autor: Luc
Zapowiedź No Man’s Sky – wyjątkowo ambitny sandboks o kosmicznych rozmiarach - Strona 2
Choć od momentu ogłoszenia planów wydania No Man’s Sky upłynęło już sporo czasu, wciąż trudno uwierzyć, że ta gra faktycznie powstaje. Właśnie dowiedzieliśmy się o niej odrobinę więcej.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry No Man's Sky - w kosmosie nikt nie usłyszy twojego ziewnięcia

Każda widzialna na niebie planeta to prawdziwe miejsce – jeżeli starczy nam paliwa, możemy się tam udać!
Co równie istotne, w milionach czy wręcz miliardach liczona będzie ilość gwiazd i planet, które można odwiedzić. Samo dotarcie do centrum wszechświata zajmie graczom średnio od 40 do 100 godzin i to przy założeniu, że absolutnie żadnego ze wspomnianych globów nie będą odwiedzali, aby zdobyć środki na paliwo, na dłużej niż to potrzebne. Przy zwiedzaniu i dokładniejszym odkrywaniu planet czas rozgrywki proporcjonalnie się wydłuży – zwłaszcza że obejście niektórych z nich może zająć zaledwie kilka godzin, a innych… kilka tygodni. Mówimy tutaj oczywiście o czasie rzeczywistym, a oznacza to, że No Man’s Sky będzie sprawiało wrażenie gigantycznego nie tylko w przestrzeni kosmicznej, ale także i na powierzchni danego świata. Czas na podróże skrócić będzie można oczywiście korzystając z naszego statku – im lepszy, tym szybciej będziemy w stanie przemieścić się z miejsca na miejsce, a dodatkowo otrzymamy np. lepsze tarcze czy też większą siłę ognia. Co jednak ważne – naszego myśliwca nie będziemy ulepszać, da się go tylko wymieniać na inny model. Jednocześnie posiadać możemy wyłącznie jeden pojazd, a jeżeli zechcemy zasiąść za sterami lepszego, trzeba będzie odszukać lub też nabyć usprawnioną wersję, a starą jednostkę sprzedać.
Inni gracze są, ale jakby ich nie było

Twórcy przewidują wsparcie dla społeczności moderskiej w wersji na PC, jednak decydujący się grać w taki sposób zostaną umieszczeni we własnym wszechświecie. Kosmos umieszczony na oficjalnym, głównym serwerze z oczywistych względów nie będzie podlegał żadnym modyfikacjom, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby pobawić się w samotności dowolnie „ulepszoną” wersją gry.
Przechodząc do handlu – jak już wcześniej wspominano, na zakupy zostaną wyznaczone specjalne strefy, nie spotkamy tam jednak „sklepikarzy”. W No Man’s Sky zabraknie tradycyjnie rozumianych NPC, z którymi można np. porozmawiać, a jedynymi inteligentnymi, organicznymi istotami w całym wszechświecie są sami gracze. Jeżeli trafimy na jakąkolwiek stację kosmiczną, do poczucia osamotnienia raczej szybko trzeba będzie się przyzwyczaić. Podobnie jak i do myśli, że choć nie jesteśmy w uniwersum sami, szanse na spotkanie innych graczy są naprawdę minimalne. Twórcy bardzo mocno podkreślają, że ich tytuł – prócz tego, że ma znamiona sieciowej produkcji – pod żadnym pozorem nie jest tradycyjnym MMO. Nie da się tutaj zebrać z przyjaciółmi i wspólnie pozwiedzać fragmentu jakiejś galaktyki.
W teorii oczywiście można się umówić i spotkać w wybranym punkcie – w końcu wszechświat umieszczony w chmurze będzie jeden i ten sam dla wszystkich graczy – ale zajmie to przerażająco dużo czasu, obie postacie mogą bowiem znajdować się na przeciwległych krańcach kosmosu. Zakładając jednak, że w naszym pobliżu znajdą się jacyś inni gracze, to również nie oznacza, że automatycznie ich rozpoznamy – statek kontrolowany przez prawdziwą osobę nie będzie różnił się absolutnie niczym od tego sterowanego przez sztuczną inteligencję. Żadnej migocącej ksywki nad głową, żadnych wyróżniających szczegółów, mijająca nas jednostka może być równie dobrze kimś z listy naszych znajomych, jak i bezdusznym skryptem. W zamyśle twórców, nie mamy się czuć jak członkowie grupy eksploracyjnej, lecz samotni odkrywcy – i wiele wskazuje na to, że faktycznie dopną swego.

Nigdy do końca nie będzie pewne, czy pobliskimi statkami kierują gracze, czy losowo wygenerowany skrypt.
Nie oznacza to oczywiście, że nigdy nie natkniemy się świadomie na drugiego gracza. Jak najbardziej będzie to możliwe, ale jedynie na powierzchni planet. Mimo że jednostki sterowane przez inne osoby wciąż nie zostaną w żaden sposób oznakowane, poznamy ich bez większych problemów, bowiem humanoidalnych kształtów i gwiezdnych kombinezonów nie może przywdziewać nikt inny. Marzący o zebraniu dziesiątków tysięcy osób na tej samej planecie będą jednak rozczarowani – z uwagi na system funkcjonujący w No Man’s Sky taki scenariusz jest po prostu niemożliwy do wykonania. Zamiast jednego, gigantycznego lobby, każdy z graczy dysponuje jego indywidualną wersją, do której automatycznie podłączone zostają znajdujące się w pobliżu postacie. W czym więc problem? Każde z nich pewien ilościowy limit, którego twórcy nie chcieli jednak póki co zdradzić. W ramach „rekompensaty” uczestniczący w rozgrywce zyskają za to możliwość komunikowania się ze sobą, ale nie w sposób, do którego przywykliśmy. Czat oraz głosowe komunikaty zostały wykluczone już na starcie, zamiast tego będziemy mogli na specjalnych monumentach wypisywać wiadomości do pozostałych osób, które ujrzy każdy przebywający w danej lokacji – i to bez względu na to, czy właśnie znajduje się w naszym lobby czy też nie.

O tym, jak będzie wyglądał wszechświat, zadecydują gracze – planety wygenerują się dopiero wtedy, gdy sami je odwiedzimy.
Nieograniczone możliwości?
Gdy przyjrzymy się wszystkim elementom No Man’s Sky, możemy mieć wrażenie, że produkcja wygląda na zastraszająco ogromną. Kiedy jednak te składowe połączymy, okazuje się, że efekt końcowy prawdopodobnie przyćmi rozmiarami wszystko, czego do tej pory doświadczyliśmy. Podstawy nie wydają się specjalnie skomplikowane, ale całość oparto o ideę proceduralnej generacji i to sprawia, że możliwości tytułu wydają się po prostu nieograniczone. Ilość kombinacji napotykanych stworzeń oraz światów wręcz onieśmiela, a jeżeli dodamy do tego nieskończoność dzielonego przez wszystkich graczy wszechświata, bez żadnej przesady można stwierdzić, że czegoś takiego (i to na taką skalę) w historii gier wideo jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Odpowiedź na pytanie, czy w praktyce cały ten koncept sprawdzi się równie doskonale, poznamy zapewne już niedługo, choć jak na razie układ gwiazd wydaje się dla twórców wyjątkowo sprzyjający.