Co fantastyka NAPRAWDĘ zawdzięcza Władcy Pierścieni
Tolkiena można kochać albo nie znosić, i obie te opcje da się uargumentować. Nawet jeżeli macie uczulenie na światełka w oczach Galadrieli, włosy na stopach hobbitów i potężną biżuterię, musicie przyznać, że nie byłoby fantasy bez Władcy Pierścieni.
Spis treści
- Co fantastyka NAPRAWDĘ zawdzięcza Władcy Pierścieni
- Gandalf
- Chrześcijańska magia i stwory z mitologii nordyckiej
- Lejtmotyw drużyny
- Krasnoludy, nie krasnoludki
- Elfy, nie elfiki
- Klasyczne... klasy postaci
- Shire, Lorien, Rivendell, czyli ogarnij questy, zanim zakończysz akt
- Jedzącą Galadrielę, czyli codzienność fantastycznych ras
- Pierścień, nie pierścionek
Lejtmotyw drużyny
- Gdzie poza Władcą Pierścieni możemy to znaleźć: w Hobbicie
- Co wciąż jest tym inspirowane: całe MCU. Między innymi. Baldur’s Gate i inne drużynowe RPG
Dziś nie wyobrażamy sobie RPG-a bez drużyny. Nawet w takich na pozór singlowych produkcjach jak Elder Scrolls czy Wiedźmin na pewnym etapie gry zbieramy sojuszników do walki z głównym złolem. Oczywiście sam motyw kooperacji bohaterów nie został przez Tolkiena wymyślony – pojawiał się już w średniowiecznej Pieśni o Rolandzie czy w sumie nawet w najstarszym zachowanym poemacie – Eposie o Gilgameszu. Tolkien jednak nadał drużynie jeszcze większą wartość.
Zostało jeszcze 59% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie