Rainbow Six Vegas: Downtown Vegas - Mafia House cz.2

Powinieneś dotrzeć do niewielkich schodów. Ruszaj w stronę oznaczonego przez grę celu. Uważaj jednak, gdyż w ukazanym na screenie miejscu wpadniesz na pojedynczego przeciwnika (#1). Musisz się z nim błyskawicznie rozprawić. Po dotarciu do rozwidlenia wybierz prawą odnogę. Idź cały czas prosto. Docelowo będziesz musiał dotrzeć do drzwi, do których prowadzą niewielkie schody (#2).

Otwórz drzwi i rozkaż swojej drużynie ustawić się przy oknach (#1). Jednocześnie rozpocznij ostrzał znajdujących się w oddali przeciwników. Następnie przesuń się do lewej okiennicy (#2), tak aby uniemożliwić wrogom zaatakowanie Cię z zaskoczenia.

Wyjdź z tego pomieszczenia i podejdź do dowolnej balustrady. Na dole powinno kręcić się jeszcze kilku przeciwników (#1). Postaraj się ich wszystkich wytropić i zlikwidować. Będzie to bardzo proste, gdyż tylko niektórzy wrogowie Cię zauważą, a na dodatek dysponujesz świetną zasłoną (#2). Po zakończonych walkach przywołaj tu resztę drużyny.

Teraz proponowałbym skorzystać ze znajdujących się tutaj zaczepów, dzięki czemu zjedziesz po linie na dół (#1). Zaczekaj na resztę drużyny. Kolejni wrogowie znajdują się po lewej stronie. Osobiście radziłbym ustawić się w ukazanym na screenie miejscu i atakować ich z zaskoczenia (#2). Jest to ryzykowne, ale nie powinieneś zginąć w wyniku eksplozji granatu.

Wyślij teraz resztę drużyny do przodu i jednocześnie spróbuj zabezpieczyć całą tę okolicę (#1). To bardzo ważne, gdyż nie chciałbyś pewnie żeby ktoś później zaskoczył Cię od tyłu. Teraz będziesz musiał udać się w stronę niewielkiego przejścia, które będzie zlokalizowane po Twojej prawej stronie (#2).

Uważaj, gdyż możesz zostać zaskoczony przez niewielką grupę komandosów (#1). Nie powinieneś mieć jednak z nimi większych problemów. Na kolejnych gostków wpadniesz za rogiem (#2). Najlepiej będzie zlikwidować ich z większej odległości, pomagając sobie lunetą. Ruszaj przed siebie.

Tom Clancy's Rainbow Six Vegas

22 listopada 2006

Rate It!

• Przegląd
• Poradnik
• Recenzja