autor: Luc
Testujemy grę RoboCraft - oryginalny miks Minecrafta i World of Tanks - Strona 2
Jest wiele gier, które pozwalają modyfikować ogromne, wirtualne światy. Ze świecą można jednak szukać produkcji, które pozwalają zbudować wymarzony wehikuł, a następnie sprawdzić je w walce z innymi graczami. To potrafi RoboCraft, na dodatek za darmo.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Batalie przynoszą także odpowiednią ilość doświadczenia – w zależności od tego, jak sobie poradziliśmy na polu bitwy. Zdobywanie kolejnych poziomów to jednak nie tylko możliwość zwiększenia cyferki pojawiającej się obok naszego loginu – to także sposób na poprawę „pojemności” naszego pojazdu. Podczas budowania maszyny da się zauważyć, że istnieje pewien limit klocków, które można wykorzystać przy konstrukcji. Te, które są mocniejsze – tj. trudniej je zniszczyć lub zadają poważniejsze obrażenia – zajmują oczywiście więcej miejsca i szybko przekonujemy się, że aby stworzyć coś odpowiadającego naszym oczekiwaniom, musimy najpierw przebić się na kolejne poziomy doświadczenia. Pozwala to na swobodniejsze korzystanie z potężniejszych elementów – ich łączna siła mierzona jest specjalnym „rankingiem”, który kwalifikuje poszczególne pojazdy według tzw. tierów. Tych w RoboCrafcie występuje łącznie siedem, ale – co istotniejsze – uczestniczymy w pojedynkach tylko z maszynami znajdującymi się na naszym poziomie. Sytuacji, w której nowicjusze mierzą się z gigantycznymi tworami doświadczonych graczy, szczęśliwie tu nie uświadczymy.

Klocek klockowi nierówny
No dobrze, załóżmy, że pierwszy sensowny pojazd mamy już skonstruowany, pora więc wyruszyć na pole bitwy. W RoboCrafcie dostępny jest zaledwie jeden tryb oraz cztery osobne mapy. Nie ma więc tego przesadnie wiele, ale i tak gra sprawia wystarczająco dużą frajdę, aby spędzić z nią dłuższy czas. Podczas pojedynków nasze główne zadanie stanowi przejęcie specjalnej platformy przeciwnika, znajdującej się na przeciwległym końcu planszy. Z jednej strony możemy po prostu w błyskawicznym tempie pomknąć w wyznaczonym kierunku w nadziei, że dotrzemy do celu przed wrogą drużyną, jednak jeśli zależy nam na zwycięstwie, musimy zatroszczyć się także o pozostałe elementy – nie chodzi tylko obronę własnej „bazy”, ale również o sukcesywną eliminację przeciwników. Bez tego, nawet zwyciężywszy, nie otrzymamy zbyt wielu punktów potrzebnych do rozwoju naszej maszyny. Walka okazuje się jednak nad wyraz satysfakcjonująca, więc specjalnie zmuszać się do niej nie trzeba.

Podobnie jak w przypadku budowania, także i ten aspekt początkowo wydaje się banalnie prosty. W końcu co jest trudnego w strzelaniu do nadjeżdżającego pojazdu? Po paru potyczkach odkrywamy jednak, że szycie na oślep niestety nie wystarcza – aby skutecznie wyeliminować wroga, trzeba non stop trafiać w odpowiednie elementy. Wyszukanie tych słabszych klocków stanowi niekiedy niezwykle trudne zadanie, warto więc od czasu do czasu zainteresować się także działami czy chociażby kołami – ich regularny ostrzał daje szansę na rozbrojenie lub unieruchomienie przeciwnika, a wówczas mamy znacznie ułatwione zadanie. Cała ta zależność działa oczywiście także i w drugą stronę – inni gracze również starają się odkryć słabsze punkty naszej konstrukcji i zmieść nas z powierzchni ziemi, jesteśmy zatem zmuszeni także do szukania kryjówek, osłon i dogodnych pozycji. Na wyższych tierach poziom zaawansowania strategii dodatkowo wzrasta. Wraz z odblokowywaniem kolejnych elementów pojazdów możemy konstruować machiny, które potrafią nie tylko jeździć i strzelać – niektóre z części pozwalają np. na latanie czy odbudowywanie zniszczonych fragmentów, a to znacznie powiększa pakiet dostępnych taktyk i zagrywek.