Uprowadzona przez szaleńca grupa przypadkowych ludzi zostaje uwięziona w tonącym liniowcu. By przeżyć i wydostać się z pułapki muszą współpracować, by wygrać dziwaczną, matematyczną grę, do udziału w której chce ich zmusić sadystyczny porywacz. Jak jednak się zjednoczyć, gdy każdy może być zarówno sojusznikiem, jak i wrogiem?
Taktyczny japoński RPG Valkyria Chronicles był jednym z ciekawszych tytułów w początkowych latach życia PlayStation 3. Teraz, w zremasterowanej wersji dostępny jest także na konsoli PlayStation 4. Postanowiłem sprawdzić, czy dobrze zniósł próbę czasu.
W sumie tutaj tempo nadajemy sobie sami - sam miałem taki moment, że zacząłem się kręcić bez celu i zapomniałem o wątku głównym, ale zapewniam, że im bliżej końca tym bardziej atmosfera się zagęszcza :D
Racja, dzięki za czujność! Nie wiem czemu napisałem 2002, bo w scenariuszu do wideo recenzji już sobie wpisywałem poprawnie :P
Generalnie jestem przeciwnikiem ocen. Tak naprawdę lubią je tylko wydawcy / PRowcy i gracze którzy lubią upraszczać i porównywać na zasadzie "7/10 ale gówno". Zamiast tego powinno się po prostu czytać tekst lub choćby podsumowanie. Oceny bywają mylące – kupiłem Andromedę spodziewając się gniota, a okazało się, że nie licząc animacji twarzy, to naprawdę godny kontynuator serii. Z kolei mój ulubiony Bioshock Infinite nazbierał 9ki i 10ki, ale przez to ludzie mieli później poczucie jakiejś dziwnej misji, by mieszać tę grę z błotem "bo nie zasługuje na 10, skoro 10 to dostała Okaryna Czasu, ponadczasowy hit" ;)
Zacząłem się zastanawiać, czy faktycznie patrzyłem przez różowe okulary i aż zajrzałem na Metacritic a tam średnia 88% od recenzentów i 9 od użytkowników, więc nawet lepiej niż u mnie :P CHętnie odniosę się do zarzutów pod Twoim tekstem. Generalnie jestem świadom wad tej gry, ale chyba kupiło mnie to, że wprowadza aż tyle nowych rzeczy do soulsowej formuły, która zmieniania jest zazwyczaj aż nazbyt ostrożnie.
Wiadomo było tylko tyle, że będzie Europejczykiem o blond włosach, bo wzorowany jest na prawdziwej postaci historycznej. W tytule odniosłem się jednak do powszechnych skojarzeń z Geraltem, których nie brakuje w sieci, w tym na zachodnich stronach - wątek na ten temat jest choćby na gamesfaq ;)
Zgadza się. Z elementami Ninja Gaiden i Diablo. Dokładnie o tym piszę w recenzji :D
Gwoli wyjaśnienia - chodzi o podobieństwo bohatera Nioh do Geralta, z którego nawet żartowano sobie dość mocno przed premierą gry ;) A nie o podobieństwa w rozgrywce.
Serio? Myślałem, że zabieg który zastosowałem w tytule jest oczywisty. "Chińskie bajki" to przecież internetowy klasyk, a to niemalże to samo :D
Fabuła w RE zawsze była lekko kiczowata, ale siódemka nadrabia świetną narracją i zwrotami akcji. Co jednak jest nie tak z mechaniką?
Mało jest gier wideo, na które musieliśmy czekać tak długo. Po 10 latach od pierwszych zapowiedzi, Final Fantasy XV jest dostępne. Co najważniejsze, okazało się, że warto było na ten tytuł czekać. To naprawdę dobry action RPG z otwartym światem i przyjemną opowieścią o przyjaźni i dorastaniu.
Trylogia Assassin's Creed: The Ezio Collection dostępna na PlayStation 4 i Xbox One zasłynęła w sieci dzięki dziwacznej facjacie jednego z przechodniów w ACII. Tymczasem przygody Ezio wyglądają całkiem nieźle i przede wszystkim nadal są bardzo grywalne, a cały pakiet można nabyć w atrakcyjnej cenie.
Zorientowałem się, że taka kwestia istnieje dopiero gdy poczytałem komentarze pod recenzjami. W jednym z parków faktycznie widziałem tęczową flagę, ale gra nie jest w żaden sposób nachalna. Nie zapominajmy, że akcja toczy się w Kaliforni a to właśnie tam zalegalizowano małżeństwa jednopłciowe. WD2 jest po prostu wierne rzeczywistości. Na pewno to wszystko jest bardziej zasadne, niż "afera" z brakiem czarnoskórych ludzi w Wiedźminie 3 ;)
Ubisoft wziął sobie do serca uwagi graczy po umiarkowanym przyjęciu pierwszej części Watch Dogs. Dwójka jest znacznie ciekawsza i mocno akcentuje swobodę rozgrywki. Co ciekawe, przy okazji twórcom gry udało się wykreować chyba najwierniejszy obraz współczesnego, przesyconego technologią świata, jaki kiedykolwiek powstał w grach wideo.
Hej, jestem autorem tekstu. O W3 wspominam, bo sami Redzi trochę porównywali się do Skyrim gdy zapowiadali otwarty świat w grze. Ponadto po premierze, to właśnie do hitu Bethesdy porównywano Wiedźmina w recenzjach. Naturalne wydawało mi się więc wyjście z takiego stanowiska, że warto Special Edition odnieść do W3. Przy bliższym przyjrzeniu się jeszcze bardziej utwierdziłem się jednak w przekonaniu jak bardzo różnią się te gry pod względem wielu założeń - nie tylko chodzi o to, że W3 ma znacznie większy nacisk na fabułę, ale generalnie jakie elementy rozgrywki są tu akcentowane. Nie zamierzałem wszczynać żadnych wojen - obie gry bardzo lubię, o czym pisałem wielokrotnie na blogu.
Skyrim, niegdyś król gatunku RPG, powraca w lekko zremasterowanej wersji zatytułowanej Special Edition. Czy po pięciu latach od premiery, podczas których zdążył wyjść fenomenalny Wiedźmin 3: Dziki Gon, produkcja Bethesdy ma nadal rację bytu? Postanowiłem to sprawdzić i jestem bardzo przyjemnie zaskoczony - oprawa graficzna wygląda bardzo dobrze, a rozgrywka nie zestarzała się ani trochę!
Microsoft wykupił czasową ekskluzywność najnowszej odsłony kultowej serii Tomb Raider dla platform Xbox One i Windows Store na PC. Posiadacze PlayStation 4 musieli przez to czekać aż rok na poznanie kolejnego epizodu przygód Lary Croft. W międzyczasie na platformie Sony pojawił się jednak świetny Uncharted 4: Kres Złodzieja. Czy wobec tego wszystkiego warto było czekać na Rise of the Tomb Raider? Tak, gra jest bowiem bardzo dobra, a na PS4 prezentuje się naprawdę godnie.
Tak, wiemy że Tobie się BF1 wyjątkowo nie podoba, bo piszesz tak już od dawna w każdym wątku poświęconemu grze ;)
Ja to zrozumiałem, jako narzekanie na to, że te dwie nacje zapowiedziano jako DLC. Ale narzekanie na DLC do gier było czymś nowym z 6 lat temu :P
Studio DICE pokazało, że tworząc pierwszoosobową wojenną strzelaninę można zerwać z utartym schematem współczesnych konfliktów zbrojnych, a rozgrywka nadal będzie szybka i emocjonująca. Battlefield 1 to najlepsza część serii od czasów Battlefield: Bad Company 2 i bez wątpienia nowy król gatunku wojennych FPS-ów.
Najnowsza odsłona niezwykle cenionej, gangsterskiej serii spotkała się z bardzo mieszanym przyjęciem odbiorców. Tymczasem, jest to naprawdę niezła gra, która musiała sprostać wysokim oczekiwaniom fanów. Pierwsza część uważana jest za grę kultową, a dwójka, choć oceniana nieco gorzej, nadrabiała klimatem, oprawą audiowizualną i ciekawą fabułą. Nic więc dziwnego, że trójka od początku miała trudniej.
Trzy fantastyczne gry w cenie jednej, z uaktualnioną oprawą graficzną i wszystkimi możliwymi dodatkami. Seria Bioshock to dzieło sztuki, które powinien poznać każdy szanujący się gracz.
Nie jestem specjalnie fanem strategii, a tymczasem nowy Master of Orion wciągnął mnie totalnie. Nie bawiłem się tak dobrze od czasów Cywilizacji II.
Wszystkie trzy propozycje z końca artykułu chodzą mi ostatnio po głowie - zagrałbym w Bloodborne 2, zagrałbym w soulsy SF albo w soulsy steampunkowe (żeby nie powiedzieć "bioshockowe) albo soulsy MMO - miasta/huby i instancjonowane dungeony do zwiedzania. Możliwości jest mnóstwo.
Zagrałem wczoraj kilka misji i faktycznie gra ma bardzo duży potencjał. Pod kątem audiowizualnym cudo - poczułem się jak za czasów ogrywania starszych Finali w reedycjach na PSX. I muzyka jest cudowna.
Nie bawiłem się tak dobrze w sieciowej strzelaninie od czasów Wolfenstein: Enemy Territory. Blizzard znowu stworzył totalny majstersztyk, a ja po miesiącu grania nadal cieszę się z Overwatch jak w dniu premiery.
Połączenie pierwszoosobowej strzelaniny i elementów gatunku MOBA od twórców Borderlands. W teorii brzmiało to naprawdę fantastycznie i czekałem na Battleborn pełen nadziei i głodny multiplayerowych zmagań, po lekkim rozczarowaniu, które przyniosło Destiny. Niestety, ostatecznie otrzymaliśmy „tylko” dobra grę.
Techland zrobił rozszerzenie do Dying Light tak duże, że mogłoby zawstydzić niektóre pełne wersje wysokobudżetowych gier. Twórcy bardzo umiejętnie wykorzystali elementy z podstawowej wersji gry, łącząc je z zupełnie nową mechaniką rozgrywki – jazdą modyfikowanym przez gracza łazikiem.
Mad Max to gra pełna sprzeczności. Z jednej strony jest to nieco dłużący się sandboks, jakich wiele teraz na rynku. Z drugiej, całkiem zgrabna opowieść utrzymana w klimatach kultowych filmów. Kilka momentów, rozwiązań i wątków jestem natomiast w stanie określić jako naprawdę genialne i zapamiętam je na długo.
Bardzo sensowne uwagi. I mam właśnie podobne poczucie 1) rozwleczone sandboksy 1) mniej czasu niż kiedyś 3) za dużo gier w zasięgu ręki. Wychodzi na to, że te wszystkie krótkie strzelanki nie są takie złe :D
Z jednej strony się zgadzam, ale z drugiej nie wartościowałbym ludzi na podstawie tego, czy mają dzieci czy nie. Nie każdy samotnik to życiowy przegryw, a poza tym są rodzice, którzy mają czas na granie bez zaniedbywania obowiązków domowych ;]
Pytanie czy 40h to mało. W tym czasie można skończyć ze 3 standardowe gry akcji. Ja mam wrażenie, że właśnie niektóre tytuły są sztucznie wydłużane przez różne znajdźki i powtarzalne czynności po to, by odciągnąć gracza od zakończenia. Dobry przykład - Mad Max. Gra świetna, ale zmusza do powtarzania w kółko tych samych sekwencji, bo inaczej nie można popchnąć wątku głównego.
Armageddon - moja ulubiona odsłona Worms na zawsze :D Zadziwiające jest właśnie to, jak mało się ta gra zestarzała.
Ja gram właśnie na PSP :) Jedynka dostępna jest tylko w amerykańskim PS Store, ale dwójkę można kupić już i u nas. Third Birthday niestety tylko na dysku UMD, ale można wyrwać na portalach aukcyjnych za grosze.
Eh wyprzedziłeś mnie z tym wpisem, bo totalnie wsiąkłem w świat tego serialu i chciałem opisać swoje wrażenia :D
W sumie może mieć to i swoje plusy - jeśli są ludzie, którzy dopiero później zainteresują się grą, to społeczność będzie dłużej żywotna.
Sęk w tym, że patrzymy na to z perspektywy hardkorowych graczy, a ta gra adresowana jest do troszkę innego odbiorcy. Gracz niedzielny nie zauważy nawet, że nie ma miliona unlocków, bo sam by nie bardzo umiał z nich korzystać i biegałby z domyślnym blasterem. Ponadto taki gracz raczej siedzi godzinkę-dwie codziennie, i nie poświęca czasu na tydzień ostrej rozgrywki bez przerwy. Przynajmniej ja tak to widzę. Oczywiście sam wolałbym, żeby w grze było troszkę więcej do odblokowania (najlepiej modyfikacje do broni, choćby inne celowniki) ale w sumie rozumiem dlaczego DICE zdecydowało się na takie rozwiązania, jakie zastosowało.
Faktycznie cena Battlefrontów zawsze była wysoka i teraz nie wyróżnia się jakoś szczególnie (dla porównania, Fallouta 4 na PlayStation 4 najtaniej można w Polsce wyrwać za 239 zł) ale chodzi w tym wypadku o cenę DLC, stosunek zawartości podstawka/dodatki i fakt, że już grubo przed premierą zapowiedziano dodatki i dokładnie ile czego tam będzie. Niemniej jednak gra jest świetna. Po opublikowaniu tej recenzji odezwał się do mnie znajomy, który kupił Battlefronta na PS4, bawi się świetnie i doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że z tym Season Passem to celowe działanie. "Daję się świadomie oskubać, trudno" - mniej więcej taki był przekaz. Bo to naprawdę dobra gra, a dla fanów Star Wars spełnienie marzeń. Stąd i moja lekka rozterka :)
Dobry tekst :) Sam zawsze miałem problem z tablicami wyników przez ten banał w postaci ograniczonej liczby pamięci i miejscu raptem na 3 litery. Przez to jeśli grałem na automatach, tajemnicze inicjały nigdy nie wzbudzały we mnie zazdrości. Rewolucję wprowadził dla mnie dopiero Tekken 4 - generował kody, które po wklepaniu na stronie WWW pozwalały na znalezienie się w tabelach wyników Namco :D W swoim czasie byłem nawet w pierwszej trójce wyników w Tekken Force.
Powiem Wam, że grając w betę jestem w stanie w to uwierzyć - największe zniszczenie sieją torpedy, ale trudno nimi trafić. W takim wypadku jedynie krążowniki i niektóre niszczyciele mogłyby zwalczać łodzie podwodne, które z kolei mogłyby zatopić każdy inny okręt. Brzmi op :P
W tym roku ma wyjść coś nowego opartego na mitologii Lovecrafta, ale skoro poza zapowiedzią jeszcze nic nie ma, to coś czuję że Frogwares się z tym nie wyrobi. A szkoda, bo twierdzili że robią coś, co ma być duchowym następcą Mrocznych Zakątków Świata, który miał mieć dwa sequele ale zostały anulowane :(
Bardzo rzeczowa recenzja gry, która zdecydowanie zasłużyła na ten remaster. Zwłaszcza w Polsce GameCube i Wii nie były zbyt popularne, a i cena odświeżonej gry jest dość przystępna, więc to jeden z tych przykładów, gdy reedycja jest świetnym pomysłem :)
Zgadza się, brak multi w LotF sporo zmienia, ale sama gra jest też bardziej przystępna, więc generalnie poczucie zagrożenia jest mniejsze. No i jak sobie usiądziemy gdzieś to wiemy, że nie pojawi się żaden fantom i nie sprzeda nam kosy w plecy :)
Dawno nie widziałem już tak nierównej gry jak Destiny. Zawierającej w sobie zarówno świetne i sprawdzone mechanizmy, jak i totalnie nieprzemyślane rozwiązania. Gry jednocześnie potwornie drażniącej gracza i każącej do siebie wracać. Najnowsza produkcja Bungie charakteryzuje się zarówno rozmachem i świetnym klimatem, jak i naprawdę szkolnymi błędami. Na szczęście, to gra sieciowa, więc wszystko da się z czasem naprawić. Pytanie tylko, jak długo to potrwa?
Co wspólnego mają dwie części gier należące do uniwersum Metro z kultowym Half Life, czy moim ulubionym BioShock Infinite? To, że znakomicie opowiadają wciągającą, pełną zwrotów akcji historię przy pomocy mechaniki pierwszoosobowej strzelaniny. Metro Redux to niezapomniane przeżycie, w ciasnych, mrocznych korytarzach moskiewskiej kolei podziemnej, w których człowiek odnalazł schronienie przez zabójczym promieniowaniem, lecz nie może czuć się w nich bezpiecznie.
Peter Molyneux należy do twórców, którzy premiery swoich gier potrafią przeciągać latami, dlatego też niezwykle zdziwiło mnie, że trzecia część sagi o Albionie miała ukazać się dwa lata po wydaniu poprzedniej. Lionhead dotrzymał jednak terminów, co więcej nie karmiąc tym razem graczy zbyt dużą ilością szumnych zapowiedzi. Wszystko, co mówiono o grze wydawało się być możliwe do zrealizowania, a co najważniejsze informacje te nie były wcale przesadzone. W ostatecznym rozrachunku przygoda z Fable 3 należy do przyjemności, choć fani, którzy spędzili dużo czasu przy poprzedniczce pewnymi aspektami rozgrywki mogą być lekko rozczarowani. Przyjrzyjmy się nowym kartom historii Albionu, gdyż wydarzenia, w których przyjdzie nam uczestniczyć są dla tej krainy przełomowe.
No właśnie! Śnieg w trójce był świetny i chociaż bardzo podobały mi się Karaiby (najfajniejszy klimat od początku serii) to odrobinkę mi tej wszechobecnej bieli brakowało :)
To fakt, pod kątem rozgrywki większych zmian może nie być, choć podoba mi się perspektywa tych "odwróconych" misji z zabójstwami. Niemniej jednak, najfajniej zapowiada się po prostu fabuła ukazująca konflikt z drugiej strony barykady - to może być arcyciekawe :)
Możliwe faktycznie, że się mylę, z tym że ostatnio czytałem dobrą amerykańską książkę psychiatryczną (de facto podręcznik dla psychiatrów) i tam właściwie znakomita większość najcięższych przypadków dotyczyła ludzi, którzy odnieśli w życiu jakiś sukces, są lubiani itd. a mimo to, jest w ich życiu coś co skrajnie odbiera im z niego radość. Fakt, że był tam też przykład kobiety, która próbowała odebrać sobie życie, a pochodziła z patologicznej rodziny i ojciec wykorzystywał ją seksualnie, ale w momencie gdy depresja uderzyła w nią najbardziej, wyszła już właśnie na prostą, znalazła dobrą pracę itd. To w sumie logiczne, że ludzie żyjący w złych warunkach muszą czuć się jeszcze gorzej, ale zastanawiam się na ile w takich wypadkach do samobójstwa może ich popchnąć sytuacja materialna, a na ile własne myśli. Bo najbardziej szokujące są właśnie takie przypadki jak Williamsa - gdy wydaje się, że dany człowiek był szczęśliwy. A jak widać nie był i musiał potwornie cierpieć.
Racja! Dodałbym jeszcze, że często na depresję chorują ludzie bardzo inteligentni. Tak myślę, że bierze się to z faktu, że walka z tą chorobą to walka z własnymi myślami, a człowiek inteligentny z natury myśli dużo więcej i zastanawia się nad wszystkim dookoła. Stąd dużo łatwiejsza tendencja do popadania w melancholię. Z drugiej strony mamy przecież mnóstwo ludzi żyjących w patologicznych warunkach, którzy są bardzo zadowoleni z życia, bo najzwyczajniej w świecie są zbyt mało wrażliwi na to, by do nich docierało, że te życie marnują.
Zawsze mnie zadziwiało, jak bardzo seria Dynasty Warriors była ignorowana w polskich serwisach i prasie. Miałem przez to wrażenie, że to raczej crapy, a tymczasem zdaje się, że ominął mnie duży, fajny wycinek tego, co może zaoferować branżunia.
Cieszę się, że komuś się ten news przydał :) Na Gameplayu jeszcze tego tematu nie było, stąd pomysł, by wrzucić u siebie info.
Też tego nie rozumiem, stąd moja niepomierna potrzeba skomentowania całej sytuacji w tym wpisie, bo ja się tylko zajawiłem, że Polygon zrobił tak fajny materiał o naszej branży :D
Piąta odsłona serii, traktującej o masowej eksterminacji efektów zabaw z bronią biologiczną, jeszcze bardziej oddaliła się od założeń pierwszych części. Tym razem mamy do czynienia z umiejscowioną w Afryce grą akcji nastawioną na dwuosobową kooperację. Przyjrzyjmy się zatem, co niesie ze sobą walka o przetrwanie w sercu Czarnego Lądu.
Chyba jednak muszę napisać sprostowanie do tekstu, z zaznaczeniem, że gry jednak nie wyszły z piwnicy ;]
Gram na konsolach więc nie mam statystyk, ale zgadzam się. Mass Effect 2 wyplatynowałem dwa razy, na co składało się aż 5 przejść gry, a trójkę przeszedłem 3 razy + niezliczone liczby godzin w multiplayerze, więc umiem sobie wyobrazić, że to 500 godzin to niewiele. Zwłaszcza, że miałem ponad 30x24 godziny na jednej z postaci w World of Warcraft. To trochę przerażające, ale gry to hobby jak każde inne. Inni wolą oglądać seriale, my gramy. I tyle :)
Pracująca pod systemem Android stacjonarna konsola Ouya okazała się niemałą porażką, jednak ukazało się na nią kilka przyzwoitych gier. Wśród nich, wydany w zeszłym roku bardzo grywalny TowerFall, stworzony w dużej mierze przez jedną osobę. Teraz, w wzbogaconej wersji gra dostępna jest również na PC, Mac i PlayStation 4, gdzie dostępna jest do końca miesiąca za darmo dla wszystkich subskrybentów usługi PlayStation Plus. Uznałem, że nie ma zatem lepszej okazji, by się jej przyjrzeć.
Trochę tak faktycznie jest, ale nie należy tego postrzegać jako wadę. Mam wrażenie, że twórcy mocno inspirowali się komedią Iron Sky - i dobrze, bo gdyby gra była cały czas w 100% poważna, mogliby się pewnie znaleźć nadgorliwcy, którzy by twierdzili, że propaguje nazizm... (._. )
Masz bardzo dużo racji, tylko problem polega na tym, że przy filozofii wyrzucania, zamiast naprawiania, mam wrażenie że zmiana na luty bezołowiowe zaszkodziła środowisku bardziej. Jeśli awaryjność X360 wynosiła w pewnym momencie prawie 40% to łatwo sobie wyobrazić ile układów scalonych poszło do śmieci.
Dobre pytanie! Sam nie wiem, ale skoro pozwalają wpisywać co do 1%, to z tego korzystam. Nie jestem fanem ocen punktowych i gry najchętniej oceniałbym opisowo, w takiej pigułce. Ewentualnie na zasadzie "warto za każdą cenę", "warto", "można, ale raczej tylko dla fanów" i "totalnie nie warto" :)
Woo :D Kopę lat brachu! Miło mi, że przeczytałeś tekst :) A co do Berlina, to cóż - każdy ma prawo do swojej opinii, ale dla mnie Wolf wymiata totalnie :D
Nowa odsłona kultowej serii traktującej o masakrowaniu nazistów od początku zapowiadała się interesująco, ale nikt nie spodziewał się, że okaże się tak dobra. Twórcy ze szwedzkiego studia MachineGames połączyli stare, dobre rozwiązania ze współczesnymi mechanizmami rozgrywki, całość podlewając niezwykle smacznym sosem klimatu, balansującego na granicy pomiędzy mroczną wizją totalitarnego reżimu, z nutką komedii w stylu Iron Sky. Nowy Wolfenstein to jeden z najciekawszych przedstawicieli swojego gatunku, jakie pojawiły się ostatnimi czasy na rynku.
Dzięki za komentarz i spostrzegawczość :D Choroba, miałem dwie wersje tego tekstu i puściłem złą, zaraz będzie poprawione :)
Poczułem olbrzymią ulgę, gdy po zakupieniu długo oczekiwanego przeze mnie dodatku Vietnam do Battlefield Bad Company 2 okazało się, że za cenę 47 zł na PSN, lub 1200 MSP na Xbox Live otrzymujemy totalnie odmieniony tryb dla wielu graczy. Wykonany z dbałością o detale, przemyślany i zawierający także kilka usprawnień systemu rozgrywki, a nie tylko wyłącznie nowych map, broni i pojazdów.
Capcom pokazał dobitnie, że nawet w naprawdę znakomitej grze można jeszcze coś poprawić i sprawić tym samym, że wydanie konwersji ma sens i nie jest wyłącznie próbą łatwego zarobienia pieniędzy. Czy warto zagrać na kompatybilnym wstecznie Wii w tytuł wydany wcześniej na Game Cube? Powiem krótko: cholernie warto!
Do konsolowych edycji Simsów podchodziłem zawsze z dużą rezerwą z dwóch powodów; nigdy nie byłem fanem tej serii, a poza tym uważam, że siłą tych gier są tysiące różnych drobiazgów tworzone na jej potrzeby przez fanów. Paradoksalnie, wersja The Sims 3 na ubogiego technicznie NDS-a, jest najlepsza.
Gry cRPG od zarania dziejów rządzą się swoimi prawami, które każdy, kto choć przez krótki czas miał styczność z gatunkiem potrafi szybko rozpoznać. Studio HotHead podjęło się próby wyszydzenia owych prawideł w pozycji noszącej tytuł Deathspank.
Najemnicy Salem i Rios przypuścili atak na ekrany PSP . Zobaczmy czy ich desant zakończył się powodzeniem…
Wśród posiadaczy handelda Sony powtarzało się pytanie czemu ich mocniejszy od konkurencji sprzęt został pominięty. Przy okazji premiery Assasin’s Creed II na konsole stacjonarne wydawca postanowił naprawić ten błąd / zarobić na znanej marce (niepotrzebne skreślić) i uraczył nas AC: Bloodlines zapowiadanym jako pomost fabularny pomiędzy dwiema częściami serii.
Hej, wielkie dzięki za komentarz! :) Oczywiście, że temat BioShocka jest aktualny. Miałem ostatnio po prostu trochę innych tekstów od napisania (m.in. reckę drugiego epizodu "Burial at Sea" i zapowiedź "Murdered: Soul Suspect") na Gry-Online, więc zaniedbałem temat. Ale zamierzam to nadrobić jak najszybciej, być może jeszcze w tym tygodniu.
Po raz kolejny PSP zostało uraczone tytułem żywcem przeniesionym ze starego dobrego PlayStation 2. Wypadałoby więc znowu pomarudzić o braku wyobraźni developerów, wyciąganiu od graczy pieniędzy itp. jednak nie tym razem. Panie i panowie, przedstawiam Wam jedną z bardziej niedocenionych gier poprzedniej generacji konsol. Pozycja, która zagubiła się w czasie po to by ratować wymierający obecnie gatunek gier przygodowych. Oto Shadow of Memories czyli niecodzienna produkcja od mistrzów z Konami.
@JaspeR90k - no to zgadza się z tym co napisałem, że pewnie Ubisoft nie miał pojęcia jaką specyfikację będą mieć nowe konsole, gdy zaczynali prace nad grą. A teraz ludzie jojczą, że specjalnie "oszukali" z tym zwiastunem na E3 2012. @Pucio87 - dzięki za czujność, poprawione! :)
@JaspeR90k - dzięki za bardzo ciekawy głos w dyskusji! Tylko czy możemy być pewni, że faktycznie chodzi o ograniczenia PS4 i XO? Wymagania sprzętowe na PC dla Watch_Dogs znamy i nie odbiegają znacząco np. od wymagań Battlefielda 4. A ten wygląda i chodzi na PS4 bardzo dobrze. I mogę to przyznać nawet ze świadomością faktu, że ta gra była pisana trochę na kolanie i można by te wymagania jeszcze bardziej obniżyć. Zapewne nie bez znaczenia jest fakt, że architektura next genów jest bardzo zbliżona do PC. Dlatego aż ciężko mi wierzyć, że Ubisoft mógłby być aż tak leniwy i po prostu przyciął wszystkie fajniejsze efekty graficzne na konsolach, bo przecież nawet przekładając 1:1 wymagania Watch_Dogs z komputerów na to, co wsadzono do PS4, wychodzi na to, że na kompie o podobnej specyfikacji, gra powinna śmigać co najmniej na medium. A na tych zwiastunach wygląda jak low ;)
Nie wiem jak Wy, ale ja od dziecka uwielbiałem przygody Indiany Jonesa. Charyzmatyczny bohater, mogący pochwalić się olbrzymią wiedzą z zakresu historii oraz niezwykłą wprawą posługiwania się biczem i dowcipem, jest postacią, którą naprawdę ciężko jest nie lubić. Dlatego też, od zawsze kibicowałem każdej grze, w której słynny archeolog miał się pojawić. Niczyje inne przygody, jak właśnie tej postaci zasługują na to, by zostać przeniesione do dopracowanych gier. Staff of the Kings , noszący kryptonim Indiana Jones 2008, miał być właśnie takim tytułem, lecz wyszło z tego coś zupełnie innego, bardzo odległego od pojęcia dobrej zabawy.
Historia powstawania przenośnych przygód Księcia jest burzliwa i przypomina zamieszanie, jakie przez lata tworzyło się wokół „Duke Nukem Forever”. Warto zaznaczyć, że „Critical Mass” powstawało w naszym nadwiślańskim kraju, w bydgoskim studiu Frontline.
Przez długie lata żyłem w błogiej nieświadomości, jak bardzo gatunek tzw. graficznych nowel, jest interesujący. Po ukończeniu wspaniałego „999” nie mogłem uwierzyć, że to koniec historii dziewiątki sympatycznych bohaterów. Będąc na swoistym fabularnym „głodzie”, zacząłem poszukiwać podobnych tytułów, sięgając kilka lat wstecz biblioteki gier przenośnej konsolki Nintendo. Tak też trafiłem na „Hotel Dusk: Room 215”, będący niesamowicie klimatycznym kryminałem, utrzymany we wspaniałej komiksowej stylistyce.
Dokładnie to straciła prawa do nazwy handlowej "Shenmue" na terenie USA, więc niestety z perspektywy podjęcia się kontynuacji serii przez kogoś innego wiele to nie zmienia. Na markę składają się jeszcze prawa do innych nazw własnych, assetów itd. No i ta strata dotyczy tylko terytorium Stanów Zjednoczonych, bo tam zapomnieli dokonać przedłużenia wniosku ;)
Moim zdaniem jak najbardziej warto, ponieważ rozjaśnia pewne wątki z "Zero Escape". Jednocześnie "Zero Escape" nie psuje intrygi "999", więc grając będziesz praktycznie tak samo zaskoczony, jakbyś nie ukończył sequela. Jedyny minus to to, że może Ci przeszkadzać nieco mniej dopracowana mechanika. "Zero Escape" jest nowsze i siłą rzeczy odrobinę bardziej przemyślane, chociaż z drugiej strony, mi bardziej podobały się zagadki z "999", bo były mocniej osadzone w klimacie fabuły. I sam statek jest bardziej klimatyczny, niż bunkier :D
Niestety, zgadza się. Chciałem tej sprawie poświęcić trzeci wpis, gdy już opublikuję recenzję "Zero Escape". Jest jednak na szczęście nadzieja, bo twórcy są otwarci na wszelkie propozycje fanów i jeśli pojawi się taka inicjatywa, to przystaną na zbiórkę na Kickstarterze. Budżet takich gier za duży nie jest, więc to może wypalić :)
@DanuelX - zastanawia mnie czasem po co "doświadczeni gracze" czytają i wypowiadają się na serwisach o grach, skoro i tak swoje wiedzą, że wszystkie oceny gier są kupione ;)
@.:Jj:. - w kwestii wizerunku Garretta się zgadzam. Oryginalny był lepszy :) Problem w tym, że wszystkie gry ewoluują razem i pewne rozwiązania stają się standardem. Tak, jak np. to że dziś w FPSach broń znajduje się po prawej stronie ekranu, a nie na środku. Wiele ze zmian wprowadzonych w "Thiefie" to właśnie taka nieunikniona ewolucja.
@USSCheyenne Odpowiem w punktach, opierając się na tym co sam zauważyłem podczas grania:
- AI ciężko mi w tym momencie porównać do poprzednich części, bo build w który graliśmy był sprzed pół roku i jeszcze się zdarzały drobne bugi. Z drugiej strony, grałem na najwyższym poziomie trudności i najzwyczajniej w świecie nie miałem za bardzo możliwości na testowanie tego, czy strażników da się jakoś "ogłupić". Podczas mojej rozgrywki mieli po prostu szybki refleks i sokoli wzrok, więc trzeba było ich ogłuszać z perfekcyjną dokładnością, albo trzymać się od nich z daleka ;)
- mapy wcale nie są małe. Dostępne mamy całe miasto, podzielone na dzielnice, loadingi były szybkie - przynajmniej na PS4. Faktycznie, dość liniowy w grze jest prolog, ale należy pamiętać, że to tylko tutorial i wprowadzenie fabularne. A i tak trafiamy podczas niego na sklep jubilerski, do którego można dostać się na kilka różnych sposobów. Wielkość i złożoność (różnorakie zaułki, kanały itd) lokacji przyrównałbym do Deus Ex: Human Revolution - są chyba nawet większe.
Coś jeszcze? ;>
Wybaczcie, ale ten wątek to straszne pitolenie. Grałem w oryginalnego "Thiefa" i bardzo go lubiłem. Grałem też już w nową odsłonę (na pokazie dla dziennikarzy, mogliśmy przejść pierwsze kilka godzin rozgrywki) i bardzo mi się podobało. Jeśli uważacie, że "Dishonored" było niezłe, to nie zawiedziecie się na "Thiefie" - to podobnie dynamiczna gra, tylko jest tu dużo więcej gadżetów przydatnych w cichej infiltracji. To, że usprawniono mechanikę nie znaczy, że gra jest gorsza od pierwowzoru. No ale narzekanie, że współczesne gry są do dupy jest takie hipsterskie ;)
Dzięki za pozytywny odzew :D Cieszę się, że nie tylko ja uważam, że gra jest świetna. I ja również uważam, że wiele zarzutów wobec Infinite ma swoje podstawy, czego oczywiście nie pominę w tekście. Opublikowanie podsumowania po premierze "Burial At Sea" to chyba faktycznie niezły pomysł, zważywszy na to, że rok temu 26 marca wyszła właściwa gra :)
A mi się właśnie tryb wieloosobowy najbardziej podobał, ponieważ podeszli do tematu w nieco nietypowy sposób. Do poprawki nadawała się w sumie tylko mechanika zgarniania kombinezonu Big Daddy'ego, ponieważ rozgrywka opierała się często na kampieniu w miejscach respawnu :D Z kolei tryb dla pojedynczego gracza był bardzo przyjemny, ale rozczarowała mnie fabuła, a zwłaszcza zakończenie. No i brakowało twistu fabularnego, pokroju "would you kindly" czy tego z "BioShock Infinite".
Też o tym myślałem, ale mimo wszystko w chociaż jednego, totalnie nexgenowego BioShocka chciałem zagrać ;) Na reedycje w full HD raczej chyba nie ma co liczyć, chociaż w sumie... Teraz jak serią będzie rządzić 2K Games, może wydadzą na PS4 jakąś pełniejszą wersję "Infinite" i będę miał pretekst, by skończyć tę grę jeszcze ze dwa razy :P
Ha! Przypomniałem sobie o tym ostatnio, bo chciałem sobie odświeżyć grę. W takim razie zrobię ten materiał w myśl zasady 'lepiej późno niż wcale' ;)
Grałeś? :) Bo owszem, są w Ryse prerederowane filmy, ale równie dobrze wyglądające twarze (jak te na screenie) można zobaczyć w scenkach generowanych na silniku gry. Na telewizorze dość łatwo wyłapać pomiędzy nimi różnicę.
@alpha_lyr - kompy akurat tak się sprzedają, konkretnie nowe modele MacBooków :) Z tym, że Apple zazwyczaj dba o dostępność produktów, więc poza kilometrowymi kolejkami, nic wielkiego na premierach się nie dzieje.
@mafioso12 - jakbyś przeczytał tekst, to byś wiedział, że wspominam też o kulturze pecetowej hołoty, która robiła raban na premierze Diablo III ;)
@Didier z Rivii - nie chciałem żeby to tak zabrzmiało :D Bardziej chodzi o to, że skoro ktoś rzuca w Sony mięsem "bo jest urażonym fanem" to mógł zamówić wcześniej, skoro od początku wiadomo było jak bardzo deficytowy będzie towar. To, że w dniu premiery powinno się go normalnie kupić (z zasady) to inna sprawa.
@dameki - akurat dobrze Cię rozumiem, bo sam jestem miłośnikiem Nintendo i zagorzałym fanem 3DS-a. Problem w tym, że jeśli w przypadku Wii mówimy o olbrzymim skoku w samej frajdzie z rozgrywki (kontrolery ruchowe) to w przypadku Wii U Nintendo trochę się nie postarało. I nie chodzi tu tylko o oprawę graficzną (dlatego skrótowo piszę o nowej generacji, w kontekście PS4) tylko o rozwiązania dla graczy. Co z tego, że padlet do Wii U to fantastyczny koncepcyjnie sprzęt, skoro wielkie N uparło się na ekran oporowy. Teraz Sony będzie sprzedawać bundle PS4 z Vitą i pewnie wyjdzie to lepiej. W przypadku pierwszego Wii faktycznie było na odwrót - tzn. Sony i MS kopiowały pomysły Nintendo i wyszło im to mimo wszystko gorzej - to mam wrażenie, że w sprawie Wii U firma od hydraulika była nieco zbyt pewna siebie.
@Martius_GW - nawet jeśli dajmy na to milion z tych siedmiu stanowią chińscy farmerzy, to wciąż świadczy to o popularności gry :) Gdyby nie było popytu na gold (czyli nie byłoby graczy) to nie byłoby i farmerów. Oni akurat lecą tam, gdzie jest najlepszy interes, dlatego np. nie spotkałem nigdy żadnego farmera w "SWTOR", bo chociaż sama gra jest bardzo fajna, to zainteresowanie graczy było znikome.
@jarooli w samo sedno trafił w swoim komentarzu GameSkate. Oczywiście nie neguję faktu, że to wysokobudżetowe, ekskluzywne tytuły napędzają sprzedaż sprzętu, jednak handheldy mają być rzekomo wycinane z rynku przez smartfony i tablety, na których dostępne są nieco prostsze, tanie gry - moim zdaniem to właśnie indie games mają szansę z nimi konkurować. Są równie tanie, a nierzadko nieporównywalnie lepsze, bo większość gier mobilnych to przesłodzone "gierki" F2P, mające wyciągać od graczy (niedzielnych) pieniądze. Oczywiście zdarzają się perełki, różnorakie konwersje, czy właśnie indie games, ale Vita posiada w tym wypadku przewagę w postaci sterowania :)
Racja, ale mam nadzieję, że coś zostanie zapowiedziane znienacka :) I zostają jeszcze remake'i "Final Fantasy X" i "Final Fantasy X-2", które zapowiadają się bardzo fajnie. Szkoda, że na Vitę nie wydano "Kingdom Hearts HD 1.5 Remix".
Dostałem klucz od Sony w ramach rekompensaty za oczekiwanie na Cross-Buy "Załogi Q" i na razie leży, ale chyba mnie przekonałeś, żebym sprawdził "Gladiatora" :)
"a większość konsolwców to piraci i grają w nowe GTA od zeszłego tygodnia" serio? Na PC chyba jednak piractwo jest w Polsce większe, to raz, a dwa, a większość konsolowców piraciła chyba za czasów PSX-a.
Lubię Twoje wpisy Cascad, ale teraz to pojechałeś :D "Wszyscy posiadacze 3DS-ów i tak grają z wyłączonym efektem 3D." - mam 3DS-a i nigdy nie grałem bez 3D. Podobnie, jak mijam w Warszawie kogoś z 3DS-em (bardzo rzadko, to inna sprawa) to 3D mają zawsze włączone. Po cholerę rezygnować (mając 3DS-a) z flagowej funkcjonalności konsoli. To naprawdę działa, nie męczy oczu i wygląda dobrze. Jeśli 2DS ma być dla młodszych graczy to w sumie rozumiem - nawiązuje nieco do Game Boya, pewnie będzie bardziej wytrzymały, a i w instrukcji do 3DS-a jest napisane, że dzieci poniżej 6 roku życia nie powinny korzystać z efektu 3D.
Fajna, wyczerpująca recka. Wychodzi na to, że zrobiono świetny silnik i napisano niezłą historię, ale zapomniano w kampanii o najważniejszym, czyli o rozgrywce. Trzeba poczekać zatem na prace społeczności - oby ludziom nie opadł zapał do roboty.
Podobny do "Kill Bill" był "WET" ale chyba nie zrobił szału. W każdym razie też była zabójczyni z kataną ;) Jeśli natomiast chodzi o kino azjatyckie, to niestety w przypadku nowszych gier ponad przeciętność wybija się tylko świetny "Sleeping Dogs".
Bardzo fajna stylistyka. Ja bym chciał, żeby ktoś zrobił nową wersję Robin Hooda z ZX Spectrum, albo jeszcze lepiej Saboteur :D
Zgadzam się, że Mercenaries w RE6 jest wyjątkowo udane. I autentycznie żal mi kampanii, bo było tam sporo fajnych pomysłów. Dla mnie problemem tego trybu był źle wyważony poziom trudności - jestem weteranem serii i wszystkie RE przechodziłem zawsze na hardzie, a w szóstce naciąłem się na tym, że podczas gdy normal jest zdecydowanie zbyt łatwy (dużo amunicji, lekarstw), na hardzie przeciwnicy biją po prostu zbyt mocno i cały czas postać biega mi w tym denerwującym trybie "reanimacji", z rozmazanym ekranem i wibrującym padem. To niby kolejne ułatwienie, bo nie można bohatera tak łatwo zabić, ale już wolałbym, żeby przeciwnicy zadawali mniej obrażeń, a mechaniki wskrzeszania nie było, bo partner sterowany przez SI bardzo się ociąga w pomaganiu ;)
#nikogo! Oh, wait... A tak poważnie, to sam się dziwię, że MS jeszcze nie zablokował możliwości komentowania na swoim Facebooku. Na YouTube zrobił to dawno ;)
Miłość Polaków do gier pecetowych wynika z prostego faktu - konsole były zawsze u nas stosunkowo drogie, a komputer "do nauki" było w swoim czasie dużo łatwiej dostać np. na komunię. Na dodatek gry pecetowe najłatwiej się piraci, a ostatnimi czasy wychodzi sporo niezłych tytułów F2P. Podobnie jest w Rosji, czy choćby w Chinach - chociaż tam dochodzi jeszcze problem tego, że oficjalnie nie można sprzedawać konsol do gier. Na zachodzie gra się natomiast głównie na konsolach, a PC służy do pracy, zwłaszcza że ludzie odchodzą od komputerów stacjonarnych na rzecz laptopów i tabletów.
Zgadzam się ze wszystkim, tylko nie z jednym - we fragmencie o pozbyciu się kul u nóg napisałeś tak, jakby Sony zamierzało wpłacić opłaty za granie online, a na szczęście tego nie zrobi. Oczywiście wiem, że utrzymanie serwerów kosztuje, ale nie zapominajmy że producent konsoli zarabia niezły procent na wszystkich transakcjach w sklepiku (nie wspomnę o licencjach, które wydawcy płacą w przypadku wersji pudełkowych) i właśnie to powinno zapewniać fundusze na utrzymanie serwerów. Tym bardziej, że serwery konkretnych gier już są utrzymywane przez ich wydawców - nie licząc różnorakich usług, płatny Xbox Live to tak naprawdę czat grupowy i maszynka do kolejkowania znajomych, bo przecież grając np. w "Battlefielda" i tak siedzimy na serwerach EA. Sony wybrało sprytny model zarabiania na swoich usługach sieciowych (PS+) i chwała im za to - dużo bardziej wolę takie startupowe podejście w stylu Spotify, niż przysłowiowego wręcz grubaska z cygarem i monoklem, który siedzi w Microsofcie i zastanawia się, jak jeszcze kasę z graczy wycisnąć ;)
WTF, co za spam :O
Odnośnie tekstu - nic dodać, nic ująć. Równie dobrze można by mówić o "upecetowianiu" gier, bo masa ludzi gra w proste gierki przeglądarkowe.
Patrząc na większość z Waszych komentarzy mam po prostu wrażenie, że nigdy nie wstaliście sprzed kompów, a gatunek RPG ogranicza się dla Was do klikania z aktywną pauzą w stylu "Baldur's Gate", ewentualnie "Diablo II", bo "trójka to kit". O "przereklamowanym Dark Souls" nawet nie chce mi się pisać, bo z jednej strony wszyscy biadolą, że gry są teraz zbyt łatwe, a z drugiej, gdy wychodzi tak nietypowy i trudny tytuł, okazuje się, że jest słaby... słaby bo nie można sobie zrobić wesołej drużyny, fabuła jest podawana w sposób który wymaga od gracza zaangażowania w w szukanie wskazówek, a rozgrywka nie wybacza błędów? Ale spoko, wróćmy do nieśmiertelnej formuły komentarzy:
"Autor się nie zna! Gra do dupy. Nowe RPG są do dupy, a Japończycy nie umieją robić gier. Kiedyś to były dobre gry. Czekam, aż twórca X wrzuci "Tego-Starego-eRPeGa" na Kickstarter."
Dla mnie ta gra miała już od początku olbrzymi plus za BigDaddy'ego i Columbię :) Szkoda tylko, że nie ma Songbirda i planszy w Rapture. I Crasha - bo to jedna z flagowych postaci, tylko Activision trzyma łapę na licencji. Dobór postaci jest bardzo dobry. Cieszy Kat z Gravity Rush, Heniek - bo w końcu T3 sprzedał wiele PSXów. Gra ma też coś w sobie specjalnego - klimat gier ze starszych konsol, bo jest prosta, ale jednocześnie pozwala na kombinowanie z atakami.
Mam dziwne przeczucie, że gdyby chodziło o zachodni tytuł, to aż tak by się nie przyczepili. Narzekanie na japońskie gry jest od pewnego czasu bardzo modne. Gry szczuły cycem od niepamiętnych czasów (kolejne części Tomb Raider) i w sumie dopiero od niedawna twórcy poszli po rozum do głowy, prezentując nieco bardziej naturalne bohaterki (Half Life 2, Uncharted, BioShock Infinite, nowy Tomb Raider) więc nie wiem skąd aż taka afera wokół gry, która z założenia ma być przesadzona. To tak, jakby ktoś odkrył, że w God of War można masakrować przeciwników.
Ja proponuję każualowy chłam na PC i poważną, dopracowaną produkcję na konsole. Kickstarter jest dowodem na to, że najwięcej hajsu zbiorą zawsze znani twórcy, a studia indie i tak muszą się męczyć.
@Mr.Wookie1991 - pozwolę sobie zacytować samego siebie: "W ich wyniku udało się jej wytworzyć portal do innej rzeczywistości, w której natrafiła na alternatywną wersję samej siebie – Roberta Lutece". Nigdzie nie pisałem, że to rodzeństwo. Termin "bliźniaki" to uproszczenie na potrzeby tekstu. Z resztą stworzył go sam Comstock, co można zaobserwować w dostępnych w grze nagraniach.
@PETITEK - ten trup to jedna z niewyjaśnionych zagadek, tak samo jak np. kim tak naprawdę był Songbird, bo są przesłanki, by twierdzić, że kiedyś funkcjonował jako człowiek i został "przemieniony" jak Wielcy Tatuśkowie. Najprawdopodobniej jest tak, jak piszesz - w latarni był strażnik, którego zadaniem było zapewne również witanie i odprawianie "pielgrzymów", godnych mieszkania w Columbii. Comstock go ostrzegł, stąd napisy. Zabiło go oczywiście rodzeństwo Lutece, chcąc przy okazji zmotywować dodatkowo Bookera. Zastanawiałem się, czy napisać o tym w tekście, ale uznałem, że nie ma sensu opierać fragmentu tylko na domysłach. Pozostałe informacje w felietonie poparłem bowiem samą rozgrywką i dialogami, albo znalezionymi w grze nagraniami :)
Po co ten hejt? :) Sam tytuł sugeruje, że to "mini poradnik". Cascad już pisał takie rzeczy wcześniej. Całkiem sensownie napisane, trochę tęsknię za czasami, gdy takie rzeczy można było znaleźć w instrukcji do gry i poczytać w trakcie instalacji :)
Fajnie, że klasyczne cRPGi przeżywają renesans. Cyberpunkowych gier nigdy za wiele ;)
To chyba ostatni dobry moment na kupno PS2. Sony wstrzymało produkcję i konsole/gry/akcesoria niedługo zapewne sporo podrożeją. Oczywiście w przypadku najbardziej pożądanych rzeczy i tytułów. Wystarczy rzucić okiem do jakich cen dochodzi "Shenmue" na Dreamcasta.
Warto tak bić pianę na zapas przed premierą? ;) Gram w "ACIII" już od zeszłego tygodnia, spędziłem ładnych kilka godzin również w trybie multiplayer i mogę zapewnić, że żadnego Pay to Win nie będzie. Do wtorku obowiązuje embargo, więc nie będę się wdawał w szczegóły, więc napiszę tak, odwłując się do rzeczy dostępnych w sieci: wystarczy obadać materiały z targów, by zobaczyć, że formuła multiplayera w "ACIII" jest podobna do "Brotherhooda" i "Revelations", a tam za zdobywaną w grze walutę kupowało się... ciuchy dla postaci i alternatywny wygląd broni ;) Polemizowałbym więc z tym "zdobyciem lepszych rzeczy".
Niestety, włócznie zapowiadane były przed premierą dodatku, ale ostatecznie nie znalazły się w DLC.
Pomysł z Hanem Solo jest świetny, tylko że nie bierze pod uwagę sześciu książek, które dokładnie opisują przygody kosmicznych awanturników, łącznie z wydarzeniami poprzedzającymi lądowanie na Tatooine i aferę z wyrzuceniem ładunku przyprawy w przestrzeń kosmiczną.
"Kingdom Hearts"... Seria do której nie mam pojęcia, jak się ustosunkować :) Najpierw jako nastolatek uważałem to za profanację moich ukochanych Finali ("Co, Goofy i Donald z Cloudem w jednej grze?!") potem zagrałem w jedynkę i mnie niemiłosiernie wciągnęło. Dziś cholernie żałuję, że nie skończyłem żadnej z gier z serii, bo dorosłem chyba do tego, by docenić to połączenie światów - w końcu bajki Disneya to moje dzieciństwo. Bardzo bym chciał zobaczyć remake jedynki i dwójki na PSN, albo jeszcze lepiej na 3DSie. A tak lipa trochę, bo nie umiałbym się chyba wczuć w to uniwersum, nie znając jego absolutnych podstaw. Jedno trzeba przyznać - w każdej z częśći absolutnie rządzi muzyka, nigdy nie zapomnę utworu który przygrywał w zwiastunie jedynki.
@kęsik - "Dark Souls" ma fabułę, tylko że bardzo niejasną i przepełnioną symbolami - wiele rzeczy trzeba rozumieć z kontekstu, przez to jakieś 90% graczy skupia się na samej walce. Taki paradoks, zarzuca się konsolom, że gry są proste i mają prymitywną fabułę, a gdy wychodzi coś mocno staroszkolnego, z fabułą która nie jest podana na tacy, to zostaje sprowadzone do "jakiegoś cRPG bez fabuły" ;) Warto też pamiętać, że twórcy "Dark Souls" działają w temacie dungeon crawlerów od wielu lat. To własnie ich robotą jest m.in. seria "King's Field". Podsumowując - na konsolach wychodzi niemniej ambitnych gier, niż na PC. Problem w tym, że wiele nie opuszcza granic Japonii, a jeszcze mniej trafia do Europy.
Chciałem napisać tekst o podobnym wydźwięku, ale zrobiłeś to Hed dużo lepiej! :D I przy okazji wielkie dzięki, za wspomnienie o moim tekście. "RE: Operation Raccoon City" mi się podoba i mówiąc szczerze, na tle wielu poprzednich spin-offów, wypada nawet bardzo dobrze. Jesienią wychodzi "Resident Evil 6" więc trochę nie rozumiem narzekania na "psucie serii", skoro Capcom dał wyraźny znak, że działa nad główną linią tytułów i planuje trochę powrócić do mroczniejszych klimatów. Paradoksalnie, ci sami gracze i recenzenci potrafią co roku podniecać się kolejnym "Call of Duty". "RE:OR" uruchamia wspomnienia. Trafienie do lokacji, zbabtcg z części drugiej lub trzeciej (skończonej niegdyś 14 razy na PSX) było bardzo nostalgiczne.
@Brucevsky - zapamiętałem ucieczkę przed chmarą zombie ze stacji benzynowej, a potem kolizję z cysterną, ale jeśli dobrze pamiętam, to mieli z nią czołówkę, więc nie bardzo mogli uciekać :D
@lukas_dion - pisałem o tym w sekcji "Nowe życie starszych gier". Gra o której wspomniałeś, to nic innego jak opisany w tekście remake na Game Cube'a, który został wydany ponownie na Wii. Fakt, że mogłem o tym wspomnieć, ale i bez wymieniania wszystkich dostępnych platform przy każdym tytule, tekst rozrósł się do niebotycznych rozmiarów :) Faktycznie jest to jeden z najbardziej klimatycznych "Reidentów". Pod względem mroku, dotrzymuje mu kroku jedynie "Zero" i najnowszy "Revelations".
Dowaliłeś z tym "Fable"... Ale masz rację i nie można się nie zgodzić! :P Serio, to była gra z olbrzymim potencjałem - jedynka mi się podobała, dwójka okazała się jeszcze wspanialsza pod kątem klimatu ale kulała w temacie wyzwania. Trójkę kupiłem w edycji kolekcjonerskiej i chociaż nie żałuję, to sama gra mocno mnie rozczarowała. Dobrze, że Peter porzucił Liobhead. Wprawdzie "Fable" już więcej nie stworzy, ale tę serię i tak zakatrupił Microsoft ze swoim Kinectem. A teraz branżowy Piotruś Pan będzie mógł znowu poeksperymentować :) Kto pamięta szok jaki wywołał w swoim czasie "Black & White" ten wie, że tego gościa stać na wiele.
"zasługuje na ocen 70 i warto ją kupić dopiero jak zleci do 50 złotych." - niestety przez takie podejście, obecny rynek gier wygląda, jak wygląda. Dlaczego powszechnie wybacza się fabularny debilizm w strzelankach i nastawienie na pozbawioną jakiejkolwiek głębi sieciową wyrzynkę, a gdy wychodzi jakaś fajna ambitna gierka, która nie do końca spełnia pokładane w niej olbrzymie oczekiwania, od razu sprowadzana jest do poziomu gry słabej? To trochę tak, jakby znany developer zapowiedział "moja kolejna gra, to będzie wielkie gówno - obiecuję to Wam!" i później recenzenci przyklasnęliby wesoło wystawiając wysokie noty - "bo nie kłamał i spełnił oczekiwania" ;)
Przyznaję Ci szczerą rację Karol - mam bardzo podobne odczucia względem "DNF". Miałem dostatecznie dużo lat, by jarać się "Duke Nukem 3D" będącym w moich oczach dużym krokiem naprzód od czasów obu odsłon "Dooma". Dlatego do "DNF" podszedłem z dużym sentymentem - sęk w tym, że zarówno liczni dziennikarze jak i gracze, albo tej serii po prostu nie czują (są za młodzi lub za krotko grają?) albo w mieszaniu nowych przygód Księcia z błotem odnajdują zadośćuczynienie za te wszystkie 9tki i 10tki wystawiane kolejnym odsłonom "Call of Duty" i ogólnemu kretynizmowi, który towarzyszy obecnie przy wystawianiu ocen. COŚ musiało dostać wreszcie poniżej magicznej 7ki i trafił się nieszczęsny "Duke"- który ma wiele klasycznych rozwiązań i pokazuje trendom środkowy palec, za co ma mój szacun i tyle ;)
@Selfisz - u mnie było wolniej tylko w pierwszym filmiku dema, gdy Shepard szedł do dowództwa. Spróbuj przestawić w konsoli rozdziałkę na 720p - to natywna rozdzielczość tej gry i powinno śmigać szybciej, a będzie wyglądać identycznie, bo jest sztucznie podciągana do fullHD przez konsolę. Taki sam problem miałem z pierwszą częścią gry na X360. W dwójce już tego problemu nie było, ale za to zauważyłem, że problem występuje na PS3 w przypadku niektórych misji w dwójce i w demie trójki :)
@kęsik - jestem pełen uznania dla Twojej wiedzy. Nie chciałem sobie psuć niespodzianek względem ME3 ale teraz zajrzałem do newsów i faktycznie wiele wskazuje na to, że masz racje odnośnie drużyny. A liczyłem na to, że na stałe, w grywalnym składzie będzie jakiś Kroganin i oczywiście "Doktorek" :( Jeśli chodzi o Liarę i dodatek do ME2 oczywiście wiem, ale jej towarzystwo (obok Garrusa) było w ME1 moim ulubionym, dlatego cieszę się, że będę mógł ją zabierać do walki częściej. Inna sprawa, iż właśnie przeczytałem w jednym z wywiadów, że do głównych misji skład będzie narzucony "z góry", a wyboru będziemy mogli dokonywać jedynie względem misji pobocznych. Zobaczymy, ale teraz sam zaczynam się martwić - dopasowywanie drużyny do stylu rozgrywki było jednym z kluczowych aspektów Mass Effect w moich oczach.
@would - to jest dobry temat na osobny artykuł. Autorzy gier są teraz bardzo poprawnie polityczni, bo media uwielbiają skandale - a te szkodzą często sprzedaży. W starych "Falloutach" można było strzelać do dzieci. Gdyby Shepard go po prostu olał, znaleźliby się jacyś psychologowie twierdzący, że gra pokazuje iż należy olewać bezbronnych w potrzebie i byłoby pozamiatane. Fakt faktem, że powinna być jakaś opcja w stylu "wyłaź gówniarzu z tego szybu jeśli ci życie miłe" :D
Zawsze będzie pewnie opcja odratowania wszystkich towarzyszy (z wyjątkiem oczywistego wyboru z jedynki) zaczynając z nowym stanem gry :)
Bardzo sensowne przemyślenia! Pamiętam narzekania w czasach PS2, że "gry nie mają już tego klimatu co kiedyś". Fajny tekst generalnie! :) Mam tylko jedno "ale" - to nie jest ludologia :)
@Kazioo - Dzięki za wyjaśnienie. Prawdę mówiąc, wydawało mi się to trochę naciągane i brzmiało jak marketingowy chwyt, a teraz już wiem. Napiszę pod newsem małe sprostowanie - zajrzałem do wikipedii i odświeżyłem zapomnianą już wiedzę z liceum ;)
Drogi Pawle, nie chodziło tylko o polemikę z grafomanią, ale raczej zawarcie na GP wpisu wyjaśniającego choć część niuansów wokół ACTA - wcześniej o temacie napisali tylko Sathorn i Barth89 odpowiednio informując czytelników o tym, że w ogóle coś się dzieje, a w drugim przypadku wrzucając ankietę "X, czy Y?".
Kłaniam się pełen uznania, równie nisko jak za pierwszym razem. Masz (niestety, bo chciałbym by było bardziej idealnie) sporo racji i sam zdaję sobie sprawę, że wielu protestujących nie tylko ruszyło się na ulicy dlatego, że ich wirtualny świat jest zagrożony, lecz również z tak prozaicznego powodu, jak wyszydzana przysłowiowa chęć oglądania w sieci za darmo seriali. Z drugiej strony, nie byłbym do końca skłonny podpisać się pod stwierdzeniem, że ludzi w sieci nie obchodzi polityka i to co się dzieje w kraju - obchodzi, ale do czasu gdy wystarcza "wykop effect", czyli swoiste działania społeczne odbywające się za pomocą sieci. Mam na myśli wszelkiego rodzaju akcje, petycje i komentarze organizowane na portalach społecznościowych. Może właśnie potrzeba nam takich przedstawicieli w "realu" jak Krzysiek Gonciarz - którzy pośredniczyliby pomiędzy światem wirtualnym, a realnym. Ludziom faktycznie nie chce ruszać się z domu, ale czujności odmówić im nie można - jakby nie patrzeć, to właśnie w Internecie możemy dowiedzieć się od razu o wszelkich przekrętach, wpadkach i machlojkach w Polsce, a media bardzo lubią traktować pewne sprawy wybiórczo. Wystarczy rzucić okiem na wspomniany Wykop (ostatnie kontrowersyjne info o projekcie unijnej dyrektywy zakazującej sprzedaży alkoholu w centrum miasta i w określonych godzinach) oraz to co serwuje nam telewizja - "Madzia z Sosnowca". Podobnie było z dopalaczami i krzyżem pod Pałacem Prezydenckim.
@Damian1539 - Pita mnie wyręczył, ale mam bardzo podobne przemyślenia względem tytułów dostępnych na NDSa. Bardzo podoba mi się seria "Ace Attorney", "Professor Layton" oraz lekko niedoceniony, choć bardzo urokliwy "Hotel Dusk". "999" miał jednak to coś wyjątkowego - klimat potęgowany przez muzykę, intrygę w intrydze i wszechobecne liczby. Doznawałem przy tej grze, jak przy mało której. Od tej pory wszystkie nowele wydają mi się trochę gorsze, lub po prostu inne od "999" i przez to gorsze. Wymienione przez Pitę tytuły są jednak warte zainteresowania nawet, jeśli trzeba się do nich z początku trochę na siłę przekonywać - tak bywa również z niektórymi książkami, czy filmami :)
@Azerath - wielkie dzięki za konstruktywny i długi komentarz! Oczywiście masz rację, że temat ledwo został liźnięty i faktycznie, chodziło w dużej mierze o moje subiektywne odczucia. Choćby dlatego, że wątek romantyczny w "Mass Effect" zdaniem niektórych jest świetny - dla mnie zaś tylko "ok". Jeśli chodzi o wymienione przez Ciebie produkcje, oczywiście się zgadzam! O Maxie chciałem pisać, ale ograniczyłem się niestety tylko do wzmianki o Samie Lake'u pod obrazkiem z "Alana Wake'a". Inna sprawa, że narracja w grze skupia się bardzo wokół dnia tragicznej śmierci najbliższych bohatera - przez co motyw miłości wiąże się z wieloma innymi, takimi jak zawodowe wypalenie, rezygnacja, czy tkwiące głęboko pragnienie zemsty. Drżę o trzecią część tej świetnej serii, bo domyślam się, że nie będzie się równiać z kunsztem Lake'a. Z "MGS" mam natomiast paskudny problem - bardzo szanuję tę serię, ale nie daję rady jej wielowątkowości i filmowości. Przez to jedyną częścią, w której zobaczyłem napisy końcowe było "Ghost Babel" na Game Boya - w pozostałych pomimo ogólnego zachwytu nad rozgrywką gdzieś mi się rozywała motywacja wraz z kolejnymi długimi rozmowami przez Codec. Mam nadzieję, że podejście do MGS3 (zdaniem wielu najlepszy) na 3DSa to zmieni, ponieważ zdaję sobie sprawę, że Kojima jest (nie bójmy się napisać) geniuszem w swoim fachu. "Dante's Inferno" to świetny przykład - faktycznie o nim zapomniałem, choć to zapewne dlatego, że grę stworzono w oparciu o dzieło literackie. Teraz przyszedł mi automatycznie do głowy "God of War" i tragedia Kratosa, który utracił żonę i córkę - ale znów, scenarzyści ograniczyli się w tym przypadku do kilku filmików, a reszta to rąbanie greckich mitologicznych potworów ;) Twój komentarz zainspirował mnie, by robić research i pocisnąć temat w przyszłości dalej :)
Wiele wskazuje na to, że stoi za nią jednak "pro" firma, która realizuje też m.in. spoty dla Platformy Obywatelskiej :P: http://showmedia.pl/showmedia,menu,6,108.html
Nawet chyba Ty o tym pisałeś Krzyśku i chciałem Cię zacytować, ale nie mogłem sobie źródła tej wiedzy przypomnieć :D
@aope - Dzięki za konstruktywną krytykę. Spodziewałem się takiego głosu, ale dobrze, że wyraziłeś to Ty w taki właśnie merytoryczny sposób, a nie na zasadzie "o trololo, gość pisze o wpisie Matio, bo chce mu pojechać, trololo". Już wyjaśniam dlaczego zdecydowałem się na taką formę wypowiedzi. Ponieważ znajdujemy się w sieci, jedyną metodą na polemikę w takim wypadku byłby komentarz pod tekstem Matio K. lub właśnie ten wpis - wybrałem to drugie, ponieważ mogłem to zrobić bardziej przejrzyście i wyczerpująco. Dodatkowo moją notkę ma szansę autor zauważyć i może jakoś się ustosunkować. Nie chodzi o "jechanie" po kimkolwiek i jego poglądach, ludzie mają takie samo prawo popierać ACTA jak być przeciwniki - sęk w tym, że jak na razie trafiłem na jednego zwolennika tej umowy, który miał sensowne argumenty i prowadził dyskusję na poziomie bez określeń w stylu "banda dzieciaków nic nie wie". Co więcej, nawet ta jedna osoba potrafiła również wskazać zagrożenia płynące z podpisywania ACTA przez Polskę - niejasności w zapisach itd. Dlatego pomyślałem, że odpiszę Matio K. tak, jak robią to między sobą blogerzy lub np. dziennikarze, czyli poprzez polemikę na łamach swoich stron/blogów/czasopism. Dzięki temu mogą skorzystać Ci, którzy mogliby choćby pomyśleć, że takie jednostronne stanowisko panuje wśród wszystkich autorów na Gameplayu ;)
@NewGravedigger - poszperam w temacie i dam znać, bo napisałem o tym wszystkim w oparciu o wspomnienie wpisu na jakimś serwisie (Policja.pl?) gdzie o nalocie i MP3 było napisane. Być może, mają na to jakieś sposoby/haki prawne - typu, że mp3 było rzekomo nielegalnie kopiowane z jakichś nośników itp. Poszperam i napiszę tu w komentarzu! :)
Wielkie dzięki! Takie uwagi motywują do roboty :) Właśnie poprawiam drobne babole, bo widzę, że trafiło się kilka powtórzeń i mniejszych wpadek stylistycznych.
Odnośnie prawa - chodzi o to, że teoretycznie w świetle prawa możemy pobierać na własny użytek filmy i muzykę, ale już gdyby Policja zechciała zrobić tzw. "nalot" podliczyliby nas za każdą posiadaną na dysku MP3 za którą nie mielibyśmy dowodu zakupu i nie byłoby możliwości odwołania się od czegoś takiego. Poza tym ściąganie z P2P najczęściej równa się udostępnianiu (choćby części plików), więc prawo przytoczone przez Matio K. które rzekomo ma pozostać takie samo, gdy wejdzie ACTA już teraz wcale na piractwo muzyczne nie przyzwala ;)
@Cayack - masz rację, choć w tym przypadku bardziej chodziło mi o to, że pojawiały się komentarze typu "co się dzieje na tym Gameplayu, czemu nikt mu nie zwróci uwagi" - a pomyślałem, że będę mógł sobie z tego zrobić ciekawe ćwiczenie "pisarskie". To znaczy, gdy zazwyczaj piszę o grach i zjawiskach pokrewnych, schemat działania jest podobny - research, dane, jakieś przemyślenia. Teraz miałem bardziej złożoną tematykę, inną formę i musiałem do tego wpisu przygotować się w inny sposób. Choćby po to, by poszukać jeszcze raz linków, które w nim umieściłem - a może i ktoś na tym skorzysta, bo w zalewie informacji o ACTA szczegóły o zapisie w Konwencji Wiedeńskiej i jego konsekwencjach, czy raport Mirka Filiciaka i Alka Tarkowskiego bywają trochę pomijane - przynajmniej widziałem je raptem w kilku miejscach, a hasło "Anonymous wyłączyli sejm.gov.pl" były wszędzie :) Pozdrawiam!
@PatriciusG. - sęk w tym, że każdy ma prawo do swojego zdania. Matio K. wyraził je w dość uproszczony sposób, przez co spotkał się ze słuszną krytyką. Inna sprawa, że być może o to mu chodziło, bo zrobił szum - dowodem na to jest nawet to, że napisałem ten wpis :D
Wielkie dzięki Panowie! :) Choć tak naprawdę, mam świadomość, że można o tym pisać dużo więcej i jest mnóstwo ciekawych tekstów w sieci - w sumie podsunąłeś mi pomysł żeby zrobić uaktualniany na bieżąco wpis-agregat który zbierałby najnowsze doniesienia i nagłówki z artykułów dotyczących tematu z oznaczeniem daty.
Witam, kłaniam się nisko i oświadczam, że popełniłem odpowiedź: http://gameplay.pl/news.asp?ID=65853 Trochę wyszedłem z formy, ale mam nadzieję, że da się czytać i nie jest o "Pawiu" ani "Lewatywie" ;)
Świetny wpis. Interesujący i napisany w lekki, przyjemny sposób pobudzający wyobraźnię. Swoją drogą miałem zawsze podobne odczucia względem gier - uwielbiałem aurę tajemnicy i eksplorację niezbadanych światów. Dreszczyk emocji taki sam jak ten, który towarzyszył czytaniu w podstawówce "Hobbita". Gratuluję i chylę czoła. Takich tekstów brakuje mi ostatnio na Gameplayu w zalewie pseudo "ludologii". Czytujesz blog JawneSny? Jednocześnie pragnę skorzystać z okazji i powitać Cię po sąsiedzku na łamach GP :)
Już od piątku miałem w planach napisać coś o ACTA od siebie, ale miałem inne obowiązki, które nie pozwoliły mi poruszyć tematu jako pierwszy, a potem stwierdziłem że skoro pisali o tym choćby Pita i Sathorn, to nie warto spamować i wałkować tego samego. Myliłem się... "Interesuje mnie Wasze zdanie na temat zachowania polityków i ich uporczywego wmawiania obywatelom, że strony uległy awarii, a nie atakom hakerskim. Czy nie sądzicie, że to wystawianie się na pośmiewisko?" - czyli przenieście wątek z forum tutaj i wchodźcie na bloga... Brakuje tylko nieśmiertelnej ankiety. Może coś w stylu "Szybka ankietka: Wolicie PIPA, SOPA, czy ACTA?"
Warto dodać, że jakość gry nie wzięła się znikąd - początkowo wydana była wyłącznie na Xperii Play, jako jeden z tytułów ekskluzywnych. EA musiało się więc przyłożyć, bo właśnie takie gry (których jest niestety niewiele) miały być głównym atutem przemawiającym za kupnem tego modelu telefonu.
A gdzie ankieta? Jakieś pitu-pitu, a nie prawdziwa ludologia, bieda :(... A tak na poważnie, to jestem pod wielkim wrażeniem, co tu dużo mówić - dobra robota. Podobał mi się fragment na temat "Bioshocka", który swoją drogą najbardziej panuje do Dieselpunka (podgatunku Steampunk, jakby nie patrzeć) stąd pewnie rozbieżności, czy to jeszcze Steampunk, czy już nie.
Przy okazji dodam jeszcze, że grafika na Korriban to akurat pechowy przykład. Generalnie Imperium ma brzydsze/mniej przyjazne planety. Smuggler startuje w Ord Mantel - jest zielono, ładna woda itd. Potem leci się do Curuscant i jest "efekt łał" bo miasto prezentuje się niesamowicie. Odpowiednio Imperium też ma swoją stolicę, ale jest ona umiejscowiona na mocno zalesionej, mrocznej planecie która znowu miłośników kolorów może zniechęcić.
Na potrzeby tego komentarza użyję nomenklatury godnej najznamienitszych ludologów Gameplaya. Zaletą SWTOR jest bowiem niespotykana dotychczas w grach MMO immersja - dzięki udźwiękowionym dialogom i relacjom z drużyną nie musimy odgrywać naszej postaci, bo to raczej ona "odgrywa nas". Brakuje mi tylko tzw. "chat bubbles" czyli chmurek pojawiających się nad głową podczas pisania, opcji siadania na krzesłach w kantynach i możliwości kupowania alkoholu. Słowem - potrzeba więcej pierdółek, które uczynią grę bardziej przyjazną RolePlayerom, do których się zaliczam. Nie wiem ile starczy Ci motywacji do gry, ale ja trafiłem chyba na swoją ulubioną klasę w MMO ever. W WoWie podobało mi się ich wiele i jednocześnie żadna na tyle, bym wytrzymał z nią na długo. W uniwersum Starej Republiki zacząłem jako Smuggler, bo chciałem iść drogą Dobra i Piękna (i fajniejszej, przyjemniejszej muzyczki) i było ok, ale po 15 poziomie spróbowałem zagrać Bounty Hunterem (Powertech) i pozostałem po stronie Imperium. Wygrał głos postaci (badass totalny), klimat polowania w galaktyce oraz urocza towarzyszka Mako, której usposobienie przekonało mnie do popełniania dobrych uczynków. Tym samym na maksa wczuwam się w Łowcę, który nie cierpi Republiki, ale jednocześnie ma w dupie Imperium i postępuje zgodnie z własnym kodeksem honorowym.
No shit Sherock! :O O tym, że to będzie gierka na XBLA mówiło się zanim Microsoft oficjalnie potwierdził, że w ogóle coś takiego pojawi się na ich konsoli ;>
Szkoda, że SEGA jest głucha na prośby fanów o "Shenmue 3". Nie znam drugiej marki, która zmotywowałaby ludzi do organizowania tylu akcji, a firma ma to totalnie gdzieś i wolą wałkować kolejne części Sonica. :/
Twój "spam" Drogi Kolego jest dłuższy i ciekawszy niż niejeden z "ludologicznych felietonów" które zalewają ostatnio Gameplay, stawiając przed czytelnikami jakże istotne dla rozwoju branży elektronicznej rozrywki kwestie typu "czy na kiblu lepiej gra się na PSP czy DSie" ;)
Ah... "Mass Effect 2" - gra, której życzyłem zawsze mniej hype'u, bo być może więcej "growych hipsterów" by się do niej przekonała :) Świetna space opera, w której faktycznie ktoś źle rozłożył scenariusz. Niemniej jednak nadal jest to jedno z najciekawszych uniwersów, wygrywające u mnie przez pewien czas nawet ze "Star Wars" i z niecierpliwością czekam na część trzecią, by wreszcie tę epicką ekipę wykorzystać w walce :P
"Czego nie wolno pisać? 1. Spamu – krótkich twitterowych postów, które w prosty sposób mają zawyżyć
statystyki oglądalności danego bloga. Tego typu posty będą wyłączane z głównej
strony."
@sebogothic - jestem tradycjonalistą, więc "Deus Ex" określiłbym raczej jako grę akcji z elementami RPG, albo FPSa z elementami RPG, lecz nie RPG sensu stricte. Jeśli chodzi o symulator życia w świecie Fantasy - grałem oczywiście w "Gothic", ale z tego co pamiętam nie dało się tam ożenić, nie było aż tak rozbudowanego craftingu (choć faktycznie proces tworzenia broni był bardzo rozbudowany i grając w "Skyrim" przypomniał mi się "Gothic") oraz aspekty socjalno-społeczne, były trochę prostsze. Przynajmniej ja to tak odczuwam :)
Bardzo ciekawy wpis - przeczytałem jednym tchem :) Przy okazji widać, że nasze rodzime "afery" z red. naczelnymi niektórych portali handlującymi wersjami PROMO na Allegro, to pikuś przy zachodniej "branży" :D
@skatefish - niespecjalnie, ponieważ w tym przypadku prawo nie działa wstecz i nie usuną ludziom z kont rzeczy już zakupionych. Niemnie jednak posiadaczy Xboxa oburzył fakt, że firma sprzedaje coś od kilku lat (bronie dla awatara) i nagle bez uprzedzenia wycofuje tę rzecz z Rynku jako "niezgodną z polityką". To drobiazg, ale ta rzekoma niezgodność brzmi trochę przerażająco pod względem tego, czego klient może się spodziewać w przyszłości nieprawdaż? :)
Bardzo przyjemny tekst, aczkolwiek zastanawia mnie jeden detal - jak to jest, że miłośnicy grania na PC jako pierwszą swoją konsolę zazwyczaj wybierają X360? :) Ten sprzęt ma przecież bardzo pecetowe korzenie i z blaszakiem moim skromnym zdaniem gorzej się uzupełnia, niż Wii czy PS3. Z exclusiveów, które na ten moment nie ukazały się i nie mają ukazać na blaszakach pozostaje seria "Halo", druga i trzecia część "Gears of War", "Forza", "Fable 2" i "Deadly Premonition". Pod kątem tytułów niedostępnych nigdzie indziej, polecałbym w takim wypadku sprzęt konkurencji. Skoro już jednak X'a masz, polecam koniecznie spróbować "Dark Souls". Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika RPG ;)
Jestem zaskoczony... Nikt w "SW:TOR" nie gra? :D Ja zacząłem w piątek wieczorem i spędzam przy tej grze zdecydowanie za dużo czasu. Spodziewałem się raczej kolejnego schematycznego MMO, a czuję się tak, jakbym tłukł w dobrego nastawionego na pojedynczego gracza RPGa :)
Rezerwuję sobie z tego miejsca dwa tematy na wpisy: 1 "Co dostaliście pod choinkę" i drugi "Czy wolicie karpia, czy śledzia", ok?
@Dunmer - "RDR" wyszedł też na PS3, więc tutaj raczej nie ma mowy o statusie "exclusive" czy nie - Rockstarowi generalnie nie chce się robić na pecety, co widać po słabej optymalizacji "GTA4" i przycięciu animacji w "L.A Noire" do 30 klatek. Podejrzewam, że z "Read Dead Redemption" musieliby się nagimnastykować przy silniku więc woleli totalnie odpuścić. Ewentualnie wydadzą tę grę za rok lub dwa, z niezmienioną względem konsol oprawą, zaadaptowaną na potrzeby komputerów osobistych przy pomocy jakiegoś wbudowanego emulatora.
@krzychu2k7 - mam nadzieję, że w okresie świątecznym będę miał więcej czasu na popisanie dłuższych tekstów, a może nawet i nagranie wideo. Trochę demotywuje mnie to, że czasem trzeba się przebijać przez spam pokroju "Lubicie grać na siedząco, czy na leżąco" ;) Ale bardzo dziękuję za pamięć! :)
@Panowie - jedna z najlepszych gier, jeśli chodzi o coś więcej, niż tylko strzelanie. Wybaczcie ale "Halo" czy "Gears of War", choć ustanowiły pewne standardy nie niosą żadnej wartości merytorycznej. "Alan Wake" niesie.
@korektor - drogi korektorze, który zarejestrował się specjalnie by napisać ten komentarz - doceniam wysiłek, ponieważ sam bardzo nie lubię tekstów przeładowanych "gamepleyami", "trailerami" i "contentem", ale może litości trochę co? ;) Jakbym napisał "dyrektor do spraw wizerunku" to rozminąłbym się z prawdą i nikt by nie zrozumiał, bo nierzadko "community manager" to zwykły moderator. A jakbym napisał, że moderator też mógłbym się z prawdą rozminąć. Moim zdaniem nie należy przesadzać ani z polskością, ani zaśmiecaniem tekstu "makaronizmami".
Wow! Nie spodziewałem się materiału akurat z tej gry, dobra robota! :) Czym zgrywasz wideo z konsoli? Pytam bo sam planuję zakup jakiegoś urządzenia, które pozwoliłoby mi na taki zabieg.
@promilus - z tego miejsca rezerwuję sobie prawo do zamieszczenia wpisu z cyklu "Ja napiszę dwa zdania, a wy poklikacie w ankiety" poświęcony tematowi grania na konsolach przenośnych podczas siedzenia na kiblu :)
Nigdzie nie widziałem stwierdzenia, że tekst jest archiwalny i nie padły żadne daty a "nikt nie wydał jeszcze czegoś podobnego" potraktowałem jako stwierdzenie "Left 4 Dead było rozczarowujące, a nikt nie wydał czegoś podobnego" ;)
"Niezapełniony, bo nikt nie wydał jeszcze czegoś podobnego, a mianowicie gry łączącej w sobie elementy survival-horroru, z kooperacją, w formie FPP. " - programiści z jakiegoś wschodnioeuropejskiego postkomunistycznego kraju, w którym niedźwiedzie polarne biegają po ulicach, stworzyli taką grę i nazywa się "Dead Island" ;)
@Azerath - warto choćby dlatego, że dzięki temu wpisowi zobaczyłem filmik z Twojego odnośnika :D WoW! Nie trafiłem wcześniej na żaden komentarz z tym, ale ewidentnie fragment tego dokumentu wykorzystano na stronie. Temat przerażający i fascynujący zarazem. Jestem jeszcze badziej ciekaw tej gry. Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak niewielkim kosztem można wzbudzić zainteresowanie graczy - uwielbiam takie przykłady marketingu wirusowego. Zamiast zwykłych zwiastunów i nachalnej reklamy, musimy sami rozkminiać co to ciekawego będzie :) To lubię!
Racja, popełniłem literówkę. Chodziło o 11 grudnia czasu amerykańskiego, czyli u nas w nocy z jutra, na niedzielę. Boję się jednak poprawiać, bo miałem problemy z CMSem, spróbuję później :P
@sebogothic - to zależy od ustaleń na linii serwis-wydawca oraz ustaleń wewnątrz danej redakcji. Zazwyczaj jednak jest tak, że "promek" się nie wypożycza. Lądują w redakcji na stałe. Tam już są rozdzielane według zainteresowań i potrzeb poszczególnych redaktorów. Niektóre serwisy stosują również taką metodę, że płytki leżą w redakcji, a redaktorzy nie dostają ich na własność - jest to swoją drogą niezłe zabezpieczenie przed handlem "promkami". Gorzej, jeśli w całym serwisie jest przyzwolenie na handel takimi kopiami, tak jak w tym przypadku o którym wspomniałem w tekście. Należy też brać pod uwagę to, że czasem "promki" dostają pojedynczy dziennikarze prowadzący dział gier wideo na jakimś mainstreamowym portalu lub w gazecie. Wtedy już nie ma nad nimi kontroli, ale z drugiej strony gdy się wyda, że sprzedają kopie "PROMO" to najczęściej wydawcy sobie to zapamiętują na przyszłość i już tak różowo nie jest.
@Emisariusz - ok, właśnie o merytoryczną dyskusję mi chodziło :) Oczywiście nie uważam "Beczek" za kamień milowy, ale raczej samo zjawisko zainteresowania nimi. Zauważ, że w Polsce wychodziły już książki o grach i przechodziły bez echa. O tej książce się mówiło sporo (ile w tym marketingu i z drugiej strony krytyki marketingu, to już temat na osobną dyskusję) ale sukces jest - bo gdyby gracze w ogóle nie chcieli słyszeć o jakiejkolwiek książce o grach, przeszłaby bez echa.
Sprzedawanie gier w kawałkach faktycznie mogłoby sporo pomóc i zgadzam się, że pudełkowe edycje (zwłaszcza konsolowych) produkcji są u nas bardzo drogie. Na PC wygląda to już lepiej i jest jeszcze na dodatek świetny Steam ze swoimi promocjami, ale fakt, że w stosunku ceny/zarobki do zachodu nam jeszcze bardzo daleko. Inna sprawa, że może po prostu zarobki powinny być u nas wyższe, a mamy do czynienia na rynku pracy z bardzo paskudnym zjawiskiem cięcia kosztów właśnie na pensjach :)
@Emisariusz - będzie krótko, bo Twój komentarz jest bardzo ofensywny, a w innym wątku się chwalisz "jeszcze z rok temu gdy mialem wiecej czasu sciagalem gier na potege z torrentow/czesc kupowalem", więc wiem z kim dyskutuję :) Oczywiście, gloryfikujmy kombinatorów i oszustów, wydawcy to imperialistyczni złodzieje, kiedyś gry były lepsze, a K.G jest moim kolesiem dlatego w ogóle wspomniałem o "Beczkach". A tak poważniej już, moim zdaniem z moralnego punktu widzenia biedna dziewczynka z małej miejscowości, która dostała upragniony komputer na komunię, na który składała się cała rodzina i ściągnie sobie z sieci nową część "The Sims" ma dużo mniejszą szkodliwość, niż wyrachowany "redaktor", który na procederze ZARABIA. Bogaci się cudzym kosztem. Piraci którzy ściągają na własny użytek są powszechnie potępiani, choć nie nie bogacą się na tym w dosłowny sposób. Dlaczego zatem w tym przypadku mam milczeć? Rozczaruję Cię, wydawcy nie dokładają mi do pensji, ba ja nawet nie jestem na stałej pensji nigdzie teraz zatrudniony. A mimo to kupuję oryginalne gry ;) Jeśli chodzi o ocenę "Afterfalla" - olać kwestię cyferek względem gry, która ma przecież prawo się komuś podobać. Tu chodzi o sam fakt oszustwa. Anonimowi atakując PSN też chcieli się sprawdzić, czy napsuć krwi? Poza tym wątpię, by postawienie takiego bota byłoby jakimś wielkim problemem. Równie dobrze ten ktoś mógłby sobie ręcznie klikać z TORa ze zmiennym ip ;)
Czy blokowanie aukcji, które naruszają zasady to donosicielstwo? Nie jestem pewien. Bardziej chodzi o to, by promek właśnie nie kupować, bo w zamian za to można kupić wersję pudełkową. Sęk tym, że przeciętny Kowalski myśli, że jak jest napisane iż gra jest oryginalna, to już wszystko jest w porządku. A nie jest, bo to "Not For Resale".
Propozycje zacne. Ale ja chcę templariuszy skumanych z nazistami i Asasyna pomykającego po dachach okupowanej przez Niemców Czeskiej Pragi (Warszawa by była za pięknym pomysłem :P). Było niby "Saboteur" ale wplecenie gry w realia Drugiej Wojny Światowej bardzo by pasowało imo.
Czwórka to moja ulubiona część z serii "Resident Evil" ale w temacie bossów i ogólnie antagonistów z gier wideo, w czołówce będzie dla mnie Nemesis - nieustępliwy, brzydki, inteligentny i sprawny w walce oraz, wydawałoby się, że praktycznie nieśmiertelny.
@ksys22 - dzięki za obszerną wypowiedź, ale mam wrażenie, że tym wpisem trochę Cię uraziłem a zajmujesz się sprzedażą gier. Tak się akurat składa, że mam znajomych pracujących w sklepach z grami i znane mi są ceny sugerowane. Wiem też jak liche zyski można mieć w przypadku niektórych premierowych tytułów. Nie zapominaj jednak, że ceny gier PC w Polsce są dużo mniejsze niż na zachodzie, a właśnie na tę platformę dostajemy najczęściej spolonizowane tytuły - czyli koszty dystrybucji jakby nie patrzeć są większe. Egzemplarze na konsole faktycznie najczęściej są horrendalnie drogie, ale to nie zawsze wynika od naszego polskiego dystrybutora - po prostu wydając daną grę na konsolach, sami wydawcy muszą płacić producentom konsol za licencje. Pozwolę sobie też polemizować w przypadku przytoczonej w tekście ilości 40 egzemplarzy danego tytułu. Prosty przykład - "Dark Souls" na PS3. Gra błyskawicznie wyszła ze sklepów i sama Cenega miała u siebie niedobory. Sklepy z grami wszystkie telefony odbijały z oświadczeniem "nie ma i nie wiadomo kiedy będzie" ale na Allegro można było kupić grę w dwóch magicznych cenach - sugerowanej 229 (sprzedawało się kilkanaście sztuk tygodniowo, obserwowałem) i niższej bardzo popularnej 199 zł. W przypadku tej drugiej, widziałem jak aukcja z 50 sztukami poszła w ciągu jednego tygodnia do zera. Skoro gier u dystrybutora nie było, a z Wielkiej Brytanii można zamówić ten tytuł za 175 zł wraz z przesyłką, łatwo się domyślić skąd owi handlarze mieli towar. Czasem są tak bezczelni, że piszą nawet "wysyłka w ciągu 2 tygodni", albo "wysyłka z UK" - po prostu zamawiają z UK na adres kupującego z Allegro. Tym samym nieświadomi istnienia takich sklepów jak Zavii, TheHut czy Amazon nabijają im interes. Zdaję sobie sprawę, że różowo nie jest i Allegro też prowizję od sprzedaży bierze, ale to nie zmienia faktu, że najbardziej traci na tym gracz. To gracz musi zapłacić więcej i kombinować, a wspomnianego "karka" pewnie mało obchodzi czy handluje grami, muzyką, filmami czy telefonami komórkowymi. Akurat na grach dość łatwo wyhaczyć dobre okazje, jeśli samemu się gra i śledzi premiery. Swoją drogą, jeśli gry w Polsce są drogie to ile powinny kosztować filmy? Bo moim zdaniem 119zł na premierę za wersję PC jest bardzo przyzwoitą ceną. Jeśli edycje pudełkowe na konsole spadłyby cenowo do 139 zł nie śmiałbym napisać, że jest drogo. Odpowiednio dystrybucja cyfrowa powinna wtedy kosztować 89 i 99zł. Sęk w tym, że pewnie sprzedawcy nadal proponowaliby ceny 199zł, po prostu więcej zarabiając niż w tym momencie. Bo dlaczego nie, skoro klient nie ma pojęcia jak kształtują się ceny u dystrybutora?
@|eLKaeR| - owszem, to zabieg artystyczny ale akcja przypomniała mi sytuacje rodem z "Nie lubię poniedziałku" czy "Misia" ;)
@QamilekQ - obowiązuje, ale znajomy z Krakowa (wspomniany w tekście Lucek właśnie) był dzisiaj i pisał już na FB, że wózkami gry wywozili. Próbować można, ale obawiam się, że może nic ciekawego nie zostać.
To fakt. Bardzo bym chciał, żeby podobnie niskie ceny w dystrybucji elektronicznej wprowadzono i na konsolach. Może w następnej generacji? :)
Kurcze, miałem skojarzenia z nazwą "Electro Body" ale myślałem, że to raczej niemożliwe by miała ona coś wspólnego z gatunkiem muzycznym. Słuchało się EBM sporo, oj słuchało i grało na imprezach w czasie bycia mrocznym gotem :P Front 242, Front Line Assembly, VNV Nation, Wumpscut itd ;)
@keeveek - http://www.dwarfs-game.com/ czyli o tej grze mówimy :) Sorry za błąd w nazwie, ale zapamiętałem tytuł który widnieje na pasku przeglądarki gdy wchodzi się na jej stronę. Moim zdaniem warto spróbować z "Dwarfs Fortress" choćby po to, by zobaczyć jak rozbudowane gry wideo potrafią być. Mogłoby to dać trochę do myślenia dużym studiom deweloperskim, które mają tendencje do upraszczania rozgrywki. Ideałem byłaby gra, która byłaby bardzo rozbudowana i trudna, jednocześnie posiadając dobrą krzywą uczenia się i odpowiednio przystępne tutoriale.
Zajęło mi chwilę odszyfrowanie Twojego pytania, ale sprawdziłem "Dwarfs The Game" i choć koncepcyjnie przypomina nieco "Dwarfs Fortress" to powiedziałbym, że raczej luźno bazuje na pomyśle. "DF" jest bowiem bardzo skomplikowanym symulatorem wymagającym od gracza wzięcia pod uwagę mnóstwa różnorakich czynników wpływających na rozgrywkę. Możliwości rozwoju fortecy jest sporo, ale też i potencjalnych nieszczęść mnóstwo. Samo generowanie świata budzi niesamowity respekt, ponieważ może być on olbrzymi i pełen wszelkiej maści detali, z wydarzeniami historycznymi włącznie.
@jarooli - owszem, biorąc pod uwagę fakt, że na rynku najnowszą grą z serii było "Vice City", a rok później jesienią była konsolowa premiera "San Andreas" :D
@SpecShadow - bardzo trafne spostrzeżenia, ze zmierzchem maskotkowych postaci. Choć siłą rzeczy mam na karku 10 lat więcej niż w 2001 roku, tęsknię trochę za specyficznym klimatem niektórych produkcji. Dlatego bardzo szanuję Nintendo, bo pomimo wprowadzanych innowacji, ta firma pod kątem swoich flagowych tytułów nigdy nie porzuciła dawnego klimatu. "Warioland 2" też był u mnie często grany, ale nie zaznaczyłem go w tekście ponieważ otrzymałem go jeszcze przed 2000 rokiem :) Do dziś posiadam jednak pierwszą część "Warioland" wraz z grubym, klasycznym Game Boyem.
@Kazioo - będę polemizował ze wszystkich sił. Winni są developerzy, a nie konsole. Wystarczy spojrzeć na produkcje z początku i końca życia takich sprzętów jak PSX, Dreamcast czy PlayStation 2 by zobaczyć, że dawniej producenci stawali na głowie, by wycisnąć ze sprzętów ile się da. Co więcej, wersje pecetowe i konsolowe gier tworzone były równocześnie, a nie były portowane jak dzisiaj. Mi gorsza grafika nie przeszkadza - liczy się system rozgrywki, pomysły, klimat i fabuła. Myślisz, że premiera nowych sprzętów coś zmieni? Dostaniemy kolejne odsłony tych samych gier, w których po prostu rozdzielczość będzie wyższa, a woda będzie odbijać więcej elementów otoczenia. Oryginalne pomysły realizuje się w tytułach typu indie oraz na urządzeniach mobilnych - tam ograniczenia sprzętowe są na tyle duże, że twórcy po prostu wymyślają fajne motywy. Bez wielkich budżetów i bicia piany w trailerach.
Uwaga! Mój błąd, że napisałem jeden post pod drugim. Moderatora proszę o scalenie obydwu - z góry dziękuję :)
@Tommik - wcale nie oderwane :) Jeśli dobrze pamiętam, konsola wraz z grą "Ridge Racer 5" kosztowała 1499 zł w promocji w Media Markt wtedy :P W sklepach konsolowych wołali sobie jednak ze 200zł drożej. Faktycznie, cena PS2 na premierę była tak kosmicznie wysoka, że długo powracała w czasopismach branżowych w formie niesmacznego żartu :)
Dzięki za obszerną wypowiedź! :) Pamiętam tego Radeona - mój ojciec miał go u siebie w komputerze i zazdrościłem mu, że miał więcej efektów niż mój GeForce 330 MX z 64MB. Woda w "Morrowindzie" na tym Radku miała efekty odbicia światła, a u mnie była przezroczystą bryłą :D Było też sporo gier, które w ogóle u mnie nie działały - np "Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata". Wszystko to zainspirowało mnie do modyfikacji komputera i kupienia GeForce 7600 GT w 2006 roku, który to był wówczas kartą o kosmicznych możliwościach. A i tak skończyło się na tym, że tłukłem głównie w WoWa :P
@Stalin_SAN - z przyczyn oczywistych nie wspominałem w tekście o grach, w które nie mogłem zagrać ze względu na niedomagania mojego PC. Miałem wówczas tylko 256 ramu, co plasowało się poniżej minimalnych wymagań gry ;) "Half Life 2" akurat uważam za jednego z najlepszych FPSów, a może nawet i gier w ogóle, w historii z tym, że mogłem tę zaległość nadrobić dopiero w 2006 roku gdy zmodyfikowałem komputer.
Bardzo dobry tekst opisujący problem, który i mnie już parę razy boleśnie dotknął mimo, że opinia recenzenta-płotki powinna mało kogo obchodzić :D Gratulacje!
Ja też nie, ale podejrzewam, że badają sprawę i najpierw rozsyłają do kont w USA i UK. Zachodnie serwisy już o tym trąbią wszystkie. Z informacją na temat ataku na PSN też było opóźnienie.
Prezentuje się całkiem ciekawie. Do podobnego gatunku należy planszówka "Zew Cthulhu: Horror w Arkham", choć w jej przypadku mam wrażenie, że autorzy gry założyli możliwość wygrania partii, jako błąd w sztuce ;) Zginąć jest łatwo, można się zgubić w najróżniejszych krainach z których pochodzą przedwieczni, a na koniec i tak czeka graczy nieuchronna walka z bossem, który np. regeneruje sobie życie szybciej, niż zadaje mu się obrażenia kostkami. Jednym słowem: masakra ;)
Z recenzji wnioskuję, że "Ghost Stories" jest nieco bardziej przyjazne. Poza tym podoba mi się pomysł z wykorzystaniem wierzeń wschodu. Jeśli chodzi o sam tekst - jest ciekawy i spodobało mi się umieszczenie komentarzy innych graczy. To daje szerszy ogląd na sprawę. I dobrze, że nie ma tu nic o Battlefieldzie, GTAV, Skyrim, czy Modern Warfare ;)
Miło jest przeczytać na GP coś, co nie jest kolejną krótką analizą zwiastuna, czy też ankietą z pytaniem na temat Battlefielda, Batmana, Skyrima, czy GTA ;) Pita jak zawsze pro. Szacuneczek.
Krzychu - masz generalnie rację, ale "Zelda" i Nintendo to jednak trochę inna sytuacja :) Oni od początków swojego istnienia wydawali swoje flagowe produkcje tylko na własne sprzęty. Uważam, że konsolę Wii warto posiadać zwłaszcza, że od jakiegoś czasu jest bardzo tania. No i dyszki dla obu części "Super Mario Galaxy" wydane przez Edge, moim zdaniem też nie są przesadzone - te dwie odsłony Mariana śmiało mógłbym uznać, za królów trójwymiarowych platformówek obecnej generacji sprzętu :)
Fakt, skojarzenia z "Crysisem" i "Driverem" się powtarzają. Z drugiej strony obcy oraz scena w klubie zdecydowanie pasowałaby mi do "Mass Effect 2". Gabarytami są prawie jak Kroganie :D
Dzięki za wytknięcie błędów panowie! :) Czasem dostaję chyba pomroczności, bo czytam tekst przed wrzuceniem i ich nie widzę. @lynn na konferencji braliśmy udział w turnieju. Ponieważ po raz pierwszy w życiu grałem w "Wiedźmina 2" za pomocą myszy i klawiatury wolałem nie ryzykować i wybrałem normalny poziom trudności. Padłem przy ósmej fali bo mnie poganiano już :P W domu spróbowałem na padzie i gra się dużo wygodniej, aczkolwiek w trybie mrocznym nie mogę zajść dalej niż za trzecią zakładając, że chcę zdobyć normalne punkty, a nie jakieś ostatki przy czajeniu się i czekaniu aż Jaskółka odnowi punkty życia. Ale nie wyklucza, że jestem po prostu słaby w Wieśka, choć kampanię przechodziłem na poziomie trudnym i problemów większych nie miałem :) @Kazioo - masz rację, ale mówiąc szczerze na zbliżeniach pokazujących modele postaci takich ustępstw nie zobaczyłem. Zapewne zredukowano wielokąty na otoczeniu, ale to będzie można sprawdzić dopiero łażąc w całym lesie po krzakach ;)
Toteż powiedziałem; postaci są lipne trochę, ale rozgrywka jest dość satysfakcjonująca :) Konkurencja nie, ale alternatywa być może tak. Przeciwnicy są bardzo stylowi i przyjemnie pozbawia się ich części ciała.
A tu Cię zaskoczę drogi autorze :) Choć urodziłem się dopiero w 1987 roku "Battlechess" jest mi bardzo dobrze znany. Przesiedziałem przy tej grze długie godziny jako dzieciak, gdy próbowałem nauczyć się grać w szachy. Niestety bezskutecznie, więc pozostała jedynie przyjemność podziwiania animacji. Pamiętam, że była jeszcze część druga utrzymana w stylizacji S-F.
To akurat fakt. W końcu z "Final Fantasy XI: Online" znakomicie radziła sobie stareńka konsola PlayStation 2 :) Ja mam względem tego "Dragon Questa" mieszane uczucia. Chętnie w niego spróbuję zagrać, właśnie dlatego, że kroi się jako MMO. Z drugiej strony wątpię żebym z tej okazji porzucił WoW'a. Square-Enix to dziwna firma. Z jednej strony od początku fuzji zaczęli przejawiać tendencję zniżkową i od wielu lat jadą głównie na "odgrzewanych kotletach" i wyciskaniu kasy ze spin-offów. Z drugiej strony, znakomicie poradzili sobie z nowym "Deus Exem" podkupując Eidos i organizując rewelacyjną kampanię reklamową. Nowy "Deus" jest z resztą moim skromnym zdaniem jednym z najlepszych tytułów tej generacji, jeśli nie najlepszym pod kątem treści i rozgrywki. Szkoda, że odrobinę odstaje technicznie, bo to obniżyło mu punktację u niektórych odbiorców. Wracając jednak do Square, nie zapominajmy, że "Final Fantasy" nazywa się tak, a nie inaczej bo firma miała splajtować. Może oni wzloty i upadki mają wpisane w karierę :P
Oglądałem go w sierpniu. Faktycznie zacny kawał filmu. Z tego co wiem nie było go jeszcze u nas w kinach prawda? Zastanawiam się kto decyduje co u nas wchodzi, a co nie.
@raziel88ck - wielkie dzięki za czujność, ale sam się zdziwiłem, gdy na potrzeby tekstu odkryłem, że w Japonii pierwsze naprawdę były wersje Red i Green. Blue została wydana jako edycja specjalna jakiś czas później. Tutaj link do tekstu, który to potwierdza: http://en.wikipedia.org/wiki/Pok%C3%A9mon_Red_and_Blue
Pamiętam żółtą wersję, jako pierwsza wykorzystywała dobrodziejstwa kolorowego ekranu w Game Boy Color. Dlatego kupiłem ją mimo posiadania niebieskiej. No i ta możliwość zdobycia Bulbasaur'a, Squirtle'a i Charmander'a na raz :D
W gry z serii "Call of Duty" na Wii gra się specyficznie. Z jednej strony oprawa graficzna zdecydowanie odstaje od pozostałych konsol. Z drugiej, oryginalne sterowanie powoduje, że rozgrywka staje się wyjątkowa. Miałem przyjemność grać zarówno w "Modern Warfare: Reflex" jak i "Black Ops" na konsoli Wielkiego N i w obu przypadkach serwery trybu wieloosobowego pękają w szwach. Przy okazji, rozgrywka obdarta z fajerwerków graficznych pokazuje, że technologicznie seria "Call of Duty" od lat niestety stoi w miejscu, choć niewątpliwie pod kątem rozmachu prezentowanych wydarzeń wygrywa z konkurencją - jeśli tylko odbiorcy taki patos pasuje - mi nieszczególnie. Dlatego czekam na "Battlefielda 3" ;)
@Belweder93 - Do 14 sierpnia jestem na wyjeździe uzależniony od wolnego Hot Spota i netu w komórce, więc filmy powrócą po niedzieli:)
Wspomniałem o niej jedynie na końcu, ponieważ z tego co wiem, nie ma w niej bezpośrednich cytatów/odniesień do mitologii Cthulhu.
Przyznam szczerze, że zagiąłeś mnie, bo praktycznie nie czytam prasy branżowej :D Było w CDA coś podobnego? :)
@ZB28 - pominięte niestety z premedytacją. Skupiłem się na tytułach, które były najbardziej rozpoznawalne w Polsce, żeby artykuł nie rozrósł się do nieczytelnych rozmiarów. Pozostałe gry "dobiję" w swoich pojedynczych wpisach w przyszłości :) @Night_Wolf - bardzo się cieszę, że się podoba! :) "Deus Ex: Human Revolution" fabularnie stanowi prequel w stosunku do pozostałych części, więc spokojnie można zacząć swoją przygodę z serią od jej najnowszej odsłony. "Invisible War" niestety mnie bardzo zawiódł do tego stopnia, że nie przemogłem się jeszcze, by go ukończyć.
Poprawione, zajrzałem do książki i faktycznie mykotoksyna ;) No i zabrakło "nieba nad portem koloru monitora ustawionego na nieistniejący kanał" ale wrzucę to do następnej części tekstu :D
Dzięki wszystkim za ciepłe słowa! :) @krzychu2k7 - z tego co wiem, obie formy są poprawne z tym, że "punku" odnosi się do gatunku, a "punka" jako osoby. A jakoś tak pasowało mi do słowa narodziny. Ot na narodziny pierwszego w historii cyberpunka ;)
Czuję się rozgrzeszony z "aj di softłer", po obejrzeniu tego filmu (zrobionego jakby nie patrzeć przez profesjonalistów) http://www.gamestory.tv/video-gamestory-doom.html . Teraz już sam nie wiem, która wymowa jest prawidłowa :P
@kwiść - problem w tym, że Onet aspiruje do czegoś więcej niż tabloid, stąd mój komentarz ;) Co do mojego bloga mogę zdradzić, że jutro pojawi się obszerny i mam nadzieję, że ciekawy wpis traktujący o pewnym bardzo fajnym zjawisku. Zdecydowanie będzie co poczytać, bez odniesień do sensacyjnych wydarzeń z pierwszych stron gazet :P Odnośnie Twojego pytanie; tak, chodziło mi o Norwega. W zagranicznych źródłach sporo o tym piszą, ale u nas się jakoś boją słowa "chrześcijański ekstremista", które wyczaiłem jedynie na portalach lewicowych. A niestety to określenie, do postaci Breivika najlepiej pasuje.
Pytanie tylko, czy w kwestii dziennikarzy również można tak uogólniać. Zauważ, że Onet darował sobie nagłówek w stylu tego źródła z UK, niemniej jednak nadal nazwę Xboxa wcisnęli. W sieci niestety leży przyszłość dziennikarstwa, dlatego wielu ludzi decyduje się na pracę w serwisach. Prasa, choć nadal zachowała choć cień swojej elitarności (a i tam regularnie pojawiają się szmatławce) jest jednak spychana na boczny tor.
Najprawdopodobniej tak. Niestety w tym przypadku może mieć znaczenie to, że jednak "Modern Warfare 2" traktuje o strzelaniu do ludzi. Dziwne tylko, że bardzo mało się mówiło na temat jego skrajnych poglądów politycznych, religijnych i rasowych...
@nietoperztbg - masz rację, sam o tym pomyślałem, ale niestety było już za późno, ponieważ po pierwszym oddanym głosie w ankiecie nie mogę już tam nic zmieniać :/ mój błąd. BTW cieszę się, że podłapaliście temat, właśnie o taką dyskusję mi chodziło :) Ja sam ostatnio robię kurs na prawo jazdy i zastanawiam się czy to, że dobrze mi idzie za kółkiem (a nigdy wcześniej nie jeździłem) nie jest przypadkiem zasługą tego, że nieźle się orientuję w przestrzeni właśnie dzięki nawykom z gier. W moim przypadku gry na pewno też ćwiczą pamięć; tak jak znam wirtualne mapy, tak i w realnym świecie potrafię trafiać w różne miejsca bez mapy zapamiętując szczególne miejsca.
@seraf - najserdeczniej dziękuję za konstruktywny komentarz i nawiązanie dyskusji, takie odpowiedzi mnie najbardziej motywują! :) Jednocześnie na wstępie muszę przyznać Ci rację. Oczywiście, że bronienie gier za wszelką cenę jest bezcelowe i w pełni zgadzam się z Krzyśkiem Gonciarzem, który powiedział, że gry mają wpływ na odbiorców. Bo mają, tak samo jak książki, teksty piosenek czy film. Dodatkowo oddziałują swoją specyficzną cechą, czyli interaktywnością. W przypadku mediów informujących o tym procederze użyłem skrótu myślowego - bo miałem na myśli wszystkie media, łącznie z "naszymi" hobbystycznymi poświęconymi grom. A one na zasadzie "uderz w stół" trąbią o tym od soboty i słusznie, bo to wart temat dyskusji. Pod żadnym względem nie uważam też, że informowanie o tym ludzi jest złe - przekazywanie wiedzy opinii publicznej to jedna z podstaw wolnego dziennikarstwa. Mój tekst miał w tym przypadku zwrócić raczej uwagę na interpretację i to jak można naginać fakty. Badania kierowców zostały przez jednych opisane w stylu "gracze to piraci drogowi", a inni zakrzyknęli "gracze potrafią szybciej zdać egzamin". Przygotowując tę notkę chciałem zwrócić uwagę, że wokół całej sprawy na pewno znajdą się różni obrońcy moralności, niekoniecznie pracujący w mediach, którzy przeciwko grom mogą chcieć poprowadzić krucjatę. Tak jak w 1999 roku, mimo że bezpośrednią przyczyną tragedii było to, że w Columbine bez większego problemu para dzieciaków mogła kupić broń, wysyłając do sklepu pełnoletnią koleżankę.
W skrócie: Tak, uważam że gry mogły mieć wpływ na Breivika. Ale nie uważam, że są winne tej tragedii i jeśli ktoś spróbuje je publicznie piętnować wykaże się wielką krótkowzrocznością. A wtedy z przyjemnością popełnię tekst w stylu swojej odpowiedzi do felietonu Wojciecha Wencla ;)
@tommik85 - jeśli dobrze zrozumiałem ideę, Gameplay.pl jest serwisem w którym każdy bloger ma prawo wypowiadać się na dowolne tematy, jeśli są zgodne z prawem i nie szkodzą interesom GOLa. Ja w sprawie Breivika nie miałem okazji się wypowiedzieć, a to ciekawy temat i chciałem zaprezentować swój punkt widzenia. Co więcej, mój wpis tylko do niego nawiązuje, a całość traktuje o traktowaniu gier jako źródła wiedzy lub umiejętności. Nie wiem dlaczego próbujesz mnie sprowadzać do porządku (?) Dopóki czytelnicy będą mieli ochotę mnie czytać i ze mną dyskutować, dopóty będę wałkował dowolny temat, który przyjdzie mi do głowy :)
Faktycznie, zbieżność nazwisk jest przypadkowa i poprawiłem to, mój błąd. Ale nadal będę się upierał przy swoim skrócie myślowym na temat trójwymiarowości przedstawianej akcji względem tego, co pokazywano w pierwszoosobowych strzelankach dotychczas, ponieważ złudzenie było. Co do obcych będących w rzeczywistości demonami masz rację, ale z drugiej strony po raz pierwszy pojawiły się na księżycu Marsa i z tego co pamiętam jakby nie patrzeć przybyły na ziemię statkiem kosmicznym ;)
Nigdy o tej grze nie słyszałem, a po opisie wnioskuję, że jest interesująca. Dobry początek! :) Witamy na pokładzie ;)
@Uvi - "Dooma" specjalnie nie wymieniałem, bo owszem oberwało mu się, ale był dość stary i nie wpłynęło to na zainteresowanie graczy samą grą. Ale fakt, pamiętam o projektowaniu poziomów i tym, że wiele razy gra była wspominana. Wiki podaje jednak i to, że pozew poszedł przeciwko autorom Mortala http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Columbine_High_School Nie pamiętam gdzie wtedy to czytałem, ale po masakrze w wyniku szumu medialnego wzrosła sprzedaż "Mortal Kombat 4", który swoją premierę miał rok wcześniej i był na czasie :P
Poszło mu zatem zadziwiająco dobrze, jeśli trenował na "Modern Warfare 2", który to jest jedną z najbardziej oskryptowanych gier ostatnich lat :/ Wspomniana już "Arma" mogłaby być uważana za sensowny argument, ale nie produkt od Activision. Dlatego jemu wlepią niepoczytalność, a firmie pana Koticka de facto nic nie zrobią - będą mieć pewnie z tego darmową reklamę tak, jak wiele lat temu oberwało się "Mortal Kombat" po masakrze w Columbine, a w efekcie masa ludzi o tej bijatyce się dowiedziała. Ja tylko czekam, aż jakiś mądra pani lub pan zaczną się w polskiej sieci produkować jakie gry wideo są złe. Już się szykuję do napisania super-długiej riposty na Gameplayu :P
Kurcze, wiedziałem, że Wam ten wpis przypadnie do gustu :D Będę informował na bieżąco, gdy zbiorze się odpowiednia ilość nowych wspaniałości z Google'a :P
Eh no i padłem ofiarą swoich skrótów myślowych ;) Wiesz, odsiadka 16 lat za morderstwo to imo trochę mało. Tym bardziej, że nie wyraził żadnej skruchy. W Stanach Zjednoczonych siedziałby dożywocie w więzieniu o zaostrzonym rygorze, a jakby pechowo trafił to i na krzesło mogliby go wpakować :P
Oj no nie przesadzajmy. Przynajmniej po tym co widziałem na stronie tvn24, wspomnieli też że słucha muzyki klasycznej i lubi oglądać 300 i Gladiatora :P Niemniej jednak, takie wydarzenia zawsze pociągają za sobą nagonkę na gry. Najgorzej było po masakrze w Columbine. W przypadku Norwegii akurat winna jest cała specyfika tego państwa - niech mi ktoś wyjaśni jakim cudem Varg Vikernes zamknięty za morderstwo(!) wychodzi sobie legalnie po odsiadce na wolność i żyje spokojnie wraz z rodziną. W międzyczasie siedząc w więzieniu miał do dyspozycji wygody z laptopem włącznie, na którym pisał manifesty o wydźwięku rasistowskim i skrajnie nacjonalistycznym. Jak widać kolaboracja z hitlerowskimi Niemcami odcisnęła na niektórych swoje piętno, a łagodne prawo pozwalające np. na dość swobodny dostęp do broni palnej w porównaniu np. z Polską czy Wielką Brytanią jest w tym przypadku bardzo złym połączeniem.
@krzychu2k7 - trafne spostrzeżenie z tym złotym kolorem, choć to celowy zamysł twórców mający podkreślić to, że świat w grze stoi u progu nowego renesansu. Na jednym z pierwszych trailerów widniała słynna "lekcja anatomii doktora Tulpa", a jest ona utrzymana właśnie w kolorze złotym. Sam musiałem się faktycznie do tej zmiany przekonać, ale ostatecznie tworzy moim zdaniem niepowtarzalny nastrój. Ogólnie jestem pełen podziwu dla twórców gry, że nawiązują do fabuły nawet czymś takim jak kolorystyka. Wiele wskazuje na to, że "Deus Ex: Human Revolution" będzie nie tylko dobrą grą, ale też i tworem, który będzie niósł ze sobą pewnego rodzaju przekaz i ostrzeżenie. A zazwyczaj tego typu rzeczy są zarezerwowane dla książki i filmu :) Sam się zastanawiam czy cała gra będzie prezentowana w nocy, ale jak na razie patrząc na wszelkie możliwe zwiastuny z rozgrywką opcji dziennej nie widziałem :)
krzychu2k7 - ciekawe spojrzenie na kwestię klimatu, ale paradoksalnie "Human Revolution" zarzucany jest często większy nacisk na prezentację przesiąkniętego technologią świata niż w części pierwszej. Wprawdzie pod kątem zaawansowania technologicznego nanoaugmentacje z jedynki faktycznie są jeszcze bardziej odległe od dnia dzisiejszego, niż mechaniczne protezy z prequela, ale pod kątem samej atmosfery i wyglądu tak zmodyfikowanych bohaterów bardziej mi to do wizji Gibsona pasuje. Żeby daleko nie szukać - okulary głównego bohatera "Human Revolution" są dokładnie tym, co nosiła Molly z "Neuromancera":)
@Crizon - normalnie bym Ci był w stanie przyznać rację i stwierdzić, że się za bardzo podjarałem ale sądząc po reakcjach wielu swoich znajomych nie jestem w tej opinii odosobniony. Może na tle produkcji hollywoodzkich ten filmik nie powala, ale nie zapominajmy, że jest to promocja gry. A specyficzna atmosfera dystopijnej przyszłości aż się wylewa z ekranu, gdy tylko klikniemy na nim przycisk Play :)
Rozumiem :) Ludzie mają różne gusta, mnie trochę denerwowała zawsze nieco sztuczna animacja chodzenia, postacie poruszają się jakby pływały. Niemniej jednak każdy ma swoje znane serie, których nie uważa za objawienie - ja tak mam na przykład z "God of War" (zero podniety) i w sumie z "Metal Gear Solid"; totalny kult dla wielu graczy, a dla po prostu mnie niezła skradanka z trochę przekombinowaną fabułą :P Aż wstyd się przyznawać, może zrobię notkę o tytułach, które do mnie nie trafiają :D
W swoich czasach była to gra wyprzedzająca o kilka długości to, co było na rynku. Teraz faktycznie wiele tytułów jest do niej na swój sposób podobnych (choćby nowe "Fallouty" od Bethesdy) i nie błyszczy już tak, jak dawniej, ale moim skromnym zdaniem jest to nadal pozycja znakomita. Głównie ze względu na niezbyt nachalnie wprowadzony system konsekwencji i wyborów moralnych, otwarty świat pełen ukrytych przejść itd. Ogólnie hasłem reklamowym "Deus Ex" powinno być "fajnie mieć różne ścieżki do wyboru". No i ten cyberpunkowy klimat...
Myślę, że jednak będzie lepiej. Z tej przyczyny, że technicznie prezentuje się dużo lepiej, a i sam "Deus Ex" to prawdziwa legenda. Wiele osób kupi tylko po to, by się przekonać czy dorówna legendarnej części pierwszej :)
Nie będę ukrywał, że Twój tekst jest mi znany, ale byłbym też nieszczery w swoim, gdybym napisał coś dokładnie innego niż Ty :) Ot mam po prostu podobne podejście do "Super Chrania", z resztą nie tylko ja takie mam, ponieważ wiele osób mówi "kurcze, fajne programy ale gość potwornie przeciąga słowa" :D Niemniej jednak przyznaję, że kiedyś Twój tekst przeczytałem. I mam nadzieję, że tego niezamierzonego podobieństwa za złe mi nie masz :) Bardzo dziękuję za komplement odnośnie "AitD" - cieszę się, że są jeszcze w Polsce ludzie, którym podobają się materiały z takich klasyków. Obecnie YouTube jest zdominowany przez "Minecrafta".
No właśnie, nie wspomniałem o tym w tekście ale robienie "demolition man" w "Battlefield Bad Company 2" zepsuło moim współgraczom niejeden mecz. A z drugiej strony, przecież właśnie osiągnięcia i pucharki motywują ludzi do wielomiesięcznego tłuczenia w multi.
@Hajdzik - istnieje bardzo duże ryzyko, że tak będzie. Nintendo jeszcze przed premierą 3DSa się odgrażało, że coś takiego wprowadzą. Znając życie będą kombinować, gdy na rynku pojawi się WiiU. Wtedy pewnie puszczą stosowne aktualizacje i obie konsole będą zsynchronizowane pod kątem społeczności i systemów punktowych. Sam nie wiem czy to dobry pomysł, urokiem gier Ninny zawsze było to, że punkty wykręcało się w nich dla ukrytych bonusów wewnątrz gier. Ale niestety postępu nie zatrzymamy :P
@kwiść - oczywiście masz sporo racji, ale wyobraź sobie takiego recenzenta, którego gonią terminy, ma do napisania kilka recenzji gier. Kilka tytułów przechodzi się z wielką przyjemnością bo są dobre, a jednocześnie krótkie,co ostatnio jest plagą gier AAA. I w porządku. A pozostałe okazują się strasznymi "crapami", na dodatek każda to powiedzmy 20 godzin rozgrywki lub więcej. To kwestia bardzo sporna, ale jak to Olaf nazwał, nudny początek gry jest błędem w sztuce i jeśli recenzent ma się do niej zmuszać, to jak będzie z graczem, który dodatkowo będzie musiał za nią zapłacić? :) Ja sam na szczęście tego problemu chwilowo nie mam.
Przed każdym nagraniem robię research w necie i zebrane informacje wrzucam do pliku tekstowego. Ewentualnie jeśli mówię o rzeczach powszechnie dostępnych mam otwartą przeglądarkę. Następnie się tego uczę na pamięć. Jeśli zachodzi sytuacja kryzysowa (np. mam powiedzieć datę lub nazwisko którego nie pamiętam) to szybko zerkam, jeśli gra jest odpalona w oknie ;)
Ja również bardzo dziękuję za pamięć i uznanie. Zawsze uważałem, że interesowanie się tworami kultury, w tym przypadku grami, którym poświęca się sporo czasu, powinno być raczej naturalnym odruchem. Fakt, że gdy idę do kina na niewymagającą komedię, to nie szukam w sieci informacji pozwalających mi na odkrycie drugiego dna. Ale z drugiej strony, tak samo nie doszukuję się filozofii w sieciowych strzelankach (choć i tam, czasem coś jest zaszyte, np. symbolika albo mechanizmy społecznościowe). Grunt to być świadomym odbiorcą i nie pozostawać w miejscu.
@Mark24 - ideą tego serwisu jest "blogowość" czyli szybkość i względna swoboda wrzucanych przez nas treści. Inaczej mówiąc, nikt nas nie kontroluje pod kątem ortografii czy gramatyki, ale też i my się kontrolujemy sami i niejako czasem nawzajem :P Dziwię się natomiast, że w dobie autokorekty w Wordzie autor natłukł tyle błędów, które program na pewno by zakreślił na czerwono. Rozumiem jeszcze problemy z interpunkcją i sam się czasem nad nią dłużej zastanawiam, bo mam tendencję do budowania bardzo długich zdań. Ze "szpilą" spotkałem się już w tekstach redaktora naczelnego na pewnym portalu, na którym zdaje się, że widziałem również Materde'ę, więc zapewne podpatrzył ten egzotyczny zwrot :)