autor: Kacper Kieja
Etherlords - recenzja gry
W Etherlords bardzo wyraźnie widać fascynację autorów Magic the Gathering. Fascynację tak daleko posuniętą, że można w tym wypadku mówić o bezkrytycznym naśladownictwie.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Karciana gra Magic the Gathering okazała się niewiarygodnym hitem. Miliardy sprzedanych kart, setki ich rodzajów, turnieje na całym świecie, kolekcjonerskie zbiory o wartości wielu tysięcy dolarów, grafiki tworzone przez znanych artystów, książki. Co ciekawe MtG została zaakceptowana nie tylko jako rozrywka i sposób spędzania wolnego czasu, ale również jako znakomity trening umysłowy. Niektóre amerykańskie uczelnie zdecydowały się wprowadzić MtG jako przedmiot na kierunkach menadżerskich, mający uczyć przewidywania i szybkiej oceny sytuacji.
Co to jest?
W Etherlords bardzo wyraźnie widać fascynację autorów MtG. Fascynację tak daleko posuniętą, że można w tym wypadku mówić o bezkrytycznym naśladownictwie (aby nie używać brzydkiego słowa „plagiat”). Firma Nival, znana wcześniej była z całkiem udanych produkcji, takich jak seria Rage of the Mages oraz Evil Islands. Ta ostatnia gra zdobyła uznanie nie tylko jako pełen ciekawych opcji role-play, ale również program stojący na bardzo wysokim poziomie pod względem graficznym. W Etherlords zaangażowanie rosyjskich autorów w tworzenie nowoczesnej grafiki, widać naprawdę bardzo wyraźnie. Gra w zasadzie wykorzystuje ulepszony engine Evil Islands, ale tak naprawdę jest już to program nowej generacji 3D. Efekty, które mamy okazję podziwiać w trakcie walk są naprawdę najwyższej jakości. Jeśli przyjrzysz się zbliżającym i atakującym potworom, zobaczysz wyraźnie takie drobiazgi, jak wysunięte kły i pazury, sierść, nie mówiąc już o najmniejszych nawet szczegółach ubioru żołnierzy, czy zmianach w mimice pyska/twarzy. Podobnie bardzo szczegółowo są opracowane ruchy, zarówno w fazie przesuwania się jednostki, jak i jej ataku, a następnie, potem, odpoczynku po walce. Przyznam, że po pewnym czasie skorzystałem z opcji pozwalającej na wyłączenie tych graficznych „superbajerów”, gdyż zależało mi na większym dynamizmie rozgrywki, ale naprawdę pole walki obserwuje się z prawdziwą przyjemnością, a wręcz estetycznym zachwytem :). Pretensje jedynie można by mieć do niezbyt starannie i bez specjalnej fantazji przygotowanych scenografii. Po pierwsze jest ich niewiele rodzajów, a po drugie, w porównaniu ze szczegółowo opracowanym wyglądem potworów i bohaterów, rażą nadmiernymi uproszczeniami. Jednak mapa bitewna i to co na niej możemy obserwować to tylko jeden z elementów programu. Podobnie jak w serii HoM&M, twoi bohaterowie podróżują po pieczołowicie wyrysowanym świecie, zdobywają forty i kopalnie, widzą strażujące potwory, odwiedzają sklepy z magicznymi runami, chaty czarnoksiężników, czy siedziby trenerów, a także zbierają skarby i surowce. Trzeba przyznać, że te „mapy podróżnicze” są również przygotowane bardzo ładnie. W każdej chwili możesz dany obszar obejrzeć z różnych ujęć kamery, a także przybliżyć lub oddalić obraz.