Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 czerwca 2009, 12:33

autor: Katarzyna Michałowska

Tajne akta 2: Puritas Cordis - recenzja gry

Jeśli Twoim hobby jest ocalanie świata od zagłady, masz po temu niepowtarzalną okazję. Nina i Max, bohaterowie pierwszej części Tajnych Akt, powracają, by zmierzyć się ze złowrogą sektą Puritas Cordis.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Świat zmierza ku zagładzie – wieszczą proroctwa niemal od początku jego istnienia. Mimo to świat wciąż ma się dobrze. W miarę. Jednak w naturze drzemią potężne niszczycielskie siły, które w jednej chwili mogą pochłonąć wiele istnień. Wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, trąby powietrzne, tsunami – Matka Ziemia ma czym postraszyć niesfornych lokatorów. A co stanie się, jeśli wytoczy wszystkie działa naraz? Apokalipsa?

Niewątpliwie fabuła w znacznej mierze stanowi o sukcesie przygodówki. Obmyślenie wciągającej intrygi i stopniowe odsłanianie tajemnicy, tak by gracz czuł się zachęcony zagłębiać w meandry scenariusza to spora sztuka. Bardzo przyzwoicie udała się ona autorom Tajnych Akt 2: Puritas Cordis. Oto przez glob przetacza się seria kataklizmów, co skłania głowy państw do zwołania Walnego Zgromadzenia ONZ. W obradach tych wraz z innymi naukowcami uczestniczy również Wladimir Kalenkow, ten sam, wokół zagadkowego zniknięcia którego osnuta była akcja Tunguski, pierwszej części Tajnych Akt. Na scenie politycznej świata pojawia się niebezpieczna sekta Puritas Cordis, której przywódca Pat Shelton, wykorzystując do tego media, szerzy na masową skalę budzące trwogę przepowiednie niejakiego Zandony, siedemnastowiecznego, mało znanego proroka, który przewidział szereg konkretnych spektakularnych katastrof, mających w efekcie doprowadzić świat ku tragicznemu końcowi.

Przekonanie o własnych walorach to pierwszy krok do udanego podrywu.

Tymczasem córka Wladimira Nina i jej chłopak Max Gruber (bohaterowie poprzedniej odsłony gry) właśnie zerwali ze sobą i próbują realizować się osobno. Nina wyrusza w mający ją zrelaksować rejs po Morzu Północnym, a Max wybiera się na wyprawę w indonezyjską dżunglę, by przeprowadzić wywiad z dawną koleżanką ze studiów, a obecnie znaną archeolog Sam Peters.

Jednak wbrew chęciom obojga bohaterów ich losy ponownie splatają się, właśnie za sprawą owej niebezpiecznej sekty a także zdjęcia Niny, które nadal nosi przy sobie sentymentalny Max i tajemniczego pergaminu, w ślad za którym gęsto ściele się trup. Na dodatek okazuje się, że wywołujące coraz większy powszechny niepokój tragiczne wydarzenia światowe zachodzą dokładnie w takiej kolejności, jak przewidział to złowieszczy Zandona. Czyżby rzeczywiście zaczęło się końcowe odliczanie?

Mimo że enty raz przychodzi nam ratować świat, historia przedstawiona w Tajnych Aktach 2 nie nudzi, a wręcz przeciwnie – zaciekawia i wciąga, wypadając przy tym dużo bardziej wiarygodnie niż fabuła poprzedniej części, w którą, jak pamiętamy, wplątane zostało również UFO. Nawet owa spełniająca się przepowiednia, rzecz dla racjonalistów bzdurna i durna, okazuje się ostatecznie nie do końca tym, na co próbuje wyglądać. Na tle przedstawionych ze sporym rozmachem i częstokroć zaskakujących zdarzeń świetnie radzą sobie, wzbudzający sympatię tak samo jak w poprzedniej części, Nina i Max – o nieco odmienionych fizjonomiach (w końcu od naszego ostatniego spotkania upłynęło trochę czasu), nieźle animowani i nie szczędzący nam czasem ironicznych, czasem zabawnych, a czasem bardzo istotnych komentarzy.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.