Gothic zakrapiany rumem - recenzja gry Risen 2: Mroczne wody
W recenzji Risen 2: Mroczne wody sprawdzamy, jak Piranha Bytes poradziła sobie z piracką tematyką i czy udało się jej zachować przy tym ducha serii Gothic.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- kapitalny, piracki klimat;
- duża swoboda działań w drugiej części gry;
- świetny system rozwoju postaci, zmuszający do podejmowania trudnych decyzji;
- różne sposoby rozwiązywania problemów;
- dwie frakcje do wyboru, wpływające na rozwój postaci;
- spora liczba różnorodnych i świetnie zaprojektowanych lokacji;
- wymagające starcia z użyciem broni białej;
- broń palna;
- voodoo.
- zalew banalnych, powtarzających się zadań;
- niedopracowane mechanizmy walki, przegięte strzelby;
- brak ostatecznego szlifu, charakterystycznego dla wysokobudżetowych produkcji.
Fani gothicopodobnych rolplejów nie mieli ostatnimi czasy powodów do radości. Kultowe niegdyś przygody Bezimiennego mocno zapikowały, najpierw za sprawą rozczarowującej Arcanii, a później niewiarygodnie słabego dodatku Upadek Setariff. Było rzeczą oczywistą, że dobrą kondycję niemieckich RPG może odbudować jedynie studio Piranha Bytes, które po rozpoczęciu współpracy z firmą Deep Silver wyraźnie złapało wiatr w żagle. Czy tworzony przez blisko trzy lata produkt zdołał uratować honor programistów zza naszej zachodniej granicy?
Mroczne wody to oczywiście bezpośredni sequel pierwszej gry z serii Risen, ale trzeba od razu jasno powiedzieć – jest to kontynuacja luźna. Na dobrą sprawę znajomość pierwowzoru nie jest w ogóle konieczna, bo „dwójka” bardzo rzadko odnosi się do wydarzeń, jakie miały miejsce na Farandze. Owszem, główny bohater jest ten sam, w wielu miejscach spotykamy znajome postacie, zagrożenie, jakiemu nasz podopieczny musi stawić czoła, również jest podobne, ale tak naprawdę to tylko niewiele znaczące szczegóły. Przed przystąpieniem do zabawy wystarczy wiedzieć, że ludzie w drugim Risenie szukają sposobu na unieszkodliwienie Tytanów, potężnych istot obracających w perzynę wszystko, co napotkają na swojej drodze. Ostatnim bastionem oporu przed wrogiem jest miasto Caldera i to właśnie do niego przenosimy się na początku gry. Bezimienny heros od lat topi smutki w alkoholu, ale gdy Inkwizytorzy zostają zmuszeni do unicestwienia morskiego stwora, niszczącego statki w pobliżu wejścia do portu, postanawia im pomóc. W ten oto sposób rozpoczyna się wielka przygoda, która wyjmie nam z życia ponad 30 godzin, o ile oczywiście zdecydujemy się wykonywać nie tylko zadania istotne z punktu widzenia fabuły, ale również liczne questy poboczne.
W swoim najnowszym dziele studio Piranha Bytes postanowiło trochę poeksperymentować, co przyjąłem z zadowoleniem, bo klasyczna gothicowa formuła wymagała pewnego odświeżenia. Wielbiciele gier niemieckiej firmy nie powinni mieć jednak najmniejszych powodów do niepokoju – nie mamy bowiem do czynienia z radykalną zmianą charakteru rozgrywki, jak np. w konkurencyjnej Arcanii, ale z przemyślanymi usprawnieniami, które wzbogacają doskonale znane mechanizmy. Mówiąc krótko: Risen 2 to po prostu unowocześniony Gothic.
Najistotniejsze zmiany objęły system rozwoju postaci. W nowym Risenie nie zdobywamy już doświadczenia, ale tzw. Punkty Chwały – nagradza się nimi zarówno zabijanie potworów, jak i wykonywanie zadań. Jeśli uzbieramy odpowiednią ich liczbę, możemy zwiększyć jeden z sześciu podstawowych atrybutów, które z kolei zasilają podległe im zestawy umiejętności, np. te dotyczące walki. Na tym zabawa się nie kończy. W grze istnieje kilkadziesiąt dodatkowych zdolności, które kupujemy za złoto u trenerów, czyli tak jak w pierwszych Gothicach. A nauczyć trzeba się praktycznie wszystkiego – na początku gry nasz podopieczny nie tylko nie potrafi wykonać żadnych finezyjnych pchnięć w trakcie walki, ale też nie umie się skradać, otwierać skrzyń itd. Muszę przyznać, że nowe rozwiązania znacznie uatrakcyjniają pierwszą fazę rozgrywki. Rozwijanie postaci wymaga teraz większej uwagi – należy więc rozsądnie zarządzać dostępnymi zasobami, bo Punktów Chwały zarabiamy niewiele, a potrzeby są ogromne. Mało jest również w Mrocznych wodach pieniędzy, toteż każdy większy wydatek wypada dobrze przemyśleć.