Nie będzie PS6? PlayStation Now zastąpi wszystkie konsole Sony. PlayStation 6 nigdy nie powstanie?
- PS6 nigdy nie powstanie? PlayStation 5 może być ostatnią konsolą Sony
- Nie będzie PS6? PlayStation Now zastąpi wszystkie konsole Sony
Nie będzie PS6? PlayStation Now zastąpi wszystkie konsole Sony
Uważam, że streaming gier jest kuszącą alternatywą dla grania na domowym sprzęcie, ale bardziej dla pecetowców niż konsolowców. Komputer od zawsze był droższy niż konsola, ale to, co dzieje się teraz jest prawdziwym dramatem dla posiadaczy PC. Jeśli chcą oni zmodernizować swój zestaw, czeka ich niemiła niespodzianka związana z absurdalnymi cenami nowych kart graficznych. Ze starszymi modelami wcale nie jest lepiej. Zbawienna w takiej sytuacji okazuje się chmura. Wymagania sprzętowe przestają wtedy mieć jakiekolwiek znaczenie. W nowe produkcje z maksymalnymi ustawieniami graficznymi można zagrać już na laptopie kupionym z myślą o pracy w Wordzie bądź Excelu, a nawet na telefonie. Z konsolami jest inaczej. Każdy egzemplarz PlayStation 5 został zbudowany z tych samych podzespołów i twórcy gier z góry wiedzą, z jaką mocą obliczeniową mają do czynienia. Gwarantuje to, że każda nowa produkcja wydana na PS5 będzie działać na niej bardzo dobrze.
Dlaczego Sony miałoby przejść na strumieniowanie gier?
O powodach mówił sam szef Ubisoftu już w połowie 2018 roku. Zdaniem Yvesa Guillemota umożliwi to branży gier AAA szybszy rozwój. Coś w tym faktycznie jest. Moc obliczeniowa sprzętu do grania mogłaby się zwiększać znacznie częściej niż tylko raz na kilka lat. Poza tym gry mogłyby być dostępne na większej liczbie urządzeń. Są jednak i zagrożenia. Pula graczy mogłaby ulec skurczeniu ze względu na niewystarczająco szybki i stabilny Internet. Sony mogłoby też stworzyć dedykowane urządzenie, bez którego strumieniowanie nie mogłoby się obyć. Idąc dalej, mogłoby być one wbudowane w telewizor. Tym samym PlayStation 6 przybrałoby formę tv z wbudowanym odpowiednim modułem lub też oprogramowaniem tj. aplikacją. Wystarczy, że apka do grania w chmurze byłaby dostępna tylko na odbiorniku Sony i gracze chcący poznać exclusivy nie mieliby innego wyboru, jak tylko zakupić taki telewizor. Co ciekawe, w przeszłości Japończycy stworzyli już hybrydę tv z konsolą. Do podstawy odbiornika na stałe dołączono wtedy PlayStation 2. Zestaw nie okazał się hitem sprzedażowym. Wynalazek ten zobaczycie w poniższym materiale (od 12:42):
Prezes Ubisoftu jako plus gier „w chmurach” traktuje także odejście od potrzeby posiadania „dużego sprzętu” w domu. Szczerze mówiąc, jest to dla mnie mocno naciągane. Rozmiar PS5 raczej nie jest dla nikogo czynnikiem, który dyskwalifikuje zakup. Uważam, że znacznie istotniejsze są problemy z dostępnością. Jeśli w przyszłości gry Sony przeniosą się do chmury i ich ogranie nie będzie wymagało osobnego sprzętu i/lub aplikacji działającej tylko na telewizorach tego producenta, już nigdy nie będziemy mówić o papierowej premierze.
Jeśli firma poszłaby w kierunku cloud gamingu na całego, zarabiałaby głównie na abonamencie za dostęp do usługi i opłatach za wypożyczenie/kupienie produkcji. Dodatkową kasę firma mogłaby zbić na osobnej opłacie, którą uiszczaliby użytkownicy zainteresowani trybem multiplayer. Czy to będzie się opłacać i wygeneruje większe zyski niż sprzedaż tradycyjnych konsol? Nie mam żadnych twardych liczb, aby to udowodnić bądź wykluczyć. Pragnę tylko przypomnieć, że płacąc 2500 złotych za PlayStation 5, nie wszystko trafia do Japończyków. Część ceny to marża marketu. Nie można zapominać także o kosztach produkcji urządzenia. Sony „traci” też sporo pieniędzy w związku z rynkiem używek. To wszystko każe sądzić, że sprzedawanie wyłącznie cyfrowych wersji gier i usług przełoży się na polepszenie wyników finansowych. Ewentualne telewizory lub choćby specjalne moduły otworzą dla Sony bramy El Dorado.

PlayStation Now – chmura Sony już istnieje
Zapewne nie wszyscy polscy gracze wiedzą, że Japończycy uruchomili już swoją usługę strumieniowania. Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Nie jest ona bowiem dostępna w Polsce. Przynajmniej oficjalnie, bo w sieci można znaleźć rozwiązania umożliwiające granie także nam. Sprowadzają się one do logowania z niepolskich kont.
W porównaniu do konkurencji Sony jest ze swoją usługą w głębokim lesie. Oprócz ograniczonego zasięgu, do listy słabych stron należy dodać niską rozdzielczość streamingu. Początkowo zaledwie 720p, obecnie Full HD. Osobną kwestią jest biblioteka gier. Znaleźć w niej można tylko produkcje znane z poprzednich generacji tj. PlayStation 4 i starszych. Innym ograniczeniem jest wskazany z góry czas, przez jaki dany tytuł będzie dostępny w ramach PlayStation Now. Nie dotyczy to jednak wszystkich produkcji. Niektóre trafiają do biblioteczki na stałe. Grać można nie tylko na PS4 i PS5, ale także na PC! Oczywiście wcześniej trzeba stać się subskrybentem i nie chcąc „kombinować”, poczekać na premierę usługi w Polsce. Być może PlayStation Now to przymiarka do przejścia już tylko na streamowanie, które wyprze tradycyjną konsolę, ale w obecnej formie rozwiązanie to nie ma żadnych szans na zaspokojenie wymagań hardkorowych graczy i tych, którzy chcą grać w nowości.

Swoją usługą grania w chmurze ma także największy konkurent Sony na rynku konsolowym, czyli Microsoft. Z xCloud można korzystać obecnie tylko na urządzeniach przenośnych - smartfonach i tabletach z Androidem. Dopiero niedawno zaczęły się testy wersji przeznaczonej na pecety. O wrażeniach z grania w hity znane z konsoli na telefonie opowiadał już Osti. Do komfortowej zabawy przy dobrej jakości obrazu potrzebne jest potężne łącze, najlepiej to światłowodowe. Zarówno przed PlayStation Now, jak i xCloud jest jeszcze bardzo długa droga do perfekcji. Czy zdążą one być dopracowane w ciągu kilku najbliższych lat i na dobre zastąpią tradycyjne konsole? Podchodzę do tego raczej sceptycznie. Wydaje mi się, że PlayStation 6 i kolejny Xbox jeszcze ujrzą światło dzienne, ale będą pozbawione napędów. W obu przypadkach strumieniowanie się pojawi, ale będzie opcjonalne. Era strumyków jeszcze nadejdzie, ale dopiero za kilkanaście lat.
