- Theranos i Elizabeth Holmes - medyczna rewolucja, która okazała się oszustwem
- Żyzna gleba
- Liderka
- Elizabeth Holmes i jej imperium - Theranos
- Fake it untill you make it
- Ziarno prawdy
Żyzna gleba
Theranos obiecywał szybki, wygodny i przede wszystkim tani sposób na przeprowadzenie ponad dwustu badań na podstawie próbki krwi. Urządzenie nawiązywałoby działaniem do glukometru – pobierasz kilka kropel krwi z palca, zamawiasz odpowiednie badania, maszyna robi resztę, Ty dostajesz diagnozę. Wskutek kolejnych przeszkód technologicznych pomysł ewoluował, ulegał redukcji i przebudowie, ale cały czas kusił, nęcił. Zwiastował nową erę, miniaturyzację i uproszczenie procesu diagnostycznego.

Edison było pierwszym urządzeniem Theranosa, które Holmes przedstawiła jako tak-jakby-działający prototyp. Elizabeth ochrzciła je nazwiskiem słynnego wynalazcy w myśl maksymy, którą kiedyś wygłosił: „Nie zawiodłem, odkryłem jedynie dziesięć tysięcy sposobów, jak coś nie działa”. Maszyna Theranosa miała być tym dziesięć tysięcy pierwszym sposobem.
To miała być swego rodzaju domowa stacja diagnostyczna wielkości mniej-więcej obudowy do PC-ta, może starego Macintosha. Pobieraliśmy parę kropel krwi z palca do małego kartridża, a pojemnik wstawialiśmy do urządzenia. Maszyna, oparta o konstrukcję tej do mieszania kleju – przezywana przez inżynierów Theranosa „gluebotem” - miała oddzielać próbki krwi i mieszać je z odczynnikami do odpowiednich badań.
Takie badania wymagały precyzji, której nikt nie potrafił z Edisona wykrzesać. Psuła się, rozpadała, nie trzymała odpowiedniej temperatury.
By zrozumieć jak ważne i jak elektryzujące były obietnice Holmes, musicie wiedzieć, z jakiego gruntu wyrosły. Problemy polskiej ochrony zdrowia, choć doprowadzają do płaczu i tragedii, to drobnostki w porównaniu z warunkami, z jakimi mierzą się Amerykanie. A do nich, w pierwszej kolejności, przemawiała Holmes, to o ich uwagę, pieniądze i uwielbienie zabiegała. I była w tym bardzo skuteczna. Utrwalony przez magazyny wizerunek eleganckiej młodej kobiety z niewielką kapsułką zawierającą krew wyglądał jak zapowiedź lepszego jutra.

W USA dominują prywatne firmy świadczące usługi medyczne oraz programy organizowane w obrębie danego stanu. Żeby z tego skorzystać potrzebujesz pakietów prywatnych lub konkretnego, dosyć drogiego ubezpieczenia (w 2020 w zależności od stanu, cena dla 27 latka wahała się od 273 dolarów miesięcznie do 648 – za investopedią). Wielu zwyczajnych pracowników z umowami w stylu naszych śmieciówek nie mogło sobie na to pozwolić. Ci, który próbowali – popadli w koszmarne długi. Według CBS w 2007 roku przyczyną ponad 46% bankructw osób prywatnych były właśnie długi związane ze świadczeniami medycznymi. Z biegiem lat liczba nieubezpieczonych jeszcze wzrosła – mający wielu przeciwników program ObamaCare nie wziął się znikąd (polecam ten artykuł, by dowiedzieć się o stanie ubezpieczeń sprzed paru lat i jakie zmiany zapowiedział ówczesny prezydent USA). Dysproporcje ekonomiczne zwiększają się z roku na rok. Nie są to nowe problemy, pojawiły się na długo przed założeniem Theranos i jeszcze żaden prezydent ani rząd się z nimi nie uporał do końca, mimo prób takich jak właśnie ObamaCare.
Holmes ze swoją firmą po prostu pojawiła się w momencie, gdy niewydolność amerykańskiej ochrony zdrowia urosła do monstrualnych rozmiarów. Jestem pewien, że wielu polityków oraz biznesmenów odetchnęło z ulgą, że ktoś za nich rozwiąże przynajmniej część problemów i przywróci obywatelom nadzieje. Ale to nie był jedyny powód początkowego wizerunkowego sukcesu Theranos i zachwytu mediów. Sama Holmes przyciągała ludzi i kapitał jak magnes.
