Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 października 2005, 12:37

autor: Piotr Bielatowicz

Brothers in Arms: Earned in Blood - recenzja gry

Brothers in Arms: Earned in Blood to sequel wydanej w tym roku taktycznej gry FPP. Czy tak krótki okres developingu wpłynął znacząco na wysoki poziom tej gry?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Brothers in Arms: Earned in Blood jest sequelem o tyle nietypowym, że gra oryginalna, z podtytułem Road to Hill 30, miała swoją premierę zaledwie ponad pół roku temu. Jak się w niniejszej recenzji okaże, zamiast na miano pełnoprawnego sequela zasługuje ona na tytuł raczej mocno rozbudowanego mission-packa, co nie przeszkadza wydawcy rozprowadzać gry w pełnej cenie nowego tytułu. Widoczny tutaj jest od razu nieprzyjemny, ale coraz bardziej nagminny w branży trend zmuszania developerów do kończenia kolejnych części znanych marek w okresie krótszym od roku, aby na móc na danym brandzie zarobić w każdą gwiazdkę. Szczęśliwie, nie zawsze musi to oznaczać kiepską grę. Tak jest między innymi w tym wypadku, gdyż mimo krótkiego okresu produkcji i małej liczby nowości, gra zalicza się do tytułów zdecydowanie udanych.

Dla osób nie zaznajomionych z poprzednią grą śpieszę z wyjaśnieniem, że była ona taktycznym shooterem pierwszoosobowym, z naciskiem na to pierwsze określenie. Rozgrywka koncentrowała się na szturmie opartym nie na przewadze naszej siły ognia (której, nota bene, tutaj wcale nie mamy – przeciwnicy w otwartym starciu są równie zabójczy dla nas, jak my dla nich), ale na strategii owego natarcia. Kluczem do sukcesu stało się odpowiednie zajście przeciwnika – z reguły poprzez oflankowanie go jednym zespołem, podczas gdy drugi wiązał go wymianą ognia. W grze, bowiem zespoły pod swoim dowodzeniem mamy dwa (okazjonalnie także czołg w miejsce jednego teamu). W dowolnym momencie posiadamy także możliwość rozplanowania akcji przez dostępną opcję Situational Awarness – podglądu pola bitwy z lotu ptaka. Dopiero po wybraniu odpowiedniej ścieżki dla naszych żołnierzy i wyrównaniu poprzez element zaskoczenia ich przewagi ruszaliśmy do akcji, gdzie o zwycięstwie decydowały już nasze zdolności bojowe. Właśnie ten model rozgrywki, połączony z wygodnym sterowaniem (głównie chodzi o intuicyjny system wydawania komend) zadecydował o sukcesie pierwszego BiA i wyróżniał go z szeregu innych strzelanek traktujących o Drugiej Wojnie Światowej.

Sequel zachował to wszystko, usprawniając także wiele aspektów o kluczowym znaczeniu dla rozgrywki. Przykładowo AI przeciwników uległo zdecydowanej poprawie – oponenci już nie tylko osłaniają się na swoich pozycjach. Podejmują oni inicjatywę i ogólnie zachowują się dużo bardziej mobilnie, niż ich ‘stacjonarni’ odpowiednicy w poprzedniej odsłonie. Reagują także w dużo większym stopniu na nasze działania – przytłumieni ostrym ostrzałem odpowiadają nam ogniem dużo rzadziej niż normalnie, częściej też chybiają. W sytuacji zaś, gdy nasza przewaga przyjmuje zdecydowaną formę, potrafią się wycofać i przyjąć bardziej sprzyjające obronie pozycje. Skrycie się za elementami terenu nie czyni ich jednak odpornymi na nasze ataki – strzelając muszą się co chwilę wychylać i odsłaniać, wystawiając na nasz ogień. Są przez to wszystko wyraźnie bardziej wymagający niż ostatnio, co czyni grę nieco trudniejszą. Dla fanów poprzedniczki jednak jest to zdecydowana zaleta, gdyż dzięki temu gra stanowić będzie wyzwanie. Bez niego grający mogliby się poczuć lekko zawiedzieni małą ilością nowych elementów, zwłaszcza że nawet niektóre levele są w dużych ich częściach jawnym zapożyczeniem z Road to Hill 30.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.