Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 2 kwietnia 2012, 14:30

autor: Krzysztof Chomicki

Nadszedł pogromca handheldów? Testujemy nowego iPada

Czy tablety faktycznie są zagrożeniem dla konsol przenośnych? Dokładnie przetestowaliśmy nowego iPada, najświeższy model tabletu firmy Apple, by przekonać się, czy sprawdza się on w roli platformy do gier.

Spis treści

Akcesoria

W pudełku z iPadem znajdziemy jedynie kabel USB i ładowarkę, ewentualne dodatki musimy sobie zatem kupić oddzielnie. Do egzemplarza testowego zostało dołączone etui Smart Cover oraz zestaw przejściówek, których przydatność miałem dzięki temu okazję sprawdzić.

Przede wszystkim zaopatrzenie się w jakąś ochronę urządzenia – przynajmniej dla jego ekranu – wydaje się obowiązkowe, aby móc z czystym sumieniem posługiwać się na co dzień iPadem. Metalowa obudowa oraz Gorilla Glass powinny wprawdzie wiele wytrzymać, ale w podróży ekran o tak dużej powierzchni mogłoby spotkać wiele nieprzyjemnych wypadków, które prędzej czy później skończyłyby się paskudnymi rysami. Poza tym co lepsze etui (jak chociażby właśnie Smart Cover) dają możliwość ustawienia tabletu pod różnymi kątami – położenie iPada na stole niemalże w pionie to chyba najwłaściwszy sposób na poradzenie sobie z niekiedy kłopotliwymi gabarytami sprzętu, chociaż w tytuły wykorzystujące akcelerometr oczywiście tak nie pogramy.

Wszelkie przejściówki natomiast wydają się kompletnie opcjonalne. W iPadzie znalazło się miejsce tylko na gniazdo słuchawkowe oraz typowe dla urządzeń Apple’a gniazdo 30-pin, które domyślnie służy do ładowania tabletu i komunikacji z komputerem. Mogą nim jednak być przesyłane również obraz czy dźwięk, ale do wszelkich „niestandardowych” operacji potrzebne są już odpowiednie adaptery. Jeżeli mamy dla któregoś nich konkretne zastosowanie, to warto się w niego zaopatrzyć, ale biorąc pod uwagę ceny oryginalnych przejściówek (100-160 złotych), nie widzę sensu nabywania ich „na zapas”.

Wyświetlacze iPadów od zawsze były świetne, ale w słońcu są one, niestety, kompletnie nieczytelne.

Nowy iPad vs iPad 2

Obudowa obu iPadów jest niemalże identyczna i jedyną różnicę widać tutaj w wadze oraz grubości urządzeń – jakby na to nie patrzeć, w obu przypadkach na korzyść starszego modelu. Odwrotnie jest natomiast z aparatem, ponieważ 5 Mpix z nowej wersji faktycznie może się do czegoś przydać, w przeciwieństwie do raczej żałosnych 0,7 Mpix z „dwójki” – nie żeby aparaty w tabletach odgrywały jakąś istotną rolę.

Prawdziwy dylemat można mieć dopiero na poziomie podzespołów oraz ekranów obu iPadów. Retina daje rzecz jasna znacznie lepsze efekty (zagęszczenie 264 ppi) niż poprzedni wyświetlacz („tylko” 132 ppi), a czterordzeniowy GPU deklasuje tego z drugiego iPada, ale w praktyce nie wszystko okazuje się tak oczywiste. Jeżeli dana produkcja nie została jeszcze zoptymalizowana pod Retinę (a mało która już jest), to na nowym ekranie będzie wyglądać gorzej niż na starym – normalnie bardzo ładne Wind-up Knight tutaj staje się rozpikselowanym koszmarkiem. Ciężko też stwierdzić, czy przypadkiem cała dodatkowa moc obliczeniowa z lepszego procesora nie jest wykorzystywana na obsłużenie wyższej rozdzielczości.

Ogromną zaletą iPada jest to, że może służyć również do innych czynności niż granie.

Gry

Wielokrotnie w opisach gier na iPada mamy okazję przeczytać o świetnej grafice i rozbudowanej rozgrywce danej pozycji, którymi to elementami dorównuje ona tytułom znanym z pecetów i konsol. Nie oszukujmy się – większość z tych wywodów to tylko marketingowy bełkot, do którego trzeba podchodzić z dużą rezerwą. Nie ulega wątpliwości, że segment gier mobilnych poczynił gigantyczne postępy w bardzo krótkim czasie, ale bezpośrednie porównywanie ich z tym, co oferuje obecna generacja produkcji stacjonarnych, kompletnie mija się z celem.

Nie oznacza to bynajmniej, że iPad nie może zaoferować niczego hardkorowym graczom. Ba, w App Store znajdziemy tyle zróżnicowanych tytułów, że nie sposób jednoznacznie stwierdzić, jakie gatunki rzeczywiście przeważają.

Z pewnością mnóstwo jest wszelkiego rodzaju gier logicznych i nie mam tu na myśli tylko setek klonów Angry Birds. Wystarczy zresztą powiedzieć, że na iPadzie bez problemu zagramy chociażby w genialne World of Goo (rzecz jasna dostępne jest ono od dawna na PC i Wii, ale wydaje się być wręcz stworzone do sterowania dotykowego), aby fani tego typu produkcji zastanowili się nad kupnem tabletu. Powodów do narzekań nie powinni mieć również amatorzy przygodówek point & click – wiele z nich wprawdzie też znajdziemy na pecetach (zarówno klasykę z lat 90., jak i zupełnie nowe), ale coraz więcej produkcji powstaje przede wszystkim z myślą o iPadach, a poza tym w przenośnej wersji zazwyczaj kosztują mniej i – rzecz jasna – możemy cieszyć się nimi praktycznie w każdych warunkach.

Mobilne Baldur's Gate? Jak dla mnie jest to wystarczający powód, by zaopatrzyć się w tablet.

Urządzenia mobilne okazują się być także ostoją gier jRPG w starym stylu. Do niedawna wiele z nich ukazywało się głównie na PSP, ale iPad wydaje się być dla nich nawet lepiej przystosowaną platformą (wiele japońskich produkcji to zresztą pieczołowicie przygotowane konwersje z poprzedniego handhelda Sony). Reasumując: App Store to prawdziwa skarbnica tytułów małych lub zgoła niezależnych deweloperów, a przy okazji ostatnia deska ratunku dla rzekomo wymierających gatunków.

Na iPada pojawia się też coraz więcej strategii – wśród nich również tacy przedstawiciele klasyki jak Majesty – a niebawem powinno ukazać się też Hearts of Iron (chociaż w tym wypadku w nieco uproszczonej wersji). Jeszcze trochę i do App Store trafi niemalże każda kultowa produkcja, niezależnie od jej gatunku i pierwotnej platformy – obok wydanych niedawno Another World czy GTA 3 w tym roku stanie chociażby odświeżona wersja Baldur’s Gate, czego osobiście nie mogę się doczekać.

Czy warto?

Moim zdaniem – jak najbardziej, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że iPady nie są tak naprawdę bezpośrednią alternatywą dla PS Vity i 3DS-a. W App Store aż roi się od ciekawych produkcji wszelkiego rodzaju, w które można zaopatrzyć się za niemalże śmieszne pieniądze (co na dłuższą metę może uczynić kupno dość drogiego iPada 3 zdecydowanie bardziej opłacalną inwestycją niż choćby zaopatrzenie się w o wiele tańszą Vitę, której koszt eksploatacji przyprawia za to o zawrót głowy), ale nie łudźmy się, że na obecnej generacji urządzeń mobilnych zagramy w Uncharted: Złotą Otchłań. Zabawa na tablecie oferuje zazwyczaj diametralnie inne doświadczenia niż to, co znamy z ortodoksyjnych konsol. Jeżeli poszukujecie sprzętu, na którym odpalicie produkcje rodem z PS3, to zapomnijcie o iPadach. Jeśli jednak jesteście otwarci na niekoniecznie konwencjonalne tytuły (gry bez grafiki? – Papa Sangre czeka), to na iPadzie znajdziecie ich aż nazbyt wiele.