Własny kanał na YouTube - jakich błędów unikać?. Jak założyć kanał i zarabiać na YouTube?

- Jak założyć kanał i zarabiać na YouTube? Ekipa TVGRY radzi!
- Co kupić, aby zostać YouTuberem?
- Jak zarabiać więcej na reklamach?
- Własny kanał na YouTube - jakich błędów unikać?
Własny kanał na YouTube - jakich błędów unikać?
Oczywiście żeby osiągnąć sukces w dowolnej dziedzinie, trzeba uniknąć błędów. Jakich? Jordan zwraca uwagę na perfekcjonizm. On potrafi blokować, także dlatego, że nigdy zaczynając nie będziemy tak dobrzy, jak twórcy, którzy robią to co robią od lat.
Widząc superdopieszczone i świetnie zrealizowane filmy na topowych kanałach można się łatwo zniechęcić lub nawet przestać próbować: „no bo nigdy nie zrobimy nic lepszego”. I chyba to myślenie jest największym błędem – bo z odpowiednim sprzętem i doświadczeniem „ładny” film może zrobić każdy, ale co z tego? Za to naprawdę dobry, zapadający w pamięć film tylko nieliczni. Bądźcie sobą, nie poddawajcie się, a nawet jeśli Wasze filmy wyglądają paskudnie, jeśli macie coś ciekawego do powiedzenia i fajnie się Was słucha (co też można moim zdaniem wypracować z czasem) powinniście dać radę.
Jordan Dębowski, TVGRY
Pan Mateusz ma podobne zdanie na ten temat.
Największym problemem jest porównywanie się z innymi na zasadzie - hej, tamtemu to się udało a ja robię to samo i mam mało wyświetleń. Algorytmy YT to jakaś mistyczna moc, której nie rozumie sam „Pan Google” - nie zniechęcaj się czymś takim, bo zwyczajnie przez brak energii porzucisz coś co warto kontynuować. A kto wie - może za rok będzie wielka społeczność, umowy z wielkimi markami i piąteczki z widzami.
O mistycznej mocy algorytmów przekonałem się osobiście. Jeden z moich filmów zaczął „żreć” na stronie głównej YT z przyczyn kompletnie mi nieznanych i z kanału, który miał kilka tysięcy wyświetleń tygodniowo zrobił kanał, który w rekordowym dniu miał ponad 90 tysięcy wyświetleń. Nawet gdy ta górka opadła, zostało po kilka tysięcy wyświetleń dziennie. Przy okazji podbiło to wyniki niemal wszystkich starszych materiałów, kilkukrotnie podbiło liczbę subskrybentów i oczywiście także zdecydowanie wpłynęło na zarobki.
Nie wiem, czemu akurat tamten film i akurat wtedy został polubiony przez algorytm. Jedyne co jest pewne to to, że gdybym go nie nakręcił, to tego skoku by nie było. W tym kontekście można nazwać YT loterią, ale taką, w której losy sprzedawane są za naszą pracę i pomysły. A im ich więcej, tym więcej mamy szans na sukces. A nawet jeśli nie uda nam się dotrzeć do milionów ludzi na YouTubie, wciąż nasz wysiłek nie musi być daremny.
Nawet jeśli kariera na Youtube nie wypali, zawsze zdobędziemy jakieś doświadczenia z montażem, występowaniem, głosem czy nawet researchem albo pracą kreatywną. Takie doświadczenia mogą zaprocentować za kilka lat w zupełnie innej sytuacji, więc jeśli ktoś ma pasję do czegoś zawsze warto próbować ją wykorzystać.
Szymon „Hed” Liebert, TVGRY
Mroczna strona sukcesu
Jeśli chcecie zarabiać na sprzedawaniu swojego wizerunku, pamiętajcie, że ma to swoją mroczną stronę. Zwykle, czytając wypowiedzi aktorów i muzyków, narzekających na brak prywatności akceptowałem, że to problem, ale nie do końca do mnie to docierało. W tej chwili jestem w internetowym, YouTubowym światku planktonem. Nikt o zdrowych zmysłach nie stwierdzi, że mając 30 tysięcy subów na YT jest się sławnym. Jednak już taki poziom sprawia, że w Twoim życiu zaczynają zachodzić zmiany.

Przede wszystkim czasem poznają mnie ludzie na ulicy, po drugie, zacząłem dostawać całą masę prywatnych wiadomości, które mogą się zaczynać zarówno od słów: „dziękuję, za to co robisz”, jak i od: „jak śmiałeś powiedzieć, że”. Czasem taka wiadomość zmienia się w trwającą wiele dni wymianę poglądów, która potrafi wymęczyć.
Inną ciemną stroną jest zwykłe wypalenie.
Jednym z ciekawych wątków prowadzenia swojego kanału, szczególnie komediowego, jest ciągła walka z tym, co właściwie powinniśmy robić - czy szukać tematów na bieżąco, czy próbować stworzyć jakieś formaty. Formaty są o tyle wygodne, że jeśli działają, można ich robić mniejszym kosztem więcej. Przykładowe Gry z Kosza oferują mi komfort psychiczny na tym poziomie, że nie muszę wymyślać tematu i kombinować jak go ciekawie sprzedać: muszę znaleźć fajną crapową grę, nagrać wstęp, środek i zakończenie (oczywiście tu praca spada na montaż, który zajmuje wiele godzin). Formaty mają jednak tendencję do tego, że szybko wypalają bardziej kreatywnych twórców, bo ile razy można robić to samo. Dlatego też nie ma już "Zabawek z chińczyka" Generatora Frajdy ani "Czytania recenzji z google play" Ahusa.
Intensywna praca nad popularnym kanałem może być męcząca i trzeba być otwartym na zmiany, co pokazuje chociażby niedawny film Naruciaka, który jako 23-latek nagrał film mówiący, że ma dość contentu, który tworzy i musi to zmienić, bo się wypalił. Żeby nie było, jego filmy są naprawdę spoko, mają swoją sporą widownię, ale fascynuje mnie to, że 23-latek oznajmia, że się wypalił. Daje do myślenia, jaki jest bagaż walki o utrzymanie się na fali wyświetleń.
Szymon „Hed” Liebert, TVGRY
Ciągły kontakt z widownią, ciągła chęć osiągania lepszych wyników, bycie zależnym od youtubowego algorytmu. Jasne, jest wiele gorszych i trudniejszych zawodów, niż nagrywanie filmików do internetu. To jednak także ma swoje minusy. Jeśli źle znosicie krytykę, jesteście perfekcjonistami, którzy będą się samobiczować za słabe audio i przejęzyczenia, może wam być trudno.
Mam nadzieję, że po tym tekście macie lepsze wyobrażenie o tym, jak wygląda rzeczywistość zarabiania na YouTubie i możecie podjąć bardziej świadomą decyzję na temat tego, czy warto próbować swoich sił na tym polu.
O AUTORZE
Aktywnie publikować na YouTubie zacząłem w styczniu 2020 roku, choć wcześniej zaliczyłem kilka gościnnych występów w TVGry. Od tego czasu udało mi się zebrać około 30 tysięcy subskrybentów i „nabić” ponad 2,5 miliona wyświetleń. Gdybym teraz rzucił etat w GRYOnline (czego robić nie planuję), to z przychodów z YouTuba i Patronite’a byłbym w stanie się utrzymać.