Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 kwietnia 2011, 12:40

autor: Szymon Liebert

Warp, Gatling Gears i Fancy Pants Adventures - nowe propozycje Elektroników

Gatling Gears, Warp i Fancy Pants Adventures to propozycje firmy Electronic Arts dla fanów niezależnych produkcji zręcznościowych. Czy dostaniemy gry warte uwagi?

Spis treści

Fancy Pants Adventures

Niedawny przykład Super Meat Boya pokazał jeszcze raz, że wychodząc od dość prostej gry w Javie, można stworzyć pełnoprawny i udany produkt, który poradzi sobie w dystrybucji cyfrowej na konsolach i pecetach. Fancy Pants Adventures to kolejna tego typu produkcja. Pierwsza odsłona tej zabawnej platformówki została opublikowana w przeglądarce już ponad 5 lat temu. Pod koniec ubiegłego roku twórca marki Brad Borne ujawnił, że wkrótce zobaczymy ją na łamach PlayStation Network i Xbox LIVE, dzięki wsparciu firmy Electronic Arts i studia Over the Top Games. Na londyńskim pokazie mieliśmy okazję zagrać w rozbudowaną wersję gry z samym Borne`em i sprawdzić, czy warto oszczędzać złotówki lub punkty Microsoftu na jego dzieło.

Fancy Pants Adventures to dwuwymiarowa platformówka, w której przejmujemy kontrolę nad postacią stworzoną z samych kresek i tytułowych różnokolorowych spodni. Na pierwszy rzut oka produkcja przypomina klasyczne N+, ale sam twórca zaznacza, że nie chodzi w niej tylko o trudne poziomy czy małpią zręczność gracza. Zamiast tego dostaniemy wszystkiego po trochu – od spokojnej eksploracji przez wygłupianie się ze znajomymi aż po prawdziwe wyzwania. Tryby zabawy i poziomy wybieraliśmy z menu zrealizowanego bezpośrednio w świecie gry – dzięki temu od razu można było zaznajomić się ze sterowaniem. Na każdym z kilkudziesięciu etapów znajdziemy wiele przedmiotów, pułapek i labiryntów. Niektóre ze światów będą bardzo skromne, a inne naprawdę spore i rozbudowane. Na pewno nie zabraknie zróżnicowanych krajobrazów – od wzgórz przez wioski aż po klimaty pustynne. Wszystko to przedstawiono za pomocą zabawnej i kolorowej oprawy graficznej.

Fancy Pants Adventures wygląda jak rysunek stworzony w programie Paint, ale w rzeczywistości sprawia sporo frajdy.

Dzieło Brada Borne’a zostało przeniesione na konsole w perfekcyjny sposób i gwarantuje sporo frajdy. Granie w pojedynkę niewątpliwie będzie całkiem przyjemne, ale całość nabierze uroku, dopiero gdy zaprosimy na kanapę znajomych (wspólnie może bawić się do czterech osób). Pomiędzy postaciami hasającymi na ekranie dochodzi do wielu śmiesznych interakcji. Zawodnicy okładają się kijami, przepychają i odbijają. Druga osoba może wybić nas wysoko w powietrze lub kopnąć jak piłkę (gdy skulimy naszą postać). To sprawia, że podobnie jak w LittleBigPlanet 2 tryb kooperacji jest chaotyczny i jednocześnie satysfakcjonujący. Z pomocą znajomych dotrzemy do zakamarków poziomów niedostępnych w trybie solowym. Zdecydowanie szykuje się produkcja na imprezy, która w odróżnieniu od wielu podobnych tytułów (np. wspomnianego N+) spodoba się także osobom nie do końca radzącym sobie z obsługą padów.

Imprezowy charakter gry nabiera nowego znaczenia w trybach współzawodnictwa. Wraz z autorem produkcji rozegraliśmy kilka meczów „king of the hill” i zajrzeliśmy na jeden z torów wyścigowych. W tym pierwszym przypadku chodziło o kontrolowanie działka umieszczonego w górnej części etapu i zbieranie wystrzeliwanych przez nie kulek. Wszystkie chwyty były dozwolone, więc mogliśmy tłuc się nawzajem i wytrącać przeciwników z równowagi szybkimi wślizgami pod nogi. Podczas wyścigów sytuacja była znacznie bardziej uporządkowana, chociaż i tutaj nie brakowało okazjonalnych bijatyk. Trzeba zaznaczyć, że ten chaos jest tylko pozorny – Brad Borne bez problemów łoił tyłki kolejnym graczom, którzy dopiero poznawali sterowanie i bogaty wachlarz ruchów bohaterów.

Problem Fancy Pants Adventures polega na tym, że gra wygląda jak dzieło amatora stworzone w najprostszym programie graficznym. W rzeczywistości jednak dostajemy niezwykle udaną produkcję, która łączy intuicyjne sterowanie z zabawną rozgrywką. Trudno jeszcze powiedzieć, czy będzie to hit na miarę Castle Crashers, ale na pewno są na to szanse.

Szymon „Hed” Liebert