Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 sierpnia 2003, 14:00

autor: Borys Zajączkowski

Soldiers of Anarchy - recenzja gry

SoA to strategia czasu rzeczywistego rozgrywająca się post-apokaliptycznym świecie przyszłości. Po naszej wielkiej i dumnej cywilizacji zostało już tylko wspomnienie, a nieliczni ocaleni połączyli się w małe rywalizujące ze sobą grupy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

„SoA to jedyna gra, która oferuje Ci możliwość kontrolowania zespołu ludzi i ich pojazdów w czasie rzeczywistym. Możesz zmieniać wszystkie opcje i zniszczyć wszystko, co stanie na Twojej drodze, rozgrywając gigantyczną kampanię w najróżniejszych warunkach – w śniegu, w deszczu, w nocy – i strzeż się, bo o Twej porażce pamiętać będą jedynie wiatr i mrok.” Tak stoi napisane na opakowaniu. Nie wiem, co poeta miał na myśli, ale domyślam się, że rzecz idzie o liryczny powab słowa „jedyna”.

„Soldiers of Anarchy” oczywiście w żaden sposób nie jest jedyna i nie chodzi tu o to, że pojawiło się w przeciągu ostatniej dekady jeszcze kilkaset gier, w których da się kontrolować zespół ludzi i ich pojazdów w czasie rzeczywistym. :-) Jest ona jednak w pewien sposób uprzywilejowana, gdyż podpada pod klasę drużynowych gier taktycznych – gatunek reprezentowany nader nielicznie, a stanowiący, obok cRPG, mój ulubiony. Wszystkie produkcje duże i małe, w których dostawałem pod komendę ograniczony zespół ludzi i skupiałem się nie na wykorzystaniu ich liczby lecz umiejętności, od dawien dawna przykuwały moją uwagę na równi z grami fabularnymi. I mniejsza już o to, czy rozgrywka toczyła się z podziałem na tury („UFO”, „Jagged Alliance”, „Gorky 17”, „Battle Planets”), czy raczej w czasie rzeczywistym („Commandos”, „Fallout Tactics”), gdyż zabawa polegała na taktycznym myśleniu i trafnej ocenie sił oraz możliwości swoich tudzież przeciwnika. Ponadto wszystkie wymienione przeze mnie tytuły, wymagające od gracza precyzji w planowaniu i pedantycznego działania, same były z równą troskliwością dopracowane. Niestety, ach, niestety „Soldiers of Anarchy” nie są. Stanowią coś na kształt wewnętrznej wersji demo – szkicu, który można już producentowi pokazać, by mu ślinka pociekła, jak smakowicie się gierka zapowiada. I dopiero zabrać się za jej pisanie. Tak się jednak nie stało i duch niedopracowania unosi się tu nad każdym pikselem. Szkoda to wielka, gdyż mogło się z SoA wykluć coś wiekopomnego.

Zaczyna się bowiem pięknie, w najlepszym z możliwych klimatów – po zagładzie ludzkości. Tym razem apokalipsa nie ma jednak charakteru nuklearnego, lecz biologiczny, co na atmosferę końca wpływa równie dobrze. Oto z laboratoriów wojskowych wymknął się, mniej lub bardziej niechcący, szczególnie groźny wirus uszkadzający ludzki kod genetyczny. Zaraza rozprzestrzeniła się w oka mgnieniu i naukowcy nie mieli najmniejszych szans na jakiekolwiek przeciwstawienie się jej. Tymczasem w jednym z odizolowanych ośrodków wojskowych pozostało kilku żołnierzy, którym udało się uniknąć zarażenia. Świadomi swojej niemocy oraz braku sensu jakichkolwiek poszukiwań na powierzchni, dobrowolnie zamknęli się we własnych bunkrach na 10 lat. Jeszcze przez pewien czas z uwagą śledzili beznadziejną walkę z wirusem, lecz rozgłośnie radiowe milkły jedna po drugiej, aż stracili jakikolwiek kontakt ze światem. Niezapomniany „Fallout” się kłania, aczkolwiek oczywiście w wersji „Fallout Tactics”, gdyż mamy tu do czynienia z grą strategiczną.

Wbrew rozpowszechnionemu poglądowi, jakoby Rosjanin mógł się zamknąć w betonie i naciskać guziki tak długo, na ile starczyłoby mu wódki i ogórców, okazuje się, że niekoniecznie. Po 10 latach izolacji żołnierze decydują się wyjść na powierzchnię, nawet jeśli oznaczałoby to dla nich śmierć. Albowiem śmierć na powietrzu ma dużą przewagę nad stagnacją w bunkrze, a poza tym cały urok siedzenia pod ziemią polega na tym, by kiedyś ze schronu wyjrzeć na świat. „Fallout” raz jeszcze się kłania. Wbrew ich obawom, iż nikogo tam już nie spotkają, stosunkowo szybko udaje się im nawiązać kontakt z ludźmi, których sporo apokalipsę przeżyło. Oczywiście każde społeczeństwo, nie tylko pierwotne, spędza czas na ustawicznych walkach o wszystko, tak więc i tytułowi Soldiers of Anarchy zmuszeni będą podjąć walkę ze zorganizowanymi i zmilitaryzowanymi gangami, które gnębią słabszych. W imię sprawiedliwości oraz dobrej zabawy.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.