał w menu kołowym, a następnie uderzyć w trójkąt lub kwadrat, by zdobyć odpowiednio jedną lub pięć strzał.