Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 lutego 2018, 17:30

Recenzja gry Into the Breach – mała strategia, dużo frajdy - Strona 3

Gdyby Pacific Rim przerobiono na strategię w stylu XCOM-a w skali mikro, to powstałoby właśnie Into the Breach, nowa gra twórców hitowego FTL. Warto zainteresować się tą pozycją? Warto!

FTL: Into the Breach

W przypadku Into the Breach trudno uciec od porównań z FTL: Faster Than Light. Poprzednia gra niezależnego studia Subset Games okazała się wielkim i wciąż cieszącym się ogromną popularnością hitem: rozeszła się w 3 milionach egzemplarzy, a dzisiaj – 6 lat po premierze! – pogrywa w nią codziennie 2 tys. osób. Tym bardziej więc imponuje mi podejście twórców, którzy – zamiast zrobić bezpieczną kontynuację – zdecydowali się przygotować nową propozycję. W czasach dominacji franczyz i kolejnych-odsłon-uznanych-serii to odważny i warty doceniania krok.

Jeśli zdobędziemy kapsułę, w nagrodę otrzymamy losowe bonusy.

Into the Breach od FTL-a odróżnia w moim przekonaniu przede wszystkim mniejsza losowość. To właśnie tę cechę wielu uważało za największą wadę tamtej gry – kilka niefortunnych spotkań w przestrzeni kosmicznej mogło uziemić nawet najlepiej przygotowaną załogę. Z drugiej strony to ten element stał za ciągłą chęcią powrotu do gry – nigdy nie była taka sama, nigdy nie wiedzieliśmy, co się w niej wydarzy. W Into the Breach gracz sam ustala sobie poziom trudności – decydując, czy zaatakuje ul już po wyzwoleniu dwóch wysp, czy nie. Losowość minimalizuje fakt, że sami dobieramy sobie misje (a więc możemy uniknąć takich, w których konkretny zestaw mechów się nie sprawdzi), oraz wspomniany system walki, w którym przeciwnicy sygnalizują na początku tury cele swoich ataków, dając nam szansę na reakcję.

Wszystkie informacje o przeciwnikach zawsze są pod ręką.

Wiele jednak łączy Into the Breach z FTL-em. Od wysokiego poziomu trudności, w którym śmierć i przegrywanie stanowi element rozgrywki, bo w ten sposób gracz się uczy, po podobną stylistykę czy muzykę. Te ostatnie troszkę mnie zresztą rozczarowały – Faster Than Light zawiesiło pod tym względem poprzeczkę bardzo wysoko i Into the Breach nie udało się jej przeskoczyć. Pikselartowa oprawa graficzna jest bardzo retro, ale niczym się nie wyróżnia. Świat, który ponownie stworzył dla Subset Games Chris Avellone (tak, ten sam Chris Avellone), wydaje mi się mniej ciekawy niż kosmos w FTL-u. Słabsza jest też muzyka – nie to, że zła, ale nie zapada tak w pamięć jak ta z FTL-a. Szkoda, że Benowi Prunty’emu nie udało się przebić swojego kapitalnego soundtracku sprzed 6 lat.

Say hello to my little laser gun.

MECHY NA TABLECIE?

Recenzja gry Into the Breach – mała strategia, dużo frajdy - ilustracja #4

FTL: Faster Than Light, pierwsza produkcja studia Subset Games, niecałe dwa lata po premierze trafiło na iPady. Tytuł świetnie sprawdził się na tabletach będąc kopią 1:1 wersji pecetowej. Sądzę, że podobnie stanie się z Into the Breach – twórcy zaprojektowali grę w ten sposób, że przeniesienie jej na ekrany dotykowe nie powinno być trudne. Szkoda, jeśli i tym razem dzieło Subset Games ominie popularnego w Polsce Androida.

Najlepszy indyk tego roku?

Od paru lat gry indie przeżywają kryzys – wychodzi ich wprawdzie coraz więcej, ale spada ich sprzedaż. Zalew tytułów powoduje, że coraz więcej produkcji umyka graczom – nie pomaga w tym polityka Steama, na którym zadebiutowały w zeszły roku rekordowe 7672 gry (czyli ponad 21 dziennie!). Czy Into the Breach dotknie ten problem? Myślę, że o sukces na miarę FTL-a będzie dziś trudno. Nie zmienia to faktu, że Into the Breach warte jest każdej złotówki – za 54 zł dostajecie świetną minimalistyczną strategię, która – poprzez system nagradzających gracza osiągnięć – wciąga jak bagno i sprawia mnóstwo satysfakcji. Warto zanurzyć się w tytułowy wyłom. W końcu tutaj porażka to dopiero początek.

O AUTORZE

W Into the Breach grałem 16 godzin, ratując w tym czasie kilka razy Ziemię na średnim poziomie trudności i odblokowując 6 z 8 zestawów mechów. Poprzednią produkcję tego studia – FTL: Faster Than Light – uważam za jeden z najciekawszych „indyków” ostatnich lat i oceniam na 9,5/10 – grę posiadam we wszystkich możliwych formach (iOS, GoG i Steam) i spędziłem z nią łącznie kilkadziesiąt godzin.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Into the Breach otrzymaliśmy bezpłatnie od jej twórców, studia Subset Games.

Adam Zechenter | GRYOnline.pl

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej