Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 9 sierpnia 2005, 11:05

autor: Szymon Krzakowski

Blitzkrieg 2 - testujemy przed premierą - Strona 3

Blitzkrieg po raz pierwszy dane nam było poznać ponad dwa lata temu. Kilka zaledwie minut wystarczy poświęcić sequelowi, by przekonać się, że to twórcza kontynuacja, nie zaś zupełnie odrębny produkt. I bardzo dobrze!

Przeczytaj recenzję Blitzkrieg 2 - recenzja gry

Nie tylko bezmyślna jatka

Kwintesencją Blitzktriega jest walka, więc trudno oczekiwać, by coś się pod tym względem w sequelu zmieniło. Do mniejszych i większych bitew dochodzi tu cały czas. Co ciekawe jednak, niewiele jest bezsensownych starć i choć zdarzają się misje mniej ciekawe, to na nudę narzekać nie można. Przede wszystkim zadania stały się jakby nieco bardziej urozmaicone – mniej jest biegania z jednego punktu do drugiego i eliminowania wszystkiego, co na drzewo nie ucieka. Ot, na przykład misja otwierająca kampanię Amerykanów. Zamiast, jak zwykle, gonić Niemców w Europie, trafiamy na Pacyfik – a ściślej na atakowaną przez wojska japońskie wyspę. Początkowo topienie za pomocą sporego działa nadpływających barek nie sprawia problemów, ale już po chwili sytuacja staje się dramatyczna. Oto bowiem działo zostaje zniszczone, Japończycy docierają do brzegu i na wyspę wylewa się rzeka wrogich żołnierzy. Spychani w głąb wyspy Amerykanie szybko tracą inicjatywę, wzywane posiłki nie potrafią poradzić sobie z kolejnymi falami wrogów, a gracz zaczyna się pocić (pierwsza misja i już spartoliłem?). W ostatniej chwili nadciąga jednak wsparcie – co, na szczęście, oznacza pomyślne zakończenie misji, bo celem było dotrwanie do tego momentu. Wszystko trwa zaledwie kilka minut, a emocji przy tym mnóstwo.

Wyścig zbrojeń

Gra wydaje się mniej monotonna nie tylko z powodu większego zróżnicowania zadań, ale też – a może przede wszystkim – ze względu na brak misji losowych. Konieczność zaliczania bliźniaczo podobnych misji zniechęciła do Blitzkriega wielu graczy, teraz nie trzeba już tracić w ten sposób czasu. Znikła tym samym możliwość zdobywania pomiędzy pełnoprawnymi zadaniami nowego uzbrojenia, ale to akurat żaden problem. Sprzęt dostaje się teraz po prostu w nagrodę za zwycięstwa, co wydaje się być rozwiązaniem znacznie lepszym. Niezłym pomysłem jest też możliwość awansowania dowódców – dobrze prowadzone oddziały z czasem stają się dzięki temu coraz lepsze.

Jeśli zaś o same jednostki chodzi – cóż, pierwszy Blitzkrieg wypadał pod tym względem naprawdę nieźle, a teraz jest jeszcze lepiej. W trakcie gry natknąć można się na ponad 250 rodzajów uzbrojenia, w tym blisko 60 typów piechoty. Liczby imponujące, ale najważniejsze jest to, że faktycznie jednostki są mocnym punktem gry. Ładnie odwzorowane, niezgorzej opisane w dołączonej do gry encyklopedii (szkoda tylko, że dostęp do niej jest tylko z menu głównego) i rozpadające się niezwykle efektownie. Znacznie poprawiona została w nowym Blitzkriegu piechota. Kiedyś składające się na nią zlepki pikseli nie robiły większego wrażenia, teraz żołnierze koszeni seriami z karabinów maszynowych padają całkiem realistycznie. Dziwi tylko nieco, że nie przejmują się za bardzo własnym życiem – choć są ostrzeliwani przez wyrzutnie rakiet i nad głowami latają im wrogie samoloty, dzielnie trwają na posterunku.

„A” na pewno, ale czy „I”?

To nie jedyny przejaw głupoty jednostek. Co tu wiele mówić – mam nadzieję, że autorzy popracują nad sztuczną inteligencją, bo w becie jest z nią bardzo kiepsko. Oddziały nie gubią może drogi i potrafią dotrzeć we wskazane miejsce, ale niewiele poza tym. Wpadają na siebie, wzajemnie blokują, odwracają tyłem do wroga... Nie jest źle, gdy piechota pokaże nieprzyjaciołom plecy – zdarza się. Ale obracające się w miejscu czołgi co chwilę wystawiają się na ostrzał – a komputerowy wróg, co tu kryć, z takiej sytuacji skorzystać potrafi. Zamiast więc ustawić oddziały w szyku marnuje się czas na pilnowaniu pojedynczych czołgów – bo jeśli tylko któryś się odwróci, jeden strzał może go położyć na miejscu. A narzucać oddziałom formacji tu, rzecz jasna, nie można. Dzięki rozkazowi „hold position” i obecności aktywnej pauzy da się jakoś nad tym wszystkim zapanować, ale przecież nie o to chodzi. No, chyba że autorzy chcieli w ten sposób odwzorować panujący na polu bitwy chaos, ale takie AI graczom z pewnością się nie spodoba.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?