Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 2 grudnia 2010, 11:56

autor: Łukasz Kendryna

Testujemy Kinecta

Kto powinien się zainteresować nowym urządzeniem Microsoftu? Jakie tytuły startowe są warte uwagi? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w naszym teście Kinecta.

Spis treści

Bój pomiędzy Sony i Microsoftem trwa w najlepsze, przenosząc się na coraz to nowsze fronty. Potyczka dotycząca kontrolerów ruchu zapowiada się równie emocjonująco jak poprzednie.

Kinect, wcześniej noszący kodową nazwę Natal (tudzież Project Natal), to najnowsza zabawka ze stajni Microsoftu. Jej unikatową cechą jest śledzenie ruchów gracza zarówno w płaszczyźnie, jak i w przestrzeni, stwarzając mu w ten sposób możliwość kontrolowania awatara w środowisku gry. To jednak nie wszystkie talenty tego urządzenia. Dzięki niemu jesteśmy w stanie sterować interfejsem konsoli wyłącznie przy pomocy komend głosowych, robić zdjęcia czy prowadzić konferencje wideo.

Według zapowiedzi producentów ta niepozorna maszyna, spoglądająca na nas kilkoma tajemniczymi obiektywami, przydaje się zarówno w grach, jak i poza nimi. W teorii. Praktyka potrafi zaskakiwać, o czym przekonałem się na własnej skórze.

Kinect w pełnej okazałości.

Zawartość pudełka

Dokonując zakupu Kinecta, wcześniej wysupławszy niemałą sumkę, bo aż 649 zł (cena sugerowana przez producenta, mogąca różnić się od oferowanej w sklepach), otrzymujemy pojedyncze pudełko średnich rozmiarów z sensorem ruchu i zestawem kilku kabli. W ich skład wchodzi: kabel zasilający (z 12-watowym zasilaczem znajdującym się przy wtyczce) połączony z kablem USB oraz przedłużacz USB. Do tego dorzucono grę Kinect Adventures i zbędne papierowe instrukcje.

Instalacja

Można by śmiało przypuszczać, że uruchomienie tak zaawansowanego urządzenia, a później odpowiednie jego skalibrowanie, wymaga specjalistycznej wiedzy zarezerwowanej dla maniaków wirtualnej rozrywki. Nic bardziej mylnego. Podłączenie nowej platformy, nawet dla osób wcześniej niebędących w posiadaniu Xboksa 360, jest bajecznie proste. Wymagane podpięcie do gniazda USB oraz zasilania (w przypadku nowych, odchudzonych wersji konsoli wystarczy skorzystać wyłącznie ze specjalnego gniazda Kinect) nie stanowi żadnego problemu. Pozostały proces instalacji jest równie łatwy.

Uruchamiając konsolę po raz pierwszy od momentu podłączenia Kinecta, zostaniemy poproszeni o zaakceptowanie aktualizacji systemu. Wykonując wspomniany pierwszy krok, zainicjujemy właściwy proces instalacji nowego urządzenia. Na starcie otrzymamy informacje odnośnie prawidłowego ustawienia sensora, dojdzie również do testu odczytu fizycznej przestrzeni pokoju i komend głosowych, niezbędnych do poprawnego działania urządzenia.

Kinect powinien zostać usytuowany równolegle do telewizora w centralnej jego części, na wysokości pomiędzy 60 a 180 centymetrami nad poziomem podłogi. W praktyce oznacza to konieczność postawienia urządzenia na stoliku od telewizora bądź też na nim samym. Kinect wykonany jest z mocnego plastiku koloru piano black, tak więc – biorąc pod uwagę obecne standardy designu wnętrz naszych salonów – powinien bez problemu wkomponować się w całość. Na tym proces fizycznej instalacji dobiega końca, kolejne kroki dotyczą wyłącznie kalibracji.

Proces instalacji jest łatwy i intuicyjny.

Na pierwszy ogień idzie mikrofon. Kinect, w celu usprawnienia rozmów za jego pomocą, przebada naturalne odgłosy otoczenia. Przed przystąpieniem do tej operacji należy jednak pamiętać, by głośniki oraz pozostałe hałaśliwe urządzenia (jak chociażby sama konsola, potrafiąca imitować odgłos odkurzacza) znajdowały się przynajmniej 15 cm od sensora. W trakcie przeprowadzania tej operacji my również powinniśmy być cicho. Kolejny ekran to detekcja natężenia dźwięków wydobywających się z głośników w trakcie normalnej rozgrywki. Nim go odpalimy, należy ustawić głośność na najczęściej stosowanym poziomie. W ten sposób kalibracja mikrofonu dobiegnie końca. Czas na sensor ruchu.

Konsola poprosi, by wstać, odłożyć tradycyjny kontroler, oczyścić przestrzeń przed telewizorem ze zbędnych mebli i ustawić się na wprost Kinecta. W tym momencie dochodzi do pierwszego kontaktu z technologią. Wyciągamy przed siebie jedną rękę i machamy. Po upływie około dwóch sekund urządzenie przechwytuje ruch dłoni i za jej pomocą pozwala sterować interfejsem. Najeżdżamy na pole „kontynuuj”, a następnie „zrobione” i – voila. Kinect jest gotowy do użycia.

Proces instalacji w praktyce ogranicza się niemal wyłącznie do zatwierdzania kolejnych etapów za pomocą pada oraz kilku podstawowych postaw ciała. Nie ma w tym nic skomplikowanego, tak więc nawet niedzielni gracze są wstanie sobie poradzić, bez jakiejkolwiek pomocy ze strony bardziej doświadczonych użytkowników sprzętu.

Twoja twarz w grze? Świetny pomysł, który zmieniał ludzi w potwory
Twoja twarz w grze? Świetny pomysł, który zmieniał ludzi w potwory

Zostać królem strzelców Ligi Mistrzów, liderem grupy antyterrorystycznej, awanturnikiem w świecie fantasy lub mistrzem UFC. Face mapping na papierze zapowiadał się znakomicie i obiecywał wiele. Co z tego wyszło?