- Theranos i Elizabeth Holmes - medyczna rewolucja, która okazała się oszustwem
- Żyzna gleba
- Liderka
- Elizabeth Holmes i jej imperium - Theranos
- Fake it untill you make it
- Ziarno prawdy
Liderka
Theranos to jedna z tych firm, które mają konkretną twarz. To twarz Elizabeth Holmes, charyzmatycznej blondynki, o wielkich, niebieskich oczach. W czasach prosperity firmy, to nieprzeniknione, intensywne spojrzenie wydawało się magnesem na inwestorów i ambitnych pracowników, dziś kojarzy się z niepokojącą osobą, która mogła doprowadzić do tragedii.
Niektórzy obserwatorzy sprawy, tacy jak Dan Ariely, ekonomista behawioralny, wypowiadający się na potrzeby dokumentu HBO Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi wierzą, że Holmes przyświecały dobre intencje, tylko obrała niewłaściwe, szkodliwe metody, które ostatecznie przyczyniły się do jej upadku.

Chciała być jak Steve Jobs. Inspirowała się nim w kwestii zachowania, stylu ubierania (czarne spodnie i golfy dominowały garderobę), wypracowała sobie nawet niższy, nienaturalny głos, który łamał się, gdy np. prowadzący program w TV przyłapał ją na kłamstwie. W internecie znajdziecie całe mnóstwo analiz i interpretacji jej osobowości na podstawie publicznych wystąpień. Generalnie jednak odhaczała kolejne „punkty osobowości” pożądane przez liderów z Doliny Krzemowej niczym prywatną listę. Była charyzmatyczna, zdecydowana, inteligentna i piekielnie pracowita (często spała po kilka godzin dziennie, zarówno na studiach, jak i później, podczas pracy w Theranos). Dopóki sprawy szły po jej myśli, była dla pracowników słodka jak plaster miodu.
Niestety, zarówno według autorów dokumentu z HBO jak i relacji, które John Carreyrou pozbierał w książce Bad Blood: Secrets and Lies in a Silicon Valley Startup – Holmes przy wszystkich swoich pozytywnych cechach nie potrafiła godzić się z porażką i to już od wczesnej młodości. Wtedy chodziło o upór podczas gier i zabaw, ale potem rzutowało to na sposób zarządzania firmą. Firmą, od której pracy w przyszłości mogło zależeć życie i zdrowie wielu pacjentów.
Nikt nie jest w stanie jednoznacznie określić, czy bardziej oszukiwała otoczenie czy samą siebie, ale swoją legendę, przynajmniej do czasu przyłapania, budowała bardzo sprawnie. Jak utrzymywała, jej pomysł na biznes wziął się z dwóch źródeł – lęku przed pobieraniem krwi z pomocą igły oraz z powodu choroby, na którą zmarł jej ukochany wujek (tę drugą część potem obalano). Przeszła też rebeliancki etap podobny do tego, który zaliczyli Bill Gates czy Steve Jobs – rzuciła studia z technologii chemicznej na Stanford.

Stało się to po tym, jak większość naukowców na uczelni uznała za nierealny pomysł Holmes na urządzenie pozwalające wykonać wiele badań krwi na podstawie kilku kropel – a nawet sugerować aplikowanie leków (bardzo kontrowersyjny pomysł, gdyż taka maszyna najpewniej pomijałaby kontekst niezbędny do dobrania odpowiedniego środka i dawki). W czasach studenckich wsparł ją tylko dziekan, Channing Robertson, który ostatecznie dołączył do firmy Elizabeth. Był rok 2003. Holmes założyła firmę Real-Time Cures, którą świat poznał później jako Theranos (od zbitki słów „therapy” i „diagnosis”). Czar założycielki działał na niewielu naukowców z uniwersytetu, za to przyciągał całą resztę.
