Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 16 listopada 2005, 10:53

autor: Maciej Stępnikowski

Skąd się bierze piractwo komputerowe?

Ile razy w prasie, telewizji i Internecie karmiono nas informacjami na temat zjawiska niewinnie nazywanego piractwem komputerowym? Dlatego postanowiłem przeprowadzić ankietę dotyczącą tego zjawiska. Została ona przeprowadzona na 218 osobach.

Spis treści

b) duża różnica czasu pomiędzy premierą na świecie a premierą w Polsce

Aż 50% respondentów (25% „zdecydowanie tak” i 25% „raczej tak”) usprawiedliwia ściąganie nielegalnych gier... ślamazarnością polskich dystrybutorów gier, czyli opóźnieniami premier w Polsce w porównaniu do premier na świecie. „Raczej nie” odpowiedziało 34%, a zaledwie 16% „zdecydowanie nie”. Dla porównania dodam, że w Wielkiej Brytanii (wg na początku wspomnianej ankiety) aż 72% badanych ściąga, bo nie może doczekać się wydania gry w swoim kraju.

Można stwierdzić, że jest tutaj pole do popisu dla dystrybutorów, gdyż gracz zamiast czekać na polską premierę często korzysta z sieci P2P. Oczywiście brak gry na rynku nie jest żadnym usprawiedliwieniem, aby używać nielegalnej wersji – część graczy korzysta z zagranicznych sklepów internetowych, aby zdobyć grę. Nie zmienia to faktu, że polscy dystrybutorzy przez swoją opieszałość (często nie z własnej winy rzecz jasna!) pośrednio wpływają negatywnie na statystyki piractwa. Poniższy rysunek przedstawia daty premier kilku subiektywnie wybranych przeze mnie gier ze średniej bądź wyższej półki wydanych w ciągu ostatnich kilku miesięcy przez dwóch największych wydawców w Polsce – firmę CD Projekt oraz Cenega Poland.

Jak widać, przeważnie gra w Polsce ukazuje się po 2-3 miesiącach od daty premiery na świecie. Oczywiście są wyjątki, gdy gra wydawana jest zaledwie kilka dni po premierze na świecie, ale bywa i tak, że musimy na nią czekać i pół roku. Należy pamiętać, że duży wpływ na ten czas ma również ilość pracy polskiego wydawcy, tzn. czy tworzy pełną polską wersję (tłumaczenie, nagrywanie głosów, postprodukcja nagrań itd.), czy polską wersje kinową (samo tłumaczenie), czy też nie robi nic, nie licząc wydrukowania pudełek i książeczek. Tutaj te dwie firmy wypadają całkiem nieźle.

Inni polscy wydawcy m.in. Play, LEM, Topware Poland sprawują się znacznie gorzej – zbyt często jest to kilka miesięcy, a czasami różnice dochodzą nawet do roku albo... jeszcze dłużej.

Zupełnie osobna sprawa to Electronic Arts Polska. Ten wydawca wypada najlepiej: bardzo często dzień premiery na świecie to dzień premiery w Polsce (np. FIFA 06, Cricket 2005) lub ewentualnie kilka dni później (np. The Sims 2: Nocne Życie, Battlefield 2), maksymalnie to 2-3 tygodnie różnicy (np. Area 51, NHL 06). Jednak przyczyna tego jest bardzo prosta – EA Polska jest firmą córką całego Electronic Arts.

c) myślę o jej zakupieniu i chcę ją wypróbować

Równie interesujący argument przedstawia 32% ankietowanych stwierdzając (w erze trailerów, preplay’i, galerii i wersji demo), że ściąga gry, ponieważ myśli o ich zakupieniu i chce je wypróbować. Tymczasem z wieloma produktami gracz może się zapoznać – nie chodzi tutaj wcale tylko o filmiki czy galerie, ale również o dema (zarówno single jak i multiplayer).

Na załączonym obrazku widać, że zdecydowana większość wybranych przeze mnie gier (tzn. tych najbardziej oczekiwanych i popularnych) ma zarówno wersje demo jak i trailery. Jest oczywiście kilka wyjątków...

Gracze zwykle wolą upewnić się, że gra jest warta ich pieniędzy poprzez wersje pirackie, gdyż boją się, że trailery są przebajerowane, a w demie umieszczane są tylko ciekawsze misje. Jest to pewna forma obrony przed zakupem bubla, jednak zbyt często zdarza się, że gra już sprawdzona i tak nie ląduje na półce gracza, bo wychodzi z założenia, że po co ma płacić za coś, co ma już za darmo. I tutaj dochodzimy do kwestii świadomości graczy – czy uważają to za kradzież czy też nie...