Prezentacja No Man's Sky na E3 2015 - największy sandboks jaki widział Wszechświat - Strona 2
Ambicja No Man's Sky jest porażająca. Ogromny Wszechświat, którego pełne zwiedzenie zajęłoby miliardy (!) lat, proceduralnie generowana treść, walki graczy z graczami, interakcje, handel. Znajdzie się tutaj nawet miejsce na jeden system z GTA...
Przeczytaj recenzję Recenzja gry No Man's Sky - w kosmosie nikt nie usłyszy twojego ziewnięcia
Deweloperzy prowadzą swoje własne testy fokusowe gry i dzięki temu zbierają cenne dane na temat zachowań poszczególnych użytkowników. Murray ze zdziwieniem odkrył, że bardzo duża liczba graczy para się handlem, wybierając sobie atrakcyjne pod względem przepływu towarów systemy i podróżuje pomiędzy nimi w myśl zasady „tu kupię tanio, tam sprzedam drożej”. Co ciekawe, gwiezdni kupcy są wygodnym celem dla kolejnej grupy ludzi szukających w No Man’s Sky rozrywki, czyli piratów. Jak w każdej oferującej dużą swobodę działania produkcji, część osób z radością oddaje się polowaniu na innych, by zdobyć cenne ładunki lub po prostu irytować kosmicznych podróżników. Autorzy nie zamierzają potępiać tego typu postaw, ale nie oznacza to, że można bezkarnie latać po wszechświecie i niszczyć wszystko, co nawinie się nam pod celownik. W No Man’s Sky zobaczymy bowiem system podobny do gwiazdek z serii GTA, który wciąż czeka na swoją oryginalną nazwę. Im większy chaos będziemy czynić w przestrzeni, tym większą uwagę stróżów prawa zwrócimy na swoją osobę. Ekspedycje mające na celu zlikwidować przestępcę będą różnić się składem i siłą ognia w zależności od popełnionych wykroczeń. Tak samo zresztą będzie na planetach. Jeśli mamy tylko jedną gwiazdkę, możemy spodziewać się ataku małych latających ustrojstw, ale już w przypadku czterech, do akcji wkroczą mechy.
Autorzy podkreślają, że wszystkie działania w No Man’s Sky będą nieść ze sobą określone konsekwencje, więc nie możemy bezkarnie siać pożogi w każdym miejscu, w którym wylądujemy. Ewentualna śmierć na powierzchni planety nie przekreśli jeszcze definitywnie naszych szans na kontynuację rozgrywki, bowiem obudzimy się ponownie w pobliżu miejsca zgonu, pozbawieni dotychczasowego dorobku w postaci przedmiotów i surowców mineralnych. Śmierć w kosmosie będzie jednak niosła znacznie poważniejsze konsekwencje, gdyż gracz oprócz zdobytego dotąd asortymentu, straci również swój statek. Nie wiadomo jeszcze czy to będzie równać się z automatycznym przerwaniem rozgrywki, bowiem w grze istnieje opcja kupna gotowych okrętów wojennych, np. na stacjach kosmicznych. Jeśli respawn nastąpi w tym właśnie miejscu, trzeba jednak będzie liczyć się z poniesieniem ogromnych wydatków na nowy pojazd.
Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione wyżej aspekty, gra zapowiada się absolutnie fenomenalnie. No Man’s Sky z pewnością nie jest produktem dla wszystkich użytkowników, ale wierzę, że masa ludzi odnajdzie w nim coś, czego próżno szukać w konkurencyjnych sandboksach. Świadomość, że możemy podróżować w niemal nieograniczonej przestrzeni (algorytm jest tak zaawansowany, że na zwiedzenie wszystkich planet dostępnych w produkcie Hello Games potrzeba 585 miliardów lat, a to i tak przy założeniu, że na każdej z nich zabawimy co najwyżej jedną sekundę!) i robić to, na co nam przyjdzie ochota, jest dla mnie gwarantem znakomitej zabawy. O ile wcześniej Sean Murray i jego koledzy nie byli mnie w stanie przekonać w stu procentach do swojej wizji, tak po wspomnianej prezentacji na targach E3 jestem kupiony. Z przyjemnością dołożę swoją cegiełkę do eksploracji tych wirtualnych światów, nawet jeśli miałbym na to poświęcić kilkaset godzin ze swojego życia.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl