Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 2 września 2022, 15:01

Nostalgiczna przyszłość - dlaczego kochamy retrofuturyzm?

Retrofuturyzm obecny jest w filmach, literaturze oraz oczywiście w samych grach. Premiera odświeżonego Destroy All Humans! 2: Reprobed to w końcu dobra okazja, by się na chwilę zatrzymać i spojrzeć w kierunku przeszłości.

Pojęcie retrofuturyzmu oznacza trend i styl skupiony wokół dawnych wyobrażeń przyszłości. Siłą rzeczy mamy więc do czynienia z pewnego rodzaju oksymoronem, który łączy estetykę retro z futurystyczną technologią i konceptami. Według magazynu „Retrofuturism”, który ukazywał się w latach 1988-1993, nazwa ta została po raz pierwszy użyta przez Loyda Dunna.

Sam trend może się skupiać nie tylko na próbie przewidzenia przyszłości, ale i na opowiedzeniu dawnej historii w świetle alternatywnych wydarzeń. Naturalnie wiele filmów science fiction z dawnych lat zaczęło być z czasem postrzegane przez pryzmat retrofuturyzmu. Obecnie może się on objawiać w dziełach świadomie stylizowanych (choćby wizualnie), a natrafiamy na ten nurt w filmach, literaturze czy nawet w muzyce i grach – czego przykładem jest choćby gęsto czerpiące z tego nurtu, świeżo wydane Destroy All Humans! 2: Reprobed.

Więcej na temat gry Destroy All Humans! 2: Reprobed znajdziecie w naszym hubie.

Retrofuturyzm, czyli pierwsze kroki gatunku science fiction

Retrofuturyzm pochodzi od ludzi, którzy tkali wizje na temat tego, jak będzie wyglądać świat i społeczność za kilkadziesiąt lat. To niegdyś futurystyczne kombinezony, które miały stanowić dzisiejszą modę, a z perspektywy czasu popadają w kanon retro. To wszystkie opisy z dawnych lat, które zapewniały o podniebnych miastach, po których ludzie poruszają się za sprawą latających samochodów, itp. To zajrzenie w przeszłość, by sprawdzić, jak ludzie postrzegali jutro i próbowali przewidzieć sposób funkcjonowania pokoleń, których czas miał dopiero nadejść.

Wszystko to sprawia, że retrofuturyzm jest unikalną wizją, w której „przeszłość” miesza się z „przyszłością”. Za jego sprawą możemy też nabyć ciekawy kontekst społeczny, znajdujący swoje odbicie w danych dziełach. Bo przecież to, jak poprzednie pokolenia wyobrażały sobie przyszłość, wiele mówi również o nich samych. Tak samo jak o rozwoju technologii i jego wpływie na to, jak sami chcemy postrzegać przyszłość, która wielokrotnie zaskakuje ostatecznie obranym kierunkiem.

Kultowe, wręcz fundamentalne dla gatunku Metropolis z 1927 roku uważane jest za jeden z pierwszych filmów science fiction. To także doskonały przykład retrofuturyzmu przejawiającego się w estetyce tego dzieła, ukazującego m.in. urbanizację przyszłości (na ile było to wówczas możliwe za sprawą prostej scenerii). To także inteligentny komentarz na temat rosnącego podziału społeczeństwa wraz ze wzrostem niezadowolenia klasy robotniczej wykluczonej z wielu dobrobytów, jakie przyniósł rozwój.

Jeden z najbardziej znanych kadrów tego filmu przedstawia metropolię pełną futurystycznych budynków przecinających chmury. Miasto wybudowane przez ludzi, którzy okiełznali technologię na niespotykany sposób. Wykorzystam okazję i polecę również Metropolis z 2001 roku, czyli luźną adaptację anime wyreżyserowaną przez Rintaro, która opowiadała o buncie robotów, człowieczeństwie i konflikcie rozwarstwionego społeczeństwa. W obu przypadkach możecie liczyć na seans iście zjawiskowy.

Jednym z najbardziej znanych i zdecydowanie bardziej przyziemnych przykładów retrofuturyzmu jest natomiast niegdyś popularna kreskówka Jetsonowie od wytwórni Hanna-Barbera. Przedstawiała wręcz typowe klisze na temat ówczesnego wyobrażenia przyszłości – włącznie z latającymi samochodami. Każdy, kto ją oglądał, doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo charakterystycznie próbowano przewidywać przyszłość w latach 60. Warto dodać, że twórcy specjalnie osadzili akcję dokładnie sto lat od premiery serialu, czyli w 2062 roku.

Retrofuturyzm możemy też znaleźć w wielu grach. Mocno ma stawiać na niego The Invincible, czyli polski Niezwyciężony na podstawie powieści Stanisława Lema – to alternatywna wersja historii, gdzie nie doszło do cyfrowej rewolucji, a ludzkość nadal opiera się w dużej mierze na rozwiązaniach analogowych. Naleciałości tego stylu możemy się również doszukiwać w serii Fallout. Retrofuturystycznych elementów jest także dużo w The Outer Worlds, gdzie eksponowane są m.in. w modzie (ubrania i pancerze), wyglądzie broni czy sposobie ukazania kolonizacji obcych planet.

Sebastian Kasparek

Sebastian Kasparek

W GRYOnline najlepiej czuje się w dziale publicystyki, a czasem zajmuje się również recenzjami. Fan kultury wszelakiej, który sięga po dzieła zarówno z górnej, jak i z najniższej półki. Najbardziej lubi zanurzać się w grach niszowych i w produkcjach ciężkich do jednoznacznego zdefiniowania. Docenia analityczne i krytyczne podejście przy obcowaniu z tworami kultury. Preferuje gry unikalne, dziwne, szalone wizualnie i odważnie poruszające ciekawsze zagadnienia narracyjne. Uzależniony od produkcji wysokooktanowych, bijatyk, wielkich robotów i klimatów arcade. Miłośnik studia Grasshopper Manufacture. Lubi nadrabiać zapomniane „hidden gemy” sprzed lat, zwłaszcza z Japonii. Ciekawy gier i ludzi stojących za nimi. Silnie uzależniony od kina. Psychofan Madsa Mikkelsena i Takashiego Kitano. Kocha również mangi Inio Asano i estetykę Tsutomu Niheia. Na forum pisze pod ksywką Junkie.

więcej

Destroy All Humans! 2: Reprobed

Destroy All Humans! 2: Reprobed

Destroy All Humans! 2: Make War Not Love

Destroy All Humans! 2: Make War Not Love

UFO w grach - od „śmiesznych ludzików” do krwiożerczych bestii
UFO w grach - od „śmiesznych ludzików” do krwiożerczych bestii

Kosmitów w grach spotykamy naprawdę sporo. Mają też wiele różnych form, począwszy od uroczych i zabawnych, a na okrutnych i przerażających kończąc. Zebraliśmy dla Was najlepsze z nich.

Gry, w których możemy być tym ZŁYM
Gry, w których możemy być tym ZŁYM

Nie samymi cnotliwymi bohaterami gry wideo żyją. Niektóre z nich pozwalają graczom wcielić się w postacie złowrogie, nikczemne, o bardzo niemoralnych pobudkach. I właśnie o takich produkcjach dziś sobie opowiemy.