autor: Przemysław Zamęcki
Testujemy grę DiRT Rally - rajdy bez wodotrysków - Strona 2
Codemasters postanowił posłuchać fanów i skonsultować z nimi nową odsłonę serii DiRT. Ma być bardziej realistycznie, symulacyjnie i bez wodotrysków. Sprawdzamy jak w chwili obecnej wygląda nowy projekt Brytyjczyków.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry DiRT Rally - Richard Burns Rally może wreszcie odejść w niebyt

W miarę pokonywania kolejnych kilometrów samochody brudzą się, a wszelkie efekty stłuczek pozostają na karoserii do końca mistrzostw (o ile nie zdołamy jej wyklepać).
Nowy DiRT wyraźnie zmierza w dobrym kierunku. Fani chcą symulatora rajdów. Jednak w obecnym stadium moim zdaniem wiele jeszcze modelowi jazdy brakuje. Faktem jest, że psują się poszczególne części samochodu, możemy przebić opony albo w ogóle je zedrzeć i jechać na samych felgach. Zbicie światła czy zafundowanie sobie pękniętej szyby (ale zawsze w identyczny sposób) to też żaden problem. Nieco trudniej jest zwyczajnie zatłuc brykę na amen. Kilka fikołków i dzwonów nie zakończy zabawy. Aby zostać wyeliminowanym z powodu zniszczenia auta naprawdę trzeba mocno się natrudzić. Jazda po wertepach z dwoma gołymi felgami w stareńkim Aston Martinie, na którego liczniku wskazówka pokazuje 100 km/h? To się da zrobić! Sterowanie padem utrudnia trochę zbyt duża czułość gałki analogowej. Niestety w menu brakuje opcji pozwalającej to skorygować. Dopiero podpięcie kierownicy i ustawienie kąta jej obrotu na sto osiemdziesiąt stopni daje zadowalający efekt. Większy kąt za bardzo spowalnia reakcję. Od razu zaznaczę, że do testów używałem kółka Logitech G27.
To jednak detale, bo jeździmy wszak nie po to żeby się rozbijać, ale po to żeby tego nie robić. A muszę przyznać, że wrażenia z udanego pokonywania tras mam wyjątkowo pozytywne. Czuć co prawda, że force feedback nie działa jeszcze do końca jak należy, ale frajda i zdecydowanie ulepszony w stosunku do poprzednich DiRTów model jazdy zwyczajnie cieszy. Czuć zmianę nawierzchni, zupełnie inaczej wchodzi się w hairpiny na asfalcie niż na miękkiej czy oblodzonej drodze. Na piachu zbyt duża prędkość w zakręcie powoduje, że pomimo skrętu kierownicy samochód i tak jedzie prosto. Jednocześnie wyraźnie czuć różnicę pomiędzy modelami dostępnych aut, a dodatkowo odniosłem wrażenie, że im nowszy samochód, tym łatwiej nim manewrować.
Póki co wczesny dostęp pozwala pobawić się karierą, wziąć udział w zawodach online (do czego wymagane jest posiadanie konta w serwisie RaceNET) oraz ustawić zawody wedle własnych preferencji wybierając liczbę startów, lokację, pogodę i dowolny z siedemnastu dostępnych wozów. Zawartości jest naprawdę sporo i domowemu rajdowcowi może ona sprawić mnóstwo frajdy.
Nie da się ukryć, że deweloper za dostęp do wczesnej wersji gry żąda dość wygórowanej kwoty ponad stu złotych. Co gorsza, wraz z upływem czasu cena ta ma rosnąć, choć to akurat jest logiczne - gra będzie lepiej dopracowana. Co jednak budzi mój niepokój to fakt, że Codemasters jest kolejną dużą firmą, która testuje swój produkt na żywej tkance graczy każąc sobie za to dodatkowo płacić. Można powiedzieć, że twórcy mają gest, chcą wsłuchać się w potrzeby fanów i być może w tym jednostkowym przypadku jest to jakiś sposób na optymalne wykorzystanie ich oczekiwań, ale to również droga ku temu, że wkrótce przestaniemy być zaskakiwani inwencją deweloperów. A przyznam, że tego wolałbym uniknąć. Gdzieś z tyłu głowy tłucze mi się też myśl, że brytyjscy Mistrzowie Kodu zamierzali przygotować grę free-to- play, ale na jakimś etapie konceptu zrezygnowali z tego pomysłu.
Czy jednak warto sięgnąć do portfela i wesprzeć ten projekt? Sądzę, że żaden fan rajdów nie powinien poskąpić pieniędzy. DiRT Rally już teraz oferuje sporo zawartości i wciągnie Was na długie godziny. Samochodów i tras jest tyle, że ich "wymasterowanie" wymagać będzie sporo czasu i choć można, a wręcz trzeba, utyskiwać na pewne uproszczenia czy niedoróbki, to należy również pamiętać, że z czasem sytuacja powinna się poprawić. Codemasters szybko reaguje na informacje o błędach i już ukazała się pierwsza łatka naprawiająca między innymi występujący od czasu do czasu zanik głosu pilota. Bądźmy więc dobrej myśli i odkurzmy kierownice. Na chwilę obecną raczej nie ma innej alternatywy, a czy Sebastian Loeb Rally Evo od Milestone będzie godnym rywalem DiRT Rally w kategorii symulacji, to się dopiero okaże…